Festiwal Gramy – Jesień 2017

Mówiłem wam już, że nie jestem typem konwentowicza? Pewnie tak, a jak nie, to już od teraz wiecie wiecie. Rzadko kiedy jeżdżę na spotkania planszówkowe tego typu, głównie dlatego, że nie ma tam dla mnie za dużo ciekawych rzeczy. Mimo, że planszówki stały się moim hobby numero uno, to jestem gościem, który woli grać wśród znajomych w domu. Raz w życiu zdarzyło mi się skorzystać z wypożyczalni (by pograć w coś, w co równie dobrze mogłem zagrać w domu – znałem zasady, a nie chciało mi się angażować „żółtej koszulki”, by mi wytłumaczono zasady i nigdy nie miałem na tyle zaparcia, by siąść do jakiejś nowości przy stoisku wydawcy i rozegrać pełną partię – wolałem chwilę popatrzeć i pójść dalej – szkoda mi było czasu.

No okej, ale ja jestem specyficzny – gram praktycznie tylko w domu, dużą część gier z wypożyczalni na konwentach już znam, większość nowości średnio mnie interesuje (bo mam ukierunkowany gust). Co robiłem więc  na Targach w AmberExpo w Gdańsku i tamtejszym Festiwalu Gramy?

Na wstępie dodam, że na miejsce udałem się sam, co już od razu definiuje poziom zabawy jaki mogłem osiągnąć na takiej imprezie. W pojedynkę ciężej jest dosiąść się do grającej grupy, ciężej jest spróbować jakiegoś tytułu i samotne łażenie po targasz szybko może się znudzić. Inna sprawa, że w nowości średnio miałem ochotę grać, a na szczęście znałem już niektóre twarze z wydawnictw i sklepów, więc zbytnio się nie nudziłem – na szczęście.

Co można było znaleźć na samej imprezie?

Główną atrakcją, jak to zwykle bywa na imprezach tego typu, była wypożyczalnia gier, która również tym razem, miała do zaoferowania dziesiątki tytułów. To, do czego już nas uczestnicy festiwalu gramy przyzwyczaili – wszystkie stoły były zajęte (przynajmniej w momencie, gdy ja sobie zwiedziałem tamtejsze rejony). Osobiście nie jestem wielkim fanem wypożyczalni, bo albo trzeba znać zasady gry, albo mieć szczęście i zahaczyć gościa w żółtej koszulce, który zna tę grę. No, ale jak widzicie na zdjęciach, chętnych było sporo.

Jesienna edycja Gramy różni się od wiosennej głównie skalą. Nie bez przyczyny termin zlewa się z „chwilą po Essen”. Dzięki temu, na imprezę zjeżdża bardzo duża liczba wystawców (wydawców, sklepów), którzy chcą zaprezentować swoje tytuły, w tym nowości właśnie z niemieckich targów. Mam wrażenie, że w tym roku (interesujących mnie) nowych tytułów za wiele nie było. To co mnie najbardziej interesowało, czyli Twilight Imperium 4ed. Poszła w 15 min. (było kilka egzemplarzy anglojęzycznej wersji). Nie udało mi się Nemezis zobaczyć w akcji – ale do premiery jeszcze trochę, więc mam nadzieję, że będzie okazja.

Ponownie udało się krótko zamienić kilka słów z Grześkiem Arabczykiem – twórcą gry Stworze, która ma zacząć być wysyłana już 10 grudnia. Hitowymi promocjami stało stoisko sklepu internetowego Aleplanszowki.pl. Cały czas krążyły tam tłumy, co dziwne nie jest, bo ceny mieli naprawdę atrakcyjne – w sumie, jak zwykle.

W całkiem fajnym miejscu odbywały się prelekcje i wystąpienia „gwiazd” świata planszówkowego, bo praktycznie na sali z wystawcami. Kompletnie to nie przeszkadzało w zwiedzaniu targów, bo mikrofon miał odpowiednią głośność. Powiem więcej – dzięki tej lokalizacji, więcej przypadkowych osób mogło zatrzymać się chociaż na moment i posłuchać prelegentów.

Mimo, że nie zabawiłem długo (i łaziłem sam – dzięki koledzy…), to targi uznaję za udane. Zamieniłem kilka słów ze znajomymi, z wydawcami; kupiłem małe co nieco i nawet dostałem do testów koszulki Sloyca od Marcina z Aleplanszówek. Swoją drogą, powiem wam, że są bardzo dobrej jakości. Liczyłem na trochę więcej nowości, szczególnie miałem nadzieję, że Portal w końcu osobiście pojawi się na tym festiwalu, bo mieli kilka ciekawych rzeczy do pokazania (Pierwszych Marsjan oraz Artefakty Obcych), no ale niestety.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments