,

The Godfather: Imperium Corleone – Pierwsze Wrażenie

Miałem okazję niedawno zagrać w The Godfather: Imperium Corleone od Portal Games oraz CMON, który własnie dzisiaj (28.07.2017r.) ma premierę. Gra została stworzona przez Erica Langa, więc jak to u mnie w grupie się mówi “8/10, bo Lang.” No właśnie. Nie wiem co chodzi, ale gry tego autora zawsze są bardzo dobre. Może nie są odkryciami, ale zawsze świetnie wykorzystują znane nam już mechaniki i raczej nigdy nie można nazwać je słabymi.

Jeżeli chodzi o Ojca Chrzestnego, to za wcześnie, bym mógł go oceniać (bo grałem tylko raz), jednak już na pierwszy rzut oka widać, że nie powinno być źle.

W tej bardzo szybkiej grze (pojedyncza potyczka może trwać nawet do 1h) Lang zlepił trzy mechaniki, które wysuwają się na pierwszy plan.

Worker Placement – zarządzanie robotnikami, którzy w tym przypadku są gangsterami i wykonują akcje na planszy.

Area Control – im więcej mamy gangusów na danym terenie, to oczywiście dla nas lepiej. Nie dość, że na koniec rundy kładziemy swój znacznik kontroli (kto ma więcej na koniec gry, to zgarnia dodatkowe hajsiwo), a jednocześnie możemy wykonywać akcje, które wykonują gangsterzy z obcych rodzin na naszym terenie.

Zarządanie ręką – kart oczywiście. Naszym celem, będzie wypranie jak największej ilości pieniędzy (wrzucenie jej do metalowej skrzynki). Żeby to zrobić, będziemy musieli wykonywać odpowiednie akcje i zlecenia. Poza tym, na rękę będą nam wpadały karty kontrabandy – alkohol, broń itp., dzięki którym możemy wykonywać zlecenia – bardzo mocne karty, które nie dość, że dają nam kasę, to jeszcze, z reguły powodują mocne konsekwencje (typu wysadzenie samochodu-pułapki, co powoduje zdjęcie z planszy kilku figurek).

Mogę jeszcze dodać do tego zestawu, mechanikę licytacji, w której będziemy wykupywać karty sojuszników – mocno wspierające karty, które potrafią namieszać.

Zasady gry są banalnie proste.  Na początku odkrywamy jedno przedsiębiorstwo z losowych kafli – co daje dodatkową akcje w danej dzielnicy – dzięki temu, że kafel jest losowy, zwiększa regrywalność. Następnie, każdy z graczy wykonuje akcje (stawia figurkę na planszę i wykonuje akcje z tym związane lub realizuje zlecenie lub wykorzystuje sojusznika). Jedna akcja, jeden gracz i tak w kółko, aż wszyscy wypstrykają się z figurek. W kolejnej fazie zaznaczamy żetonami kontroli (czy jak one się tam zwą), kto gdzie szefuje (ma najwięcej figurek). Jak już obsikamy swój teren, to przechodzimy do licytacji sojuszników. Używamy kasy z walizy (czyli tej wypranej). Wszyscy jednocześnie wybierają ile są skłonni zapłacić za to, że będą mogli wybrać pierwsi sojusznika z puli dostępnych. Ostatnią fazą jest czyszczenie, sprzątanie i redukcja kart do limitu. Gra toczy się tak przez 4 Akty (rundy). Tak jak wspomniałem – szybko, łatwo, jednak na szczęście trzeba pomyśleć.

Tyle, w skrócie o mechanice. A jak ma się klimat do samej rozgrywki? Niby jest, ale go nie ma. Są akcje, które powodują, że trochę się wczuwamy, są ładne ilustracje, bardzo dobre figurki… ale… No właśnie, “ale”. W grze przestajemy zwracać uwagę na to wszystko. Ważne jest jakich kart potrzebujemy do realizacji zlecenia i ile figurek przy tym straci przeciwnik. Nie interesuje nas zbytnio, czy kładziemy samego Dona na planszę, czy innego członka rodziny – działają tak samo. Kładziemy, robimy akcję, gra idzie dalej. Niby są wymuszenia, niby jest kontrola terenu (chociaż mocno naciągana, bo figurki co rundę ściągamy) – to wszystko jest w życiu gangstera normą. Jednak, czy to wszystko ma cokolwiek wspólnego z Ojcem Chrzestnym? Mam wrażenie, że niewiele.

Przypomnę jednak, że grałem tylko raz. Mechanicznie gra prezentuje się bardzo dobrze. Klimat też mi odpowiada, jednak tak jak pisałem, wydaje mi się, że schodzi na drugi plan. No nic, musze zagrać ponownie i spróbować się bardziej wczuć. Pozostaje jednak kwestia ceny, która w moim odczuciu jest niewyobrażalnie wielka, w stosunku do produktu, który dostajemy. Wiem, że licencja kosztuje, a producent podbił cenę dodatkowo za pomocą figurek. Jednak minimum 220zł (a nawet 320zł), za taką zawartość, to zdecydowana przeginka. Ta gra maksymalnie powinna kosztować wspomniane 220zł, przynajmniej dla polskiego gracza.

Co ważne – mam wielką ochotę zagrać kolejną partyjkę, więc można powiedzieć, że mnie wciągnęło. Liczę na to, że się uda.


0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments