, ,

Warhammer Underworlds: Shadespire

Zaprezentowanie Age of Sigmar to bez wątpienia jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji Games Workshop. Lubiany przez wielu Stary Świat, znany z Warhammera Fantasy, legł w gruzach, a zbawiciel ludzkości – Sigmar powrócił i przedstawił nam krainy przeepickiego, ale nadal ponurego fantasy. Zamiast turlających się w błocie zbieraczy łajna oraz kominiarzy walczących ze zmutowanymi świniami, mamy teraz więcej dzielnych i fanatycznych rycerzy, walczących w imieniu boga-imperatora, legiony demonów zalewają pola bitwy, a krasnoludy śmigają na steampunkowych plecakach odrzutowych i spalają hordy szczuroludzi miotaczami ognia. Sam byłem z początku sceptycznie nastawiony do AoS, ale z czasem zacząłem naprawdę lubić zasady gry bitewnej i cały ten trochę absurdalnie mroczno-heroiczny świat.

No, ale nie chcę rozpoczynać dyskusji o AoS, bo o nim można mówić całymi dniami i może się to skończyć wśród zagorzałych fanów Warhammera na rękoczynach. Dzisiaj chciałbym zrecenzować nowość na rynku planszówkowym, grę osadzoną w realiach Sigmara – Warhammer Underworlds: Shadespire.

Shadespire to pierwsza część z serii gier (?) Warhammer Underworlds. Jest to potężny tytuł strategiczny dla 2-4 graczy, wykorzystujący figurki, których można używać również w „normalnym” Age of Sigmar.  Jest to gra, która szczególnie spodoba się osobom lubiącym ostrą rywalizację oraz taktyczne zagrywki. Na całe szczęście, wiedza o grach bitewnych nie jest wymagana przy tym tytule, a nawet nie trzeba znać się na składaniu oraz malowaniu modeli.

Przejdźmy najpierw do zawartości pudełka. Grę udało mi się dorwać za około 160zł i w środku otrzymujemy naprawdę sporo materiałów. Pragnę tutaj przypomnieć – mamy tutaj do czynienia z grą od Games Workshop. Wiecie, tych gości, o których robimy memy, że trzeba sprzedać trzy nerki by kupić u nich porządną armię do kolekcji. Tutaj jednak otrzymujemy dwie drużyny (razem osiem figurek), dwie dwustronne plansze, pięknie wydaną instrukcję, specyficzne kości, znaczniki oraz trzy talie, z czego jedna jest kompletnie opcjonalna (z jej pomocą możemy budować własne). Wszystkie elementy są niezwykle wysokiej jakości. Wiele gier planszowych sprzedawanych nawet za 200zł, może tylko pomarzyć o takiej zawartości. Pełen profesjonalizm – plansze są grube i posiadają pięknie grafiki (ilustracje w instrukcji są jeszcze lepsze), a modele po pomalowaniu wyglądają wprost kapitalnie, szczególnie dzięki specyficznym, zdobionym podstawkom.

No właśnie – modele. Jeśli nie mieliście styczności z grami bitewnymi, to ten element może was przerażać. Czy potrzebujecie specjalnych narzędzi? Kleju? Farb? No… nie. Nie potrzebujecie niczego, by złożyć figurki dołączone do gry. Jedynym wymaganiem tak naprawdę są cążki lub dobre nożyczki, ponieważ modele znajdują się w wypraskach i musimy je jakoś odciąć. Później wystarczy złożyć poszczególne elementy według instrukcji. Każda część posiada jakiś uchwyt lub dziurę, do której musimy wsunąć inny element. Przy niektórych figurkach miałem drobny problem (głowy!), ale całość można złożyć bez potrzeby kupowania kleju do plastiku. Musicie jednak uważać, by nie uciąć czegoś ważnego w wyprasce, szczególnie uważajcie by nie usunąć wystających „patyczków” z nóg bohaterów (wchodzą one do podstawki i trzymają cały model w miejscu). Jeśli jednak coś pójdzie nie tak, to nie musicie się martwić, potrzebna jest wtedy kropelka kleju, by złączyć wszystko z powrotem do kupy. Warto też mieć pod ręką pilnik do paznokci lub nóż do tapet, by uciąć niepotrzebne paprochy, które zostały na modelach po usunięciu ich z wyprasek. Figurek też nie trzeba malować, drużyna Khorna jest czerwona, a wyznawcy Sigmara są niebiescy, łatwo więc można ich rozróżnić.

Ruiny miasta Shadespire, w którym rozgrywa się gra, utknęło w magicznym limbo, po tym jak wielkiemu nekromancie Nagashowi nie spodobało się to, że tamtejsi ludzie opracowali tworzywo, które potrafi trzymać w sobie dusze zmarłych. Gracze przewodzą drużynom, które wybrały się do miasta Shadespire lub utknęły w nim. W podstawowej wersji gry mamy dwie klasyczne kompanie – trzech dzielnych stormcastów służących Sigmarowi, oraz pięciu dzikich wojowników krwawego boga Khorna. Mamy więc rozgrywkę dwuosobową. By zagrać w większej grupie, niestety potrzebujemy dwóch kupionych zestawów , by stworzyć większą planszę i mieć do wyboru większą gromadkę figurek. Nie mam pojęcia, jak Games Workshop planuje rozwinąć tę grę w przyszłości i czy czasem nie otrzymamy jakieś nowe plansze, poza tymi z Shadespire, by trochę urozmaicić krajobraz.

Poza wybraniem figurek, gracz musi również potasować i ewentualnie złożyć swoją talię. Gra elegancko ma już przygotowane w pudełku dwie talie gotowe do gry, po jednej dla każdej ze stron. Dodatkowo mamy również zestaw kart, dzięki którym możemy trochę pozmieniać obecne talie, by dopasować je do naszego stylu gry. Co zawierają talie? Ano, specjalne akcje, unowocześnienia dla bohaterów oraz co najważniejsze – misje, dzięki którym zdobywamy punkty chwały, potrzebne do wygrania gry. Niektóre karty mogą znajdować się tylko w taliach konkretnych stronnictw, inne są neutralne. Możemy np. wpakować do talii Sigmarytów całą masę kart leczących i wzmacniających obronę, by stworzyć drużynę ludzkich czołgów. Nie możemy jednak np. dawać do naszej talii kart (co jest logiczne) z błogosławieństwami Khorna. Te mogą być używane tylko przez drugą drużynę. Każda karta jest oznaczona właściwym herbem. Nie można też wrzucać do talii kilka razy tej samej karty – dozwolona jest tylko jedna kopia, dzięki temu ciężko jest stworzyć przesadnie silny zestaw kart.

Zasady Shadespire są bardzo szybkie i łatwe do nauczenia się. Jednak z góry jostrzegam – nie jest to, w moim mniemaniu, gra łatwiejsza od obecnego bitewniaka – Age of Sigmar. Mamy tutaj do czynienia z kartami, specyficznymi kostkami oraz musimy zapamiętać garść tzw. aktywacji. Rozgrywka zaczyna się od tego, że każdy gracz wybiera sobie jedną z trzech planszy i kładzie ją na stole, plansze muszą być połączone ze sobą określoną liczbą hexów, ale niestety nie możemy stworzyć planszy w kształcie litery L, możemy jedynie zrobić szeroką arenę, lub podłużną. Po rozłożeniu planszy, musimy losowo postawić na niej ważne punkty oraz artefakty no i… nasze modele. Każdy z graczy ma w czasie swojej tury cztery tzw. aktywacje – są one wydawane na przemian (najpierw jeden gracz coś robi, później przeciwnik). Po aktywowaniu czegoś, możemy zagrać kartę planu lub ulepszyć naszego bohatera kartą ulepszeń. Karty planów są darmowe i może to być np. porażenie przeciwnika piorunem lub spowodowanie zamieszania na polu walki i zmienienie położenie figurek. Jednak by zagrać kartę ulepszeń, musimy zużyć jakiś zdobyty punkt chwały. Grę zaczynamy z pięcioma kartami mocy (plany oraz ulepszenia) i trzema misjami na ręce. Jeśli coś nam na początku gry nie odpowiada – możemy wyrzucić karty z naszej ręki i ciągnąć jeszcze raz. Niestety wszystkie karty, które niepodpasowały trafiają na stos kart odrzuconych, dlatego warto się porządnie zastanowić, zanim to zrobimy.

Aktywację możemy wydać, aby:

  • Wykonać atak modelem;
  • Zaszarżować (Jest to atak + ruch. Nie możemy jednak później nic robić tym modelem do końca rundy);
  • Poruszyć się;
  • Przejść do pozycji obronnej;
  • Dobrać nową kartę mocy;
  • Wyrzucić misję z ręki i dociągnąć nową;
  • Spasować i nic nie zrobić.

Gdy wszyscy gracze wydadzą swoje cztery aktywacje – runda się kończy. Pod koniec rundy sprawdzamy, czy wykonaliśmy jakieś misje z tych, które mamy na ręce. Następnie otrzymujemy za nie punkty i dociągamy nowe karty. Cała rozgrywka trwa tylko trzy rundy i doświadczeni już gracze są w stanie zakończyć całą potyczkę w 20 minut. Jedna rzecz jest bardzo fajna. To że cała nasza kompania została wybita, nie zawsze oznacza, że przegraliśmy. Co prawda gracze otrzymują również punkt chwały za usunięcie modelu przeciwnika, ale mogliśmy zdobyć więcej punktów za zabezpieczenie ważnych miejsc lub np. usunięcie lidera przeciwnej drużyny, jeśli mieliśmy odpowiednie zadanie na ręce. Misje na kartach są przeróżne. Może to być obrona jakiegoś ważnego punktu na planszy, utrzymywanie bohaterów przy życiu, polowanie na lidera albo zablokowanie przeciwnikowi wejścia na nasz teren. Nie jest to więc gra w czystą jatkę. Musimy zastanowić się nad naszymi zadaniami i wyciśnięciem z nich tyle jak największej ilości punktów, by straty nie miały znaczenia. Shadespire jest grą asymetryczną – gracze mają różną ilość modeli, różne karty i różne zadania. Po kilku rozgrywkach wydaje się, że każdy ma zawsze równe szanse na zwycięstwo. Podczas moich rozgrywek, zawsze dochodziło do niewielkich różnic punktowych i zawsze przeciwnik mówił „cholera, wygrałbym to, gdybym zagrał kartę X i zrobił Y, no nic – gramy jeszcze raz”.

Do gry dołączona jest również ulotka, która w świetny sposób tłumaczy nam, które modele najpierw mamy złożyć, jak mamy rozłożyć plansze, gdzie postawić figurki i którymi kośćmi mamy rzucić. Przed czytaniem właściwej instrukcji, koniecznie zapoznajcie się z tą kartką.

Warhammer Underworlds jest grą mocno stawiającą na rywalizację, nie należy jednak sugerować się wypowiedziami fanów w internecie, że jest to gra czysto turniejowa, już w samej instrukcji są podane opcjonalne sposoby gry na większą ilość osób, lub z różnymi innymi celami. Niedzielni gracze również więc mogą się pobawić modelami, popróbować różnych kart oraz bardziej „luźnych” form rozgrywki.

Shadespire jest elegancką i niezwykle regrywalną grą. Fani bitewniaków otrzymują kolejną grę w swoim uniwersum z pięknymi modelami, a fani planszówek mają ciekawą strategię, bez potrzeby wydawania majątku na modele. W przyszłości mają wyjść kolejne drużyny razem z nowymi taliami w atrakcyjnych cenach – krasnoludy, skaveni, szkielety oraz orkowie. Z całego serca polecam zakup i mam nadzieję, że Warhammer Underworlds osiągnie sukces, by wydawca mógł wypuścić bardziej szalone karty oraz figurki (jeśli wyjdzie ekipa ogrów, to leżę i nie wstaję).

Recenzowana gra pochodzi z własnej kolekcji.

Modele dołączone do gry nie są pomalowane, są jedynie w dwóch różnych kolorach!

Jeżeli macie jakieś pytania co do samej rozgrywki, to zapraszam do kontaktu mailowego lub w formie komentarza pod wpisem.

stopwatch embryo
2-4 Graczy ok. 30-60 min. 12 +
Plusy:

  • Piękne modele
  • Wysokiej jakości plansze oraz karty
  • Ilustracje
  • Wciągająca i szybka rozgrywka
  • Regrywalność
  • Stosunek Cena <-> Jakość
Minusy:

  • Wojownicy Khorna mogliby być bardziej unikatowi, bez pomalowania czasem ciężko ich rozróżnić
  • (Na siłę) nie można ułożyć plansz w formę L

 

Grę kupicie tu:Więcej na: boardgamegeek.com | Games Workshop

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments