, ,

Projekt Gaja

Znacie Terra Mysticę? Nie?! No, heretycy normalnie. Mówi się, że TM jest grą, którą powinni znać wszyscy. Na szczęście nie wszyscy podzielają te zdanie. Ja uważam tylko tyle, że fani eurogier – ekonomicznych, powinni zapoznać się z tym tytułem – bo jest zwyczajnie dobry w swojej kategorii. Terra Mystica była niegdyś w pierwszej trójce najlepszych gier wg. rankingu BoardGameGeek. Obecnie dalej plasuje się w TOP 10, a dokładnie na siódmym szczeblu. Całkiem nieźle, co? No właśnie. Nie jest to dziwne, że twórcy postanowili odgrzać kotleta. Związku z tym, że ich poprzedni twór przestał już zarabiać wystarczająco dużo,  zdjęli z niego ciuszki pseudo-fantasy, dodali kilka zasad, inne przemalowali i wrzucili do kociołka z napisem “Science-Fiction”.

Tak, tym właśnie jest Projekt Gaja. Nowość od Games Factory, o której dziś mam zamiar napisać kilka słów.

Pudełko – niestandardowej wielkości, ale za to wypchane po brzegi.

Projekt Gaja jest grą ekonomiczną przeznaczoną dla od 1 do 4 graczy. Czas pojedynczej rozgrywki jest mocno uwarunkowany liczbą osób i w większości przypadków powinien zamknąć się w czasie 1,5 – 2h. W momencie pisania recenzji, gra znajduje się na 38 miejscu rankingu BGG. Autorami gry są Jens Drögemüller, Helge Ostertag, czyli tak jak wspomniałem twórcy Terra Mystici.

PG jest eurogrą ciężkiego kalibru – jest duża i dużo potrafi. Jej sporą wada jest długość rozkładania i składania. Mamy olbrzymią liczbę elementów, które musimy przetrzymywać w woreczkach strunowych (chyba, że kupimy/zrobimy sobie insert). Za każdym razem musimy je oczywiście opróżniać/sortować, przez co rozkładanie może trwać nawet 30 min.

O ciężkości mówi również długość tłumaczenia zasad. O ile sama instrukcja do najdłuższych nie należy, to wyjaśnianie zasad oraz podawanie przykładów wydłuża tę czynność do nawet 1h przy graczach nieznających Terra Mystici.

Mimo tego wszystkiego, po całej rozgrywce mózg nam nie wybuchnie. Po zrozumieniu zasad cała rozgrywka idzie płynnie i dynamicznie. Długość gry nie jest przecież długa, więc nie powinniśmy się czuć wybitnie zmęczeniu po rozegraniu jednej partii. Całe szczęście.

Plansze, planszetki – sporo tego,


ZAWARTOŚĆ

Pudełko (o dość niestandardowym rozmiarze) jest po brzegi wypełnione planszówkowym dobrem. Dostaniemy modułowe kafelki planszy (tak – w przeciwności do pierowzoru, możemy w dowolny sposób układać naszą plansze, przez co znacząco zwiększa się regrywalność), tonę żetonów, plansze graczy, punktowania oraz technologii. Nie zapomnijmy również o plastiku (budynkach), który zastąpił drewno z TM.

Zatrzymajmy się jednak przy jakości wykonania. O ile gra jest mocno czytelna, wykonana w sposób maksymalnie funkcjonalny, to niestety jest dość brzydka. kompletnie nie ma na czym zawiesić oka. Całość wygląda, jakby była tworzona w latach 90 ubiegłego stulecia. Kolejną dość sporą wadą jest to, że „Coś” brzydkiego nastąpiło w procesie produkcji, bo plansze gracza, punktacji, technologii oraz kafle planszy, kilka minut po wyciągnięciu z pudełka zaczynają się wyginać, przez co całkowicie tracą na swojej funkcjonalności – obracają się w kółko jak popieprzone i trzeba je przytrzymywać. Sprawa naprawia się dopiero po kilku partiach (po brzegi wypchana zawartość skutecznie prostuje wygięte elementy, jednak jak widać (nie tylko w mojej recenzji), że coś jest na rzeczy i twórcy przy kolejnych dodrukach coś powinni z tym zrobić.

Plastikowe budynki prezentują się za to bardzo dobrze – o wiele lepiej niż ich drewniane odpowiedniki z pierwowzoru. Inne elementy, mimo toporności grafik, są praktyczne, a to w grach planszowych tego typu jest przecież najważniejsze.

Terranie – czyli chyba ludzie… i ich plansza gracza.

ROZGRYWKA

Jeżeli grałeś w Terra Mysticę to możesz przejść do kolejnego punktu. Rozgrywka w Projekt Gaja różni się w tak niewielkim stopniu, że nie musisz się zbytnio zagłębiać w ten tekst.

O, widzę, że albo jesteś uparty, albo jednak nie grałeś w TM. Myślałem, że ktoś taki już nie istnieje. No okej. To zapraszam do przybliżenia (mocno ogólnikowo) zasad rozgrywki.

Jak to w eurograch bywa, głównym celem jest zebranie jak największej liczby punktów zwycięstwa. A za co punktujemy? Wszystko zależy od tego jakie żetony punktacji (rundy oraz końcowej) wylosujemy w danej grze. Możemy punktować za budowanie konkretnych budynków, awansowanie na torze technologii, terraformowanie planet do tzw. Projektu Gaja i za milion innych rzeczy. Jest oczywiście kilka rzeczy za co punktujemy zawsze – w każdej potyczce – za wysoką pozycję na torze technologii i za zasoby. Reszta jest losowana na początku rozgrywki, co zwiększa oczywiście regrywalność.

Początkowe rozłożenie – szybko się to zmieni.

Gra dzieli się na kilka faz – produkcji (w której zbieramy zasoby, które produkujemy), Projektu Gaja (w której zamieniamy planety na zielone planety Gaja), akcji (pozwólcie, że nie będę pisał, że wykonujemy akcję w tej fazie…) i podsumowania rundy (czyli czyszczącej).

Cała gra opiera się na fazie akcji. Możemy budować budynki na planetach rdzennych (kolor planet, z którego pochodzi nasza “cywilizacja”), terraformować inne planety, ulepszać budynki, zwiększać poziomy technologii, tworzyć przymierze, aż w końcu możemy rozpoczynać Projekt Gaja oraz wykonywać akcję specjalne (dostępne na dodatkowych kaflach i/lub używać mocy).

I inny kąt widzenia. Małe kopalnianiunie.

W swojej turze, każdy gracz może wykonać jedną akcję – jednak każdy może wykonać kilka tur (akcji) w każdej rundzie. Lecimy tak w kółeczko, aż wszyscy nie spasują. Ten, który zrobi to pierwszy, będzie pierwszym graczem w kolejnej rundzie – co, wbrew pozorom takie bezznaczenia nie jest.

Jest bardzo wiele dróg do zwycięstwa, ponieważ można skupić się na zasiedlaniu planet Projektu Gaja (co często jest wysoko punktowane), zasiedlać jak najwięcej zwykłych planet (bo za ilość budynków i liczbę rodzajów zasiedlonych planet, też często się punktuje), rozrzucić się na kilka sektorów (kafelków), iść w technologię, w pieniądz, w moc… ehh, długo by wymieniać. Opcji jest sporo. Jednak czy idzie za tym przyjemność z rozgrywki?

Wszystko zależy oczywiście od tego czy jesteś fanem gier ekonomicznych. Jeżeli tak, to bez wątpienia powinieneś spróbować tej gry. Jeżeli lubisz strategie, to wypadałoby przynajmniej przyjrzeć się rozgrywce. Natomiast jeżeli jesteś fanem gier imprezowych lub ameritrashowcem z krwi i kości – możesz spokojnie Projekt Gaja ominąć szerokim łukiem.

Tu już gęsto. Żeby nie napisać – za gęsto.

GRA SOLO

Jeżeli nie masz grupy do grania lub lubisz grać sam, to PG ma tryb właśnie dla Ciebie. Jest on oparty na rozwiązaniu Automa (który w lekko innej formie był wykorzystywany np. w Scythe). Jest to bardzo chwalony system, który może nie pozwala doświadczyć gry “jak z drugim człowiekiem”, ale pewniakiem daje dużo frajdy i pozwala zapoznać się z mechanizmami gry. Sam wielkim fanem sologry nie jestem, więc nie udało mi się zapoznać z tym trybem, jednak ze względu na mocno pochlebne opinie – warto się nim zainteresować.

SKALOWANIE

Dzięki temu, że twórcy zafundowali nam modułowe kafle planszy, oprócz tego, że możemy je układać jak chcemy, to również część z nich możemy odłożyć do pudełka – dzięki temu, gry na mniejszą liczbę graczy, będą równie ciekawe – i ciasne – jak w większym tłumie. Pamiętajcie jednak, że jest to gra euro i nie ma w niej praktycznie żadnej negatywnej interakcji – chyba, że wcześniejsze zasiedlenie planety od przeciwnika jest negatywną interakcją… Każdy układa swojego pasjansa, więc skalowalność robi robotę właśnie przez ciasnotę, a nie więcej przeciwników do zdradzenia/wytępienia (chlip 🙁 )

Z daleka ten skrawek kosmosu prezentuje się nawet ładnie.

PODSUMOWANIE

Czy Projekt Gaja jest grą lepszą od Terra Mystici – jest lekko bardziej skomplikowana, jednak nie na tyle, by konieczne było trzymanie obu tytułów na półce. Jeżeli TM jest dla Ciebie za łatwe, to PG trochę skomplikuje ci życie, ale nie na tyle, by była konieczna wymiana. Jak dla mnie – jest to praktycznie kopia, z lekkim wskazaniem na Projekt Gaja, dzięki większej regrywalności. Jeżeli nie miałeś przyjemności grania w poprzedniczkę omawianej gry, to nie wiem, czy jest sens wracania do niej, skoro mamy świeżutki tytuł.

Grę można dorwać za około 210 zł i jest to już na wstępnie niemało, jak na euro. Dostajemy w zamian tonę dobra w postaci żetonów i plastiku, jednak czy radość z gry jest na tyle wielka, by w to inwestować – tylko, jeżeli lubisz euro. Jeżeli brakuje ci cięższego tytułu tego typu na półce, to jest to gra, którą powinieneś się zainteresować – nawet za taką cenę.

Tzw. KIK-i. Czyli „jakieś” kryształki, które muszą być w każdym SF.

 

Dziękuję wydawnictwu Games Factory za przekazanie egzemplarza gry do recenzji.

Jeżeli macie jakieś pytania co do samej rozgrywki, to zapraszam do kontaktu mailowego lub w formie komentarza pod wpisem.

 

stopwatch embryo
1 do 4 Graczy 1,5 – 2,5h.
12+
Plusy:

  • Stara – dobra Terra Mystica w kosmosie;
  • Bardzo przyjemna i dynamiczna rozgrywka;
  • Plastikowe budynki, zamiast drewnianych;
  • Lepsza skalowalność oraz regrywalność.
Minusy:

  • Odkształcające się elementy;
  • Brzydkie grafiki;
  • Niemalże kopia Terra Mystici;
  • Klimat nie ma żadnego znaczenia;
  • Stosunkowo wysoka cena.

 

Więcej na: boardgamegeek.com | Games Factory

Grę kupisz:

 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze posty
Szukaj