Aeon’s End to jedna z niewielu gier, którą śmiało mogę polecić osobom, które chcą zagrać w coś nietuzinkowego z drugą połówką i przy tym świetnie się bawić. Wieczna Wojna przyniosła „wieczny łomot”, więc czego można się spodziewać po dodatkach Otchłań oraz Niezbadany Mrok? Przekonajcie się sami, zapraszam do recenzji! (I tak, wstawki w obu tekstach są te same, bo piszę je równocześnie).
Niezbadany Mrok
Niezbadany Mrok to jeden z dwóch dodatków, które wyszły w pierwszej połowie 2020 roku. W niewielkim pudełku znajdziemy następującą zawartość:
- 2 Magów Bram,
- 64 kart graczy (w tym 3 dedykowane magom),
- 21 kart Nemezis (w tym po jednej karcie podstawowej z każdego z trzech rzędów),
- 11 kart modyfikatorów,
- 2 Nemezis (w tym 1 dodatkowy arkusz do jakże przemiłej ośmiornicy).
Zawartość, zawartością, ale muszę przyznać, że jak na dodatek jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. Przede wszystkim otrzymujemy dwóch przegenialnie zaprojektowanych magów, a towarzystwa dotrzymają nam równie dobrze przemyślani wrogowie, ale wszystko po kolei.
Arsenał magów
Wyżej wspomniałem o ilości kart, jakie dostajemy, ale jak się to przekłada na rozgrywkę? Po pierwsze, i najlepsze, do dyspozycji mamy gotową do grania talię sklepu. Wśród niej znajdziemy trzy rodzaje kryształów, dwa artefakty oraz 6 rodzajów czarów.
Do tego mamy również łącznie dwa spersonalizowane zaklęcia pod dodatkowych magów oraz specjalną bramę dla jednego z nich.
W „talii sklepu” na pewno warto zwrócić uwagę na kilka rodzajów kart, które świetnie się ze sobą combują. Pierwszą kartą jest kryształ, który pozwala na odrzucenie kart i w ramach tego pozyskujemy dwa ładunki. Biorąc pod uwagę, że odrzuconą kartą może być również podstawowy klejnot lub iskra, więc jest to bardzo, ale to bardzo opłacalna wymiana. Tym bardziej że powyższy kryształek bardzo dobrze współgra z jednym z artefaktów, który, w wersji podstawowej, pozwala na dobranie jednego ładunku za darmo. Zaraz pewnie zaczniecie krzyczeć, ale gdzie tu fajne combo? Otóż… Za odrzucenie dwóch ładunków otrzymujemy 5 eteru – czyli „waluty”, za którą kupujemy nowe zasoby ze sklepu.
Gdyby tego było mało, w oferowanej przez dodatek talii istnieje zaklęcie, które podstawowo zadaje trzy obrażenia, ale kiedy posiadamy 4 lub więcej ładunków, wtedy ów zaklęcie zadaje dodatkowe 3 obrażenia.
Z moich obserwacji muszę zaryzykować stwierdzenie, że Niezbadany Mrok skierowany jest właśnie na zbieranie ładunków i korzystanie z umiejętności specjalnych nowych magów.
Bo do tanga trzeba czworga
Do wesołej ekipy obrońców Gravehold dołączył Remnant, Stworzenie z Eteru, oraz Indira, Pomocnik Magów Bram.
Po drugiej stronie barykady znajdziemy Snopijcę i Trzykroć-Martwego Proroka.
Każde z tych postaci (jeśli można tak również określić Nemezis) wnosi spory powiew świeżości do podstawowej wersji gry – w moim przypadku Wiecznej Wojny.
Remnant to postać, której można przypisać rolę wsparcia, kierując się nazewnictwem z RPGów. Na miano „supportu” zasługuje przede wszystkim za swoją zdolność specjalną, która pozwoli sojusznikowi wziąć na rękę dwie karty na rękę lub wyleczyć miasto Gravehold o całe 5 punktów życia. Do tego dochodzi jeszcze karta podstawowa, która pozwala na wzmacnianie bramy oraz specjalna brama, która generuje dodatkową jednostkę eteru przy aktywacji.
Indira to najciekawsza postać w tym dodatku. Już na samym początku mocno rzuca się w oczy fakt, iż ta czarodziejka nie posiada w ogóle bram! Ale jak to, jak będziemy rzucać zaklęcia?! Spokojnie, nie ma potrzeby do zmartwień. Nie musimy wpierw wydać dość sporej ilości eteru, żeby wzmacniać jedyną bramę, którą Indira posiada. Czarodziejka posiada w swoim arsenale coś o wiele fajniejszego! Jej karty podstawowe. Ów karty pozwalają jej rzucić zaklęcie bezpośrednio z ręki. Nie musi być wcześniej przygotowane, nie musi zostać położone na bramie. Nic. Po prostu zagrywamy specjalny klejnot, który tylko ona posiada i już. Ogień, pioruny, czy co tam sobie zakupicie lecą bezpośrednio z waszej ręki w kierunku potworów. Żeby tego było mało, to specjalna zdolność Indiry pozwala na aktywowanie dowolnej liczby kart zaklęć z ręki. Oprócz tego każde aktywowane zaklęcie w ten sposób zadaje dodatkowo 1 obrażenie. Niby niewiele, ale jak już zagramy 3 lub 4 karty, to już jest tego dość dużo, prawda? Warto również dodać, że ta umiejętność pozwala również na zniszczenie karty ze stosu kart odrzuconych – czyli pozwala na przemiał kart z naszego decku.
A co słychać w obozie tych „złych”? Po pierwsze mamy jakże przeuroczą ośmiornicę z twarzą przypominającą czaszkę. Te uroczy Snopijca będzie zsyłał na nas kafelki przerażenia, które w liczbie 7 znajdują się na specjalnym arkuszu przerażenia. Począwszy od najwyższej liczby do najmniejszej, będziemy dostawać coraz to bardziej srogi łomot. Oczywiście pozyskanie ostatniego kafelka równa się z końcem gry – ot tak, żeby nie było zbyt łatwo.
Wrażenia z rozgrywki przeciw temu Nemezis były wręcz bezcenne. Oczywiście grałem z Anią, najlepszą partnerką do Aeona, i ku naszemu zdziwieniu nasz uroczy Pan Ośmiornic był bardzo łatwy. Popleczników pokonywaliśmy z ogromną łatwością. Kafelki przerażenia? Ba! Żaden problem. Aż do czasu… Oj tak. Szybko obudziliśmy się, jak rząd kart spadł do trzeciego rzędu. Snopijca był dosłownie na wykończeniu, kiedy w kilku ruchach zniszczył nas i rozłożył na łopatki, a następnie przeżuł, wypluł i zrobił z tego koktajl. W astronomiczny skrócie – nie lekceważcie go!
Drugi przyjaciel, z którym pójdziemy w tan, to Trzykroć-Martwy Prorok. W tym przypadku sprawa jest prosta. 40 punktów życia do zbicia. Gdzie jest haczyk? A no taki, że Prorok bardzo chętnie się leczy. Co więcej koniec talii Nemezis jest równoznaczny z przegraną, a nie wygraną, jak w normalnej grze. No i jak będzie mieć już 99 punktów życia, to staje się nieśmiertelny i gracze też przegrywają. Tak samo jak w przypadku Snopijcy nie można zlekceważyć tego Nemezis. Tak naprawdę walczymy nie tylko z Prorokiem i jego poplecznikami, ale też z czasem. Im szybciej się za niego zabierzemy i będziemy stopniowo zbijać jego zdrowie, tym większe szanse na wygraną.
Muszę przyznać, że rozgrywka przeciw Prorokowi była bardzo „odświeżająca”. Czułem się tak, jakbym mógł się na czymś wyżyć za te wszystkie przegrane z innymi bossami. Niestety przy rozgrywkach, gdzie faktycznie czuć było, że „odpuściliśmy” szansa na wygraną spadła zupełnie do zera. Trzeba być czujny w starciu z tym wrogiem.
„Głupia, losowa gra – daję 5/5”
Oj tak. Ten cytat padł ode mnie po pierwszej rozgrywce z tego dodatku (pamiętna potyczka ze Snopijcą). Przyznaję się bez bicia – jest super. Powiem nawet więcej, gdyby do zestawu dorzucić karty początkowe i żetony wraz z bramami mógłby być to samodzielny mini dodatek.
Nie tylko otrzymujemy gotową talię do gry, ale również dwie postacie oraz dwóch Nemezis. Uważam, że to świetny zestaw dla par. Tak, ponownie bronię Aeona jako najlepszą grę dla par i ten dodatek jest tego najlepszym dowodem.
Talia zaklęć, kryształów oraz artefakty świetnie ze sobą współgrają. Mechanika magów oraz Nemezis są przemyślane. Widać, że talia ma motyw przewodni, który w przypadku tego dodatku jest zbieranie żetonów skupienia.
Nie chcę się zbytnio w swojej ocenie też rozpisywać, ponieważ chcę was mocno zachęcić do własnego wypróbowanie Aeon’s End: Niezbadany Mrok. Powiem nawet więcej, że gdybym miał możliwość wcześniejszego pogrania, a nie otrzymałby egzemplarzu recenzenckiego, to bez wahania kupiłbym to. Tak mocno mi się podoba i daję od siebie „okejkę” jakości. Koniecznie musicie się przekonać sami, jeśli będziecie mieli kiedyś okazję.
Dziękuję Portal Games za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Plusy:
- Świetna, w pełni samowystarczalna talia „sklepu”;
- Przemyślani Nemezis;
- Dużo zawartości względem ceny;
- Bardzo angażujący nowi magowie;
- Bardzo przemyślany motyw przewodni.
Minusy:
- Praktycznie nie można się niczego czepić. Dodatek jest super!
Więcej na: boardgamegeek.com| Portal Games
Grę kupicie tutaj:
Spokojny i zazwyczaj cichy, ale nie dajcie cię zmylić pozorom. Wulkan przeróżnych i najbardziej dziwacznych pomysłów. Ogromny miłośnik zwierząt, a szczególnie wilków, skąd pochodzi moja ksywka – Wilczur. Śmiertelnie chory na lenia, ale jak już się za coś biorę, to robię to porządnie. Z grami planszowymi mam do czynienia raptem od 2018 roku, ale zacząłem z ogromnym przytupem – od testów gry Nemesis. Teraz planszówki już stały się moim słodkim nałogiem, dzięki któremu poznałem naprawdę fajnych i wartościowych ludzi. W grach najważniejszy jest dla mnie fun z gry i oryginalne rozwiązania.