To już ponad 20 lat, odkąd Osadnicy z Catanu święcą triumfy na rynku gier planszowych. To dzięki niej Klaus Teuber na stałe zapisał się w poczcie najbardziej rozpoznawalnych twórców. Dodatków i wersji tej pozycji jest od groma, a jedną z nich jest kosmiczna wersja, która swoją premierę miała już w 1999 roku – Catan: Gwiezdni Osadnicy. Przyznaję, że osobiście nigdy wcześnie w Catan nie grałem, ale gdy dowiedziałem się, że Galakta planuje ponowne, ulepszone wydanie, uznałem, że warto zapoznać się z grą, która popularnością dorównuje prawie Monopoly. Bo przecież to chyba nie przypadek, prawda? Legendy stają się nimi, ponieważ prezentują sobą ponadprzeciętną wartość. Czy Catan: Gwiezdni Osadnicy także to robi?
Prezencja
Zacznijmy od pudełka – jest naprawdę spore, choć niekoniecznie ciężkie. Paleta barw, które możemy obserwować z wierzchu jasno, daje nam do zrozumienia, że czeka na nas przygoda, eksploracja kosmosu. Nie można się przyczepić – jest to zwyczajnie ładne. W środku czekają na nas karty, plastikowe statki kosmiczne, znaczniki, komponenty rozbudowujące naszą rakietę, dwie kostki K6 i złożona z 6 puzzli plansza – musimy ją poskładać. Jest naprawdę spora, nie zmieści się na normalnej wielkości ławie, a więc na miejsce do gry musimy zagospodarować większy stół czy podłogę.
Od strony szaty graficznej – nie jest to może dorosły styl, jednak na pewno znajdzie uznanie wśród wielu – znajduję w nim pewne powiązania ze sceną sci-fi lat 80 czy 90. Nie ma fajerwerków i ultrarealistycznych ilustracji, ale tematyka gry też nie sprawia, że po sesji do końca dnia dumamy nad swoim miejscem we wszechświecie.
Zasady
Instrukcja jest rozsiana po dwóch książeczkach – najistotniejsze sprawy możemy rozstrzygnąć, czytając główną instrukcję, a jeśli mamy wątpliwości z bardziej złożonym problemem, na ratunek przychodzi Almanach, w którym szczegółowo możemy prześledzić wszystkie procesy. Zasady są opisane poprawnie, nie sprawiają wrażenie niejasnych, po jednej lekturze możemy już rozpocząć rozgrywkę.
Rozgrywka
Naszym głównym celem jest zdobycie 15 punktów. Wiadomo jednak, że to najmniej ważne – skupmy się na procesie ich zdobywania. W trakcie gry wędrujemy przez kosmos, zajmujemy kolejne planety, otrzymujemy surowce i bratamy się z obcymi cywilizacjami. Są pewne mechaniki, które pozwalają poczuć się jak w fajnej, komputerowej grze przygodowej sprzed dwóch dekad. Plansza posiada w sobie wycięte pola, na których umieszczamy kafelki z planetami i bazami kosmitów, które będziemy później odwiedzać. Możemy to zrobić na dwa sposoby – albo ułożyć odkryte, dzięki czemu wiemy, do czego się zbliżamy, albo zakryte, przez co element eksploracji nieznanego wydaje się być bardziej realistyczny. Osobiście grałem głównie w ten drugi sposób.
Jak poruszać się na planszy?
To, jak daleko możemy się poruszać, nie jest zależne od kości. Po to mamy statek-matkę, który kryje w sobie kolorowe kulki z przypasowanymi wartościami liczbowymi. Potrząsając statkiem, losujemy dwie z nich. Jeśli wylosowaliśmy kulkę niebieską, czerwoną lub żółtą – dodajemy do siebie ich wartości. Jeżeli czarną – liczenie kończy się, a my losujemy kartę spotkań, według której na naszej drodze dzieje się coś niestandardowego, a my musimy podjąć decyzję, która wpłynie na naszą grę – może to być uszkodzenie naszego statku, ale też ciekawy bonus. Zsumowana wartość kuleczek daje nam ilość pól, po których możemy (ale nie musimy) się poruszać każdym ze statków (warto zaznaczyć, że aktywnych, zdolnych do poruszania się statków, możemy mieć maksymalnie 3).
Faza handlu
To jeden z trzech elementów każdego ruchu. Podczas niego decydujemy się na wymianę kart z surowcami na konkretne komponenty czy statki, a także możemy wymieniać się z resztą graczy. Nie ma tu żadnych zasad – Ty i Twój kontrahent działacie na wolnym rynku i sami ustalacie, w jaki sposób chcecie się dogadać.
Planety
Planety mają różne kolory oraz symbole. Kolory definiują, jakie surowce możemy otrzymać, gdy orbitujemy przy którymś z nich. Surowce z kolei przydają nam się do budowania portów i statków kolonialnych oraz handlowych. Przydzielanie surowców to pierwsza faza ruchu każdego gracza. Rozgrywający rzuca dwoma kostkami. Każda z planet posiada swoją wartość liczbową – kafelek losowo przydzielany do symbolu na planecie. Jeżeli którakolwiek planeta ma przypisaną do siebie wartość, która została wylosowana przez kości – produkuje surowce. Każdy statek, który znajduje się przy takiej planecie, otrzymuje karty z surowcami.
Bazy kosmitów
Poza planetami naszym celem mogą być też stosunki handlowe z kosmitami. W grze figurują cztery rasy obcych. Jeśli zadokujemy naszym statkiem handlowym w ich bazie, otrzymujemy specjalny bonus w postaci towarzystwa, którego z kosmitów, co daje nam ułatwienia w grze. Wpływa to też na zdobywanie punktów i szybsze zwycięstwo.
Tuning statku
Poza dokowaniem przy planetach i rozbudową galaktycznego imperium możemy dobudowywać do naszego statku-matki komponenty, które tworzymy z surowców. Mamy do wyboru silniki, działa i ładownie. Co ciekawe, nie jest to tylko tuning na papierze – statek-matka faktycznie jest dostosowany do umieszczania w nim dodatkowych komponentów. Silniki działają jak rozszerzenie ilości pól, o które możemy się poruszać – każdy z nich oznacza, że możemy poruszyć się o jedno pole dalej. Ładownie i działa pomagają nam w potyczkach z kosmitami, które zdarzają się, gdy musimy wylosować kartę spotkań, a także dają nam możliwość terraformacji i wykurzania piratów z planet, których normalnie nie jesteśmy w stanie zająć. Nie są to częste akcje, ale warto o nich wiedzieć.
Ocena ogólna
Zacznijmy od tego, że gra jest bardzo udana – rozgrywka jest przyjemna, dość szybka do zrozumienia, a także jest w stanie zająć dzieci. Graliśmy z 6-latkiem i gdyby nie długi czas gry: 1,5 – 2 godzin, dalibyśmy radę skończyć partię bez zbyt wielu rozproszeń. Grafika jest całkiem klimatyczna, nie sili się na powagę, przez co cały czas jesteśmy świadomi, że to tylko lekka rozrywka. Gdybym już tej gry nie posiadał, być może zastanowiłbym się nad jej kupnem, gdyby nie jeden minus…
Gra jest mocno losowa. Uderza to we mnie, ponieważ lubię planować, a tutaj nie byłem w stanie tego odpowiednio zrobić. Liczba surowców nie jest zależna od strategii, a od tego, jak rzucisz kostką. Przeszkadza mi to – bardzo mocno. Jest to jedna z tych gier, w których skupiam się raczej na przyjemności płynącej z rozgrywki, a nie na ograniu przeciwników. Dla niektórych może być to minus, jednak jeżeli nie jesteś osobą, której to przeszkadza, jak najbardziej polecam. Poza losowością gra jest bardzo przyjemna i dostosowana do rodzinnego grona, a w moim przypadku to jeden z najważniejszych wyznaczników.
Dziękujemy wydawnictwu Galakta za przesłanie dodatku do recenzji.
Plusy:
- Udana szata graficzna,
- Przyjemna, bezstresowa rozgrywka,
- Dostosowana do gry ze starszymi dziećmi.
Minusy:
- Losowość!!!
Oczywiście to powyższe to tylko moja opinia. Jak już wspominałem – losowość mocno mnie boli.
Więcej na: boardgamegeek.com | Galakta
Grę kupicie tutaj:
Przedsiębiorca, miłośnik rzeczy, które nikogo nie obchodzą. Czasem coś tam pogra, ale z reguły przegra…