Oj rozpieszczają nas wydawcy w ostatnich i nadchodzących tygodniach, jeżeli chodzi o tytuły dedukcyjne i detektywistyczne. Niedawno swoją premierę miał świetny Detektyw, niebawem na rynku pojawi się klasyk sprzed lat – Sherlock Holmes: Consulting Detective. Obydwie gry są bardzo dobre – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Dalej się zastanawiam, czy bliżej im do planszówek, czy gier paragrafowych. A może są to świetnie skrojone tytuły i nie ma sensu się nad tym zastanawiać?
Kolejną grą detektywistyczną, która już pojawiła się na rynku i trochę już zdążyła namieszać, są Kroniki Zbrodni. Gra, która korzysta z aplikacji na telefonie/tablecie, co jak wiemy w naszym pięknym nadwiślańskim kraju, jest uznawane za zbrodnie przeciwko ludzkości. Jak w grach planszowych można korzystać nowoczesnej technologii?! Przecież to niedorzeczne! Nie o takie gry planszowe nic nie robiliśmy. Tak jakby już w latach 80/90 nie korzystano z komputerów jako wsparcia przy niektórych grach planszowych.
Kroniki Zbrodni to kooperacyjna gra dedukcyjna autorstwa Davida Cicurela, wydana przez Lucky Duck Games, a w Polsce przez FoxGames. Pojedyncza rozgrywka, która oparta jest o scenariusze, nie powinna trwać dłużej niż 1,5h – przeciętnie zamkniemy się w 60 min. W związku z tematyką gra przeznaczona jest dla osób powyżej 14 roku życia. Do stołu siądziemy solo lub w grupie do czterech osób. Chociaż, nie ukrywam, że najlepiej działa w parze.
By rozpocząć rozgrywkę koniecznie jest zainstalowanie darmowej aplikacji. W środku znajdziemy kilka scenariuszy (w tym jedną trzyscenariuszową kampanię). Jeżeli podliczymy całość (razem z samouczkiem), to podstawowe pudło (bez dodatków pudełkowych i DLC cyfrowych, które możemy lub będziemy mogli dokupić) starczy nam na ok 5h – 8h. Stosunkowo niewiele. Dodatkowe scenariusze (cyfrowe) kosztują 23zł, czyli można powiedzieć, że za cenę biletu do kina, mamy ok. 1h rozrywki dla 1-4 osób. Spoko, ale jeżeli miałbym to porównać do Detektywa – jest drożej.
Kroniki Zbrodni są oparte w całości na aplikacji i powiem szczerze, że więcej w niej zabawy cyfrowej, niż planszowej. Jak wygląda rozgrywka? Na telefonie odpalamy scenariusz, czytamy krótki wstępniak – opisy są zwięzłe i mało angażujące – nie są też literackim majstersztykiem, co zmniejsza też wczucie w klimat; następnie przechodzimy do sprawy. W formie fizycznej otrzymujemy portrety osób – które w różnych scenariuszach mogą prezentować inne osoby, przedmioty (dowody), planszę na dowody, planszetki konsultantów oraz lokalizacji. Każdy z tych elementów ma nadrukowany swój kod QR. Jeżeli chcemy kogoś przesłuchać, gdzieś pojechać lub skonsultować się z kimś na temat jakiegoś przedmiotu, lub osoby – to korzystamy z aplikacji, zwyczajnie skanując wspomniany kod. Możemy nawet w telefonie przyglądnąć się miejscu zbrodni (a jak kupimy dodatek z okularami, to zrobimy to przy wykorzystaniu technologii VR). Proste i przyjemne. Opcji jest naprawdę wiele – możemy wypytywać osoby o dowody, ale również o inne osoby. Daje to całe spectrum możliwości i olbrzymi potencjał w rozwoju tej gry.
Niestety takie rozwiązanie ma kilka wad. Trzymamy ciągle telefon w ręku, klikamy i skanujemy kody. Ciągle korzystamy z aplikacji – mam wrażenie, że robimy to częściej, niż dedukujemy, czy korzystamy z elementów fizycznych. To jest gra na telefon z elementami planszówki, w której to elementy fizyczne wspomagają tę wirtualną stronę. Czy to jest wada? Nie jest do końca przekonany. Czy jest to gra planszowa? Też nie wiem. Całość jednak immersyjnie nie wkręca – chcemy rozwiązać sprawę. Szybko klikamy w kolejne osoby, przedmioty, nie skupiamy się wybitnie na opisach – jedziemy od punktu do punktu – tylko tyle.
Przez to, że praktycznie cały tekst jest umieszczony w aplikacji (przesłuchania, rozmowy, opisy), twórcy mogliby skupić się na bogatszych tekstach – a niestety skrócili je do minimum, przez co Kroniki są lżejsze, szybsze i prostsze od chociażby takiego Detektywa. Zdaję sobie sprawę do kogo ta gra jest kierowana (do odbiorcy masowego), więc w pełni rozumiem to rozwiązanie, jednak ucieszyłbym się, gdyby jakieś scenariusze były cięższe, bardziej angażujące… zwyczajnie bardziej geekowskie.
Na pochwałę zasługuje zawartość pudełka i wypraska, która została do niego wrzucona. Dzięki prostemu rozwiązaniu – przykrywce na zatrzask – karty leżą na swoim miejscu. Wszystkie elementy są wykonane w wysokiej jakości, co cieszy, bo dzięki temu gra posłuży na dłużej – szczególnie gdy nie będziemy miętolić w dłoniach – bo nie będzie takiej konieczności. W wyprasce zostaje dużo wolnej przestrzeni, która została najprawdopodobniej zarezerwowana pod dodatki.
Jestem pewien, że w moim przypadku, źle się stało, że zagrałem w Kroniki Zbrodni zaraz po Detektywie. Oba tytuły są grami dedukcyjnymi, jednak waga jest znacząco różna. Przez co o wiele więcej przyjemności z gry dał mi produkt Portal Games. Co nie zmienia faktu, że targetowi – czyli osobom, które nie siedzą tak mocno w planszówkach lub wolą lekkie gry, Kroniki mogą bardziej przypaść do gustu. Jak dla mnie, gra ma olbrzymi potencjał i jeżeli twórcy będą tego chcieli, to mogą zadowolić zarówno „niedzielnych graczy”, jak i lubiących bardziej wymagającą rozgrywkę.
Największym zarzutem jest brak ciekawego tła historii. Są to raczej naiwne i banalne historyjki. Głównie dlatego nie bawiłem się przy Kronikach bardzo dobrze – miła przygoda, która niestety nie była niczym wyjątkowym. Zdaję sobie jednak sprawę, że gra może być czymś więcej, jednak to, co dostaliśmy – w pełni go nie wykorzystuje.
Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za przekazanie gry do recenzji.
Jeżeli macie jakieś pytania co do samej rozgrywki, to zapraszam do kontaktu mailowego lub w formie komentarza pod wpisem.
1 do 4 Graczy |
1 – 1,5 h |
14+ |
Plusy:
|
Minusy:
|
Więcej na: boardgamegeek.com | FoxGames
Grę kupicie tutaj:
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.