Cześć, tu trx!
Nie jest łatwo samemu tworzyć bloga traktującego o grach planszowych. Chciałoby się pisać i umieszczać treści bardzo często – najlepiej kilka w tygodniu. Brakuje jednak na to siły, czasami pomysłów, ale przede wszystkim czasu. Jak pewnie zauważyliście, sporadycznie pojawiały się teksty osób, które przecież w redakcji (jednoosobowej) nie były. Dobrze mieć w otoczeniu ludzi, którzy współdzielą z tobą te same zainteresowania. Jedną z tych osób, które pisały na łamach Angry Boardgamera, był Adrian „Carmash” Szymański – mój wieloletni przyjaciel, kompan praktycznie w każdym aspekcie mojego życia, człowiek orkiestra (również dosłownie), sukinsyn i dobra dusza w jednym.
W sumie to również dzięki niemu zacząłem grać w gry planszowe – bo miałem z kim grać.
Po latach namawiania (bo blog wystartował w listopadzie 2015 r. i praktycznie od samego początku, mniej lub bardziej aktywnie, próbowałem go nakręcić), w końcu się udało!
Oficjalnie ogłaszam: Populacja redakcji bloga Angry Boardgamer wzrasta!
Przywitajcie tego gnojka godnie i serdecznie!
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.