, ,

Escape Tales: Low Memory

Escape Roomy to dla mnie fenomen, z którego jeszcze nie miałem okazji skorzystać na żywo. Pierwszy kontakt z tego rodzaju formą rozrywki miałem poprzez grę planszową z serii Escape Room i przyznaję, że mocno negatywnie nastawiła mnie do gier tego typu. Jak więc wygląda moje podejście do Escape Tales: Low Memory? Przekonajcie się sami. Rozsiądźcie się wygodnie i zaczynamy!

„Future is now”

Escape Tales: Low Memory to już druga odsłona gry Escape Tales. Gra wydana została przez wydawnictwo Portal i przenosi nas w dość nieodległą przyszłość. Mówiąc bliżej, akcja gry rozgrywa się w roku 2060.

Sama gra podzielona jest na trzy akty, które w grze nazywają się plikami. Pliki dotyczą trzech różnych postaci, Elizabeth, Jhona oraz tajemniczej Black_Princess i zawierają (według instrukcji) nieliniową historię z kilkoma zakończeniami. Z przyczyn oczywistych nie będę wam zdradzał wielu szczegółów, ale postaram się przynajmniej nakreślić Wam „z czym to się je”.

Książeczki plików kryją w sobie paragrafy, które przybliżają nam historię każdej z postaci. A skoro już o tym mowa, to śmiało mogę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony. Przedstawienie historii w niedalekiej przyszłości, gdzie technologia, która rozwijana jest „dziś”, występuje na porządku dziennym świetnie wpasowuje się do zagadek, które musimy rozwikłać. Łamanie szyfrów, schematów, to tylko wycinek rzeczy, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć.

Bardzo dobrze zarysowane są również postacie. Ich opowieści wydają się ciekawe, a wraz z lepszym poznaniem bohatera, lub bohaterki, utożsamiamy się z daną postacią. Podczas gry naprawdę czułem, że chcę towarzyszyć Elizabeth, Jhonowi i Black_Princess w ich „zmaganiach” z losem.

Gra w escape room

Ideą escape roomów jest zamknięcie grupy ludzi w pomieszczeniu, lub serii pomieszczeń, i postawienie im konkretnego zadania do rozwiązania – uciec z niego.

Jak więc Escape Tales: Low Memory przeniósł pomieszczenie na planszę? W pudełku posiadamy dwa rodzaje znaczników – różowe (lub czerwone jak ktoś woli) oraz niebieskie – dwustronną planszetkę i masę ponumerowanych kart oraz większe karty „mapy”.

Przygotowanie do każdej rozgrywki zajmuje dosłownie chwilę. Wyciągamy z pudełka talię kart, książeczkę z danym plikiem i czytamy wstęp. Po wstępie najczęściej gra prosi nas o wyciągnięcie jakieś startowej karty i już – gramy.

Karty mogą zawierać różne informacje. Podzielić je można na trzy typy. Pierwsze to karty fabularne pomieszczeń. To na tych kartach będziemy zaznaczać, co już w danym pomieszczeniu zwiedziliśmy i to ona odsyłać nas będzie do paragrafów w książce pliku. Drugi typ kart, to karty zagadek. Najczęściej będą to ilustracje przedstawiające konkretne zadanie, które musimy rozwiązać np. ilustracja z drzwiami i czytnikiem kodów. Ostatnim typem są karty przedmiotów. Te są najciekawsze, bo dzielą się na takie, które wykorzystamy w niektórych zagadkach oraz takie, które zostaną z nami przez całą grę i będą miały wpływ na zakończenie.

Przechodząc już do konkretnej rozgrywki, po przygotowaniu kart, różowymi znacznikami zaznaczamy na karcie miejsca paragrafy, które następnie odczytujemy. Niektóre paragrafy będą nam kazały dobrać karty lub rozbudować mapę – i tak właśnie przebiega gra. Banalnie prosta, a zarazem satysfakcjonująca rozgrywka.

Muszę też dodać, że sama gra zajmuje bardzo mało miejsca, co mnie osobiście cieszy.

Zagadki – logika czy ślepy traf?

W tego typu grze, prócz samej fabuły, ważne są zagadki. Źle skonstruowane lub frustrujące mogą naprawdę zniechęcić graczy i sprawić, że do danego tytułu nie chce się wracać. Low Memory radzi sobie z zagadkami świetnie.

Mam wrażenie, że poziom trudności skaluje się wraz z postępem w historii. Im dalszy akt, tym trudniejsze zagadki, ale…! Właśnie, zawsze na początku każdego aktu mamy taką zagadkę, która da „kopniaka” naszym zwojom mózgowym. Pobudzi nasze szare komórki. Można to określić swego rodzaju rozgrzewką przed właściwym treningiem, więc już na samym początku nasze głowy się nie zagotują.

Podczas rozgrywki zauważyłem również, że natężenie zagadek jest tak zrobione, aby była chwila na odpoczynek od „możdżenia”. Po kilku ciężkich zagadkach znajdzie się taka, którą rozwiążemy z uśmiechem na twarzy. Ale nie zrozumcie mnie źle. Taka zagadka wcale nie jest ani za prosta, ani za trudna – taka w sam raz.

Na pewno mam trochę żalu do niektórych zagadek, które rozwiązaliśmy dobrze, ale źle wprowadziliśmy zapis. Rozumiem, że fabuła osadzona została za granicą, a konkretniej w Stanach Zjednoczonych, ale nie powinno to mieć wpływu na zapisywanie pewnych form miar, dat itp. Niestety wiem, że może to brzmieć zawile, ale też nie chcę Wam zdradzać za wiele, żeby nie zepsuć zabawy.

Ostatni paragraf tej części recenzji chciałbym przeznaczyć na sprzedanie Wam dobrej rady, którą niestety my popełniliśmy. Życie jest, jakie jest, ale zdecydowanie grajcie w Low Memory, kiedy jesteście wypoczęci oraz macie możliwość przejścia całego pliku za jednym razem – czyli jakieś 3-4 godzinki gry przy dobrych wiatrach.

W sam raz na raz?

Pytanie dotyczące regrywalności zawsze mnie nachodzi, kiedy zamierzam zakupić grę planszową. Nie będę ukrywał, że Escape Tales: Low Memory reprezentuję gatunek gier, który uważam, że powinno się przejść raz i przekazać grę dalej. Ale czy na pewno?

Nie będę Was oszukiwał, że pierwotnym planem było przekazanie mojego egzemplarza znajomemu, żeby mógł sam sobie przejść grę. Plan się zmienił po przejściu pierwszego pliku Elizabeth. Kurczę, historia i zagadki są takie dobre, że bardzo chętnie odczekam nawet kilka miesięcy, żeby o wszystkim zapomnieć i wrócę do Low Memory.

Nie potrafię tego wytłumaczyć słowami, ale ten tytuł ma to „coś” w sobie, że mimo że domyślam się, jakie mogą być alternatywne zakończenia (i mogłem je sprawdzić, ale tego nie zrobiłem), to jednak chcę przekonać się na własnej skórze, czy mam rację.

Dodatkowo sama gra jest fajną odskocznią od ciężkich, wymagających większego poświęcenia tytułów. Nie ukrywajmy się, każdy potrzebuje czasem odskoczni i gra od Portal Games w moim przypadku robi dobrze tę robotę.

Good Memory

Przyznaję bez bicia, gra mi się podoba. Naprawdę jest niewiele rzeczy, których mogę się czepić. Wszystkie te rzeczy wynikały głównie po mojej stronie, jak np. złe oświetlenie, niż z powodu gry. Na pewno nie podoba mi się fakt, że musimy myśleć po „amerykańsku” i ma to wpływ na rozgrywkę, ale zakładam, że właśnie takie były założenia twórców przy tworzeniu tej gry. Tak to ma po prostu działać i tyle.

Dodatkowym atutem jest sama opowieść. Jest ona ciekawa, chce się ją poznawać, a bohaterowie są dobrze napisani.

To teraz jeszcze poproszę, aby ktoś mi zresetował pamięć, żebym mógł sobie grę przejść raz jeszcze!

Podziękowania dla Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Plusy:

  • Wciągająca historia;
  • Dobre stopniowanie poziomu trudności;
  • Ciekawe i pomysłowe zagadki;
  • Przemyślany insert pozwala łatwo “zapisać” grę.

Minusy:

  • Podczas rozgrywki pojawił się błąd w druku – zły paragraf.

Więcej na: boardgamegeek.comPortal Games

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments