,

Roll Player: Potwory i Sługusy

Po co w erpeżkach robi się postaci, jeżeli nie do tłuczenia nimi potworów? Oczywiście są ludzie, którzy uważają, że nie samymi walkami gry fabularne stoją (jestem wśród nich, jednak dla dynamiki narracji uznajmy, że nie), ale najwięcej frajdy jest wtedy, gdy wyrzucimy krytyka, a głowa orka poleci na k6 metrów w losowo ustalonym kierunku. Coś w tym jest, co nie?

Podstawowy Roll Player opowiadał o tworzeniu i rozwijaniu bohaterów, jednak na niczym innym się zbytnio nie skupiał – ot, zrobiliśmy postać i koniec. Historie śmiałków urywały się w najmniej dogodnym momencie. Oczywiście gra nie była przez to słaba, ale jednak uważam, że czegoś brakowało.

Roll Player: Potwory i Sługusy to dodatek, który wiele zmienia. Zaczynimy od największych modyfikacji i dodatkowych elementów.

Doszła możliwość grania w 5 graczy. Gra przez to się trochę wydłuża, a dość spory wcześniej downtime, jeszcze trochę się zwiększa. Twórcy dorzucili kilka kości, jakby zabrakło tych z podstawki. Żeby gra nam się za szybko nie znudziła, to doszły dodatkowe rasy (5) oraz klasy, historie i charaktery. Część z nich odnosi się do nowych zasad, jednak nie wszystkie. Nowości te dają wiele możliwości w losowaniu początkowych kart określających naszą postać. Żeby zagrać z takim samym zestawem dwa razy, trzeba mieć prawdziwego pecha. Tak samo, jak to w podstawce bywało, mogą się pojawić bardzo ciekawe układy, których w normalnych warunkach byśmy nie zestawili – ale po co są gry planszowe, jeżeli nie po to, by łamać te stereotypy klasycznego fantasy? Co stoi na przeszkodzie stworzyć Minotaura mędrca? No właśnie.

Dodatkowe karty wskoczą również do talii rynku. Pojawi się również nowy ich rodzaj – zwoje, które dadzą nam jednorazowe i natychmiastowe wzmocnienie.

Skoro już przy wzmocnieniach jesteśmy, to do puli dorzucamy specjalne – bezbarwne kostki. Wartości na ich ściankach są trochę wyższe od standardowych, jednak jak już wspomniałem, nie mają koloru, więc nie dodadzą bonusu przy składaniu układu pod kartę historii. Coś za coś.

Pojawiają się również kosteczki doświadczenia, które będziemy zdobywać podczas gry (walk). Możemy je wydawać na kilka sposobów, np. na kupno najemników (co jest trochę dziwne), przerzut podczas walki lub na użycie zdolności atrybutu bez konieczności dokładania do niego kostki. A PDki dostajemy za….

Skutecznie mordowanie Sługusów, czyli małych potworów. W Fazie zakupów rynkowych będziemy mogli (zamiast zakupu karty) spróbować zatłuc takiego małego gnojka. Walki są mocno losowe, bo rzucamy pulą kości, którą uzbieramy (również za PDki). Sumujemy wartości na tych kostkach i odczytujemy wynik z karty danego Sługusa. Jeżeli rzut nam się nie powiedzie, to możemy spodziewać się nawet ran. Jeżeli natomiast rozwalimy gościa w dobrym stylu, to nie dość, że będziemy mogli odkryć kartę przygody (która odkrywa słabości głównego przeciwnika), to jeszcze dostaniemy złoto i/lub punkty doświadczenia (zależy od przeciwnika).

A wszystko to, by na koniec gry (jak złożymy swoją postać i wypełnimy każdą wolną przestrzeń na kości w atrybutach) stłuc (lub dostać łomot – chociaż nic złego zrobić nam nie może) od wielkiego – głównego – przeciwnika. W praktyce jest to kolejny sposób na otrzymanie dodatkowych punktów zwycięstwa (im lepiej go zdzielimy, tym więcej dostaniemy). Oczywiście będziemy mieli większe szanse na ubicie padalca, gdy dowiemy się o nim kilku informacji (poprzez tłuczenie Sługusów, którzy sypną nam na temat jego kryjówki, jak walczy oraz jak uniknąć chroniących go pułapek).

Potwory i Sługusy dodają bardzo dużo zawartości do znanej już nam podstawki – jest tego zwyczajnie więcej. Oprócz tego zwiększa możliwości zgarnięcia punktów zwycięstwa, poprzez zwycięskie walki ze Sługusami, a na końcu z głównym Potworem. Same starcia są trochę losowe, co zmniejsza poziom optymalizacyjny całego tytułu (i jego ciężkość), jednak dzięki temu, nie mamy wrażenia, że Roll Playerowi czegoś brakuje – że tylko tworzymy postać i nic. Wydaje mi się, że dzięki rozszerzeniu jest zwyczajnie ciekawiej, co przekłada się na jakość całej rozgrywki.

Najlepiej bawiłem się w małym gronie 2-3 osób, gdyż w grze za bardzo nie ma negatywnej interakcji – przez co nie ma bezpośredniej rywalizacji. Wiadomo, możemy zwinąć komuś sprzed nosa przedmiot, który ewidentnie przydałby się przeciwnikowi lub skasować Sługusa, na którego się czaił – ale to tyle. Przy takiej małej grupie downtime jest znikomy, przez co gra się dynamicznie. Jeżeli natomiast siądziemy do stołu w większej grupie (4-5), będziemy musieli spodziewać się, że trochę na swoją turę poczekamy – ale to już występowało w podstawowym Roll Playerze.

Nie jest to natomiast dodatek niezbędny – ale raczej potrzebny, gdy już trochę poznamy podstawkę i przyda się trochę świeżości. Myślę, że nie siądę do gry w wersji podstawowej, mimo że losowość walk trochę mi przeszkadza (tak, mówię to jako wierny ameritrashowiec).

Dodatek trochę kosztuje, jednak musicie przyznać, że zawartość pudełka jest potężna – nowe karty, więcej kości i nowe mechaniki, a w dodatku to wszystko działa. Moim zdaniem cena jest odpowiednia do zawartości.

Dziękujemy wydawnictwu Ogry Games za przesłanie egzemplarza dodatku do recenzji.

Plusy:

  • Olbrzymia zawartość;
  • Dodatkowe możliwości zdobywania punktów zwycięstwa;
  • Tworzymy postać i możemy skorzystać z jej umiejętności.

Minusy:

  • Zwiększa losowość (walka);
  • Sporawy downtime przy większej liczbie graczy.
  • Zmniejsza cięższkość.

Więcej na: boardgamegeek.com | Ogry Games

Wideo instrukcja na kanale Geek Factor.

Grę kupicie tu:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments