Jestem ogromnym fanem zagadek kryminalnych. Dysk twardy mojego komputera jest regularnie zapełniany wszelkiej maści przygodówkami, których klimat i fabuła traktują o morderstwach czy tajemniczych zaginięciach. Seria Tex Murphy, Gabriel Knight, Still Life, Kathy Rain, Technobabylon, Return of the Obra Dinn, Blade Runner, Sherlock Holmes, a także wiele, wiele innych pozycji, w które regularnie zagrywam się do czerwoności. Uwielbiam zagłębiać się w detale oddanych w moje ręce spraw i łączyć w głowie kolejne elementy układanki, próbując tym samym dotrzeć do ich rozwiązania. Z oczywistą wręcz radością przywitałem więc nowy trend w grach planszowych, w którym to wydawcy przechylają się w stronę klasycznych gier paragrafowych. W ten oto sposób doczekaliśmy się polskiej wersji gry Sherlock Holmes: Consulting Detective, a wraz z nią pokazowej sprawy przygotowanej specjalnie na tę okazję przez Wydawnictwo Rebel.
„Nie ma zysku bez ryzyka”, bo taki właśnie tytuł nosi rzeczony scenariusz, to krótkie i w pełni darmowe (udostępnione przez Rebel do samodzielnego druku na ich stronie) demo, którego celem jest zaprezentowanie możliwości pełnej wersji gry. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawy ruch ze strony wydawcy, który zdając sobie sprawę ze specyfiki swojego produktu, pozwala nam sprawdzić, czy zaproponowany przez grę model rozgrywki jest dla nas odpowiedni.
Zasady rządzące się rozgrywką spisane zostały na jednej stronie, po której przeczytaniu możecie od razu przystąpić do rozgrywki. Należy jednakże pamiętać, że nie jest to gra planszowa, a PARAGRAFOWA. Nie ma tutaj kart, nie ma też typowej planszy. Całość rozgrywki oparta jest o liczne i bogate w szczegóły opisy umieszczone w dołączonych do gry gazetach i specjalnej książeczce z paragrafami – każda sprawa ma swój osobny zeszyt i zestaw gazet. Dzięki temu zabawa przypomina bardziej obcowanie z książką niż z nowocześnie rozumianą planszówką.
Ukończenie „Nie ma zysku bez ryzyka” zajęło mi niecałe dwie godziny. W pełnej wersji gry pojedyncza sprawa zajmuje średnio od trzech do czterech godzin, więc czas zaoferowany przez polskiego wydawcę w pokazowym scenariuszu uznaję za optymalny. Jak się bawiłem przez ten czas? Muszę przyznać, że wyśmienicie. Rebel przygotował nam naprawdę ciekawą historię, w dodatku klimatyczną i nie tak oczywistą w swym rozwiązaniu, jakby się mogło z początku wydawać. Przez prawie dwie godziny trochę główkowałem i kilka razy musiałem się odrobinę zastanowić przed swoim kolejnym krokiem. W dodatku całość opowieści jest bardzo poważna, a i nie brakuje w niej co bardziej dosadnych opisów. Z tego też względu należy pamiętać, że nie jest to zabawa po niedzielnym obiedzie z rodziną. Warto nie mniej pochwalić autorów scenariusza za lekkie pióro i naprawdę dobrze oddany klimat XIX-wiecznej Anglii. Aż nie mogę doczekać się, kiedy wbiję moje zęby w sprawy z pełnej wersji gry, która to już czeka na mojej półce.
Podsumowując: brawo Rebel, jestem pod wrażeniem. Osobiście jestem przekonany, że jest to właśnie mój typ gry i skoro potrafiłem tak dobrze bawić się przy scenariuszu pokazowym, to wyobrażam sobie jakim doświadczeniem musi być jego starsze rodzeństwo. Polecam. Zajebista rzecz.
Dziękujemy wydawnictwu Rebel za dostarczenie egzemplarza scenariusza demonstracyjnego„Nie ma zysku bez ryzyka” do gry Sherlock Holmes: Detektyw Doradczy – by móc rzucić na niego okiem.
Miłośnik dźwięków niebanalnych, wielbiciel horroru, zagorzały kinoman i stroiciel trzęsień ziemi. Z planszówkami powiązany od 2015 roku. Niepoprawny „ameritrashowiec-masochista”, który każdą nową grę kooperacyjną chce zaczynać od najwyższego poziomu trudności. Zawsze odczuwa, że powinien tworzyć jeden projekt więcej i ogrywać jeszcze jedną pozycję ze swojej półki.
Do jego ulubionych tytułów należy niemal wszystko co związane z „Mitologią Cthulhu” i szeroko pojętą narracją w grach bez prądu. Znany jest także z najbardziej pamiętnych zdrad w „Grze o Tron” w swoim towarzystwie. Jeżeli nie trafi na naprawdę dobre gry „euro”, to stara się nie pamiętać o ich istnieniu.