Gra Euro – gra, w której najważniejsza jest mechanika, a klimat odstawiany jest na drugi plan lub (bardzo często) dokładany jest na siłę. Oczywiście zdarzają się tytuły, które dobrze łączą oba elementy, jednak nie jest ich wiele. Gry euro nie posiadają praktycznie losowości i są nastawione na budowę tzw. silniczków, czyli mechanizmów, które zwiększają (coraz bardziej) możliwości naszych cywilizacji/kolonii/ogródków.
VS
Gra Ameri – najpierw jest klimat, potem jest mechanika. Mechanizmy są często dość proste (co nie znaczy, że jest ich mało), jednak pozwalają one poczuć przygodę. Raczej nie ma wielkich obliczeń. Gry ameri oparte są na losowości (chociaż nie zawsze) – kości, karty. Tytuły tego typu, często oparte są na jakiś licencjach, co jeszcze bardziej zwiększa imersję. Nie ukrywam, że jestem fanem gier tego typu.
Ostatnio, przy wrzuceniu na blogaska recenzji gry Ocaleni od Rebel Games, zostałem oskarżony (w komciach na facebooku) o to, że skoro nie jestem fanem gier euro, to nie powinienem ich recenzować, bo mocno krzywdzę te gry. Niestety nie mogę się zgodzić z tą opinią.
Otóż, każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii. Piszę recenzje, jak najbardziej obiektywnie potrafię. Jednak jak dobrze wszyscy wiemy, nie jest to zawsze możliwe do końca. Dlatego recenzenci wrzucają od czasu, do czasu jakieś TOPki, by czytelnicy/widzowie mogli sobie zbadać gust oceniającego i móc porównać go ze swoim. Jeżeli lubimy podobne gry, to znaczy, że warto czytać/oglądać danego recenzenta. Oczywiście, jeżeli gusta się nie pokrywają, to raczej nie ma sensu się nad danym recenzentem pochylać.
Ci, którzy czasami zajrzą na mojego bloga wiedzą, że również ja takie TOPki wrzucam (np. tu). Łatwo wywnioskować z nich, że lubię gry z klimatem, często ameri(trash). To prawda. Lubię wejść w grę całym sobą, lubię piękne ilustracje, figurki, uwielbiam świetne opisy fabularne, ale przede wszystkim lubię, gdy mechanika zazębia się ze wspomnianym klimatem. W ameri bardzo często tak jest. W euro niekoniecznie. Wiadomo, w tych ostatnich mamy potężne mechanizmy, pełno możliwych akcji, obliczenia. Zdaję sobie z tego sprawę. Jednak są gry euro, którym mimo wszystko, się to udaje. Właśnie takie tytuły trafiają w mój gust (mimo, że trzeba się napocić główkując, trzeba stworzyć silniczek i trzeba przygotować się na to, że jednak tej negatywnej interakcji nie będzie za dużo). No właśnie, co wtedy? Przecież nie jestem fanem euro, więc nie powinienem móc ich recenzować (a może nawet w nie grać?). Moim zdaniem, to wielka bzdura.
Żeby nie odsyłać was do żadnych innych artykułów, przedstawię wam tutaj gry euro z mojego TOP 25 wszech czasów:
Alchemicy (m. 24) – rasowe euro ze świetnym klimatem alchemików niczym z Pratchetowskich książek. Nie dość, że gra i huczy, to jeszcze czujemy się jak na prawdziwej uczelni alchemicznej. CGE wie jak robić gry.
Cywilizacja: Poprzez Wieki (m .22) – tutaj mamy mniej odczuwalny klimat, ze względu na brak planszy (tylko plansze gracza i karty), jednak skala jest tak wielka, że bardzo doceniam ten tytuł, a w dodatku bardzo go lubię!
Terraformacja Marsa (m. 19) – mars ostatnio jest mocno w modzie. Tutaj dostajemy świetne euro z mocnym klimatem kolonizacji czerwonej planety.
Scythe (m. 18) – zacne euro wagi średniej z genialnym systemem akcji oraz ulepszeń. Warto wspomnieć oczywiście o świetnych ilustracjach i klimacie „Zimnej Wojny z mechami po Wielkiej Wojnie”. A wszystko ilustrowane przez naszego rodaka.
Eclipse (m. 11) – bardziej hybryda niż euro, ponieważ ma sporo losowości. Główną mechaniką jest jednak zarządzanie zasobami, które często charakteryzuje euro. Świetny kosmiczny i epicki klimat.
Robinson Crusoe: Przygoda na Przeklętej Wyspie (m. 3) – kolejna hybryda (spora losowość, ale to kooperacja, więc jakby jej miałoby nie być)? Główną mechaniką jest zarządzanie robotnikami (worker placement) ze świetnym klimatem rozbitkowym.
Jak widzicie, trochę tego jest, a nie jest to przecież jedyne euro, w które grałem. To jest euro, które wrzuciłem w moją topkę.
Oczywiście, suche (euro bez żadnego klimatu lub opowiadającu o pieleniu ogródka) tytuły w ogóle mnie nie interesują. Uważam Puerto Rico za grę średnią (ja się przy niej w ogóle nie bawię i nigdy raczej nie będę), ale np. Terra Mysticę mocno doceniam. Jednak większości przypadków, po takie gry właśnie nie sięgam, a na pewno nie recenzuję, bo staram się je omijać szerokim łukiem.
No nic. Mam nadzieję, że autor komentarza, który uważa, że nie powinienem oceniać gier euro, bo się na nich nie znam, jednak pozwoli mi pisać o nich, bo w wbrew opiniom wielu ameritrashowców, jest wiele gier euro, które są naprawdę dobre!
*przepraszam za wysokie natężenie wyrazów „euro” oraz „ameri”
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.