Świeżynka tego tygodniowa od wydawnictwa Rebel oraz Fantasy Flight Games – Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie zaskoczyła nas wszystkich tak szybką premierą. Ja, jak duża część z was, postanowiłem kupić swój egzemplarz przedpremierowo – wiedząc, że potem może być problem z dostępnością gry na rynku. No i co? U dystrybutora pudeł już nie ma – trzeba szukać po sklepach.
Chciałbym was zaprosić do przejrzenia fotek z otwierania i sprawdzania zawartości pudełka tej gry.
Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie wymaga do gry aplikacji na telefon lub komputer. Dostępne są na Apple iOS Store, Google Play (Android), Amazon Appstore oraz Steam (PC). Wydaje się, że będziemy się gapić w monitory podobnie intensywnie jak przy Posiadłości Szaleństwa ed.2.
.
Jak FFG zdążyło nas już przyzwyczaić — dostajemy dwie instrukcje — wprowadzenie oraz kompendium. Co cieszy, obie wydrukowane.
.
Dostajemy trochę kafli – niby to hexowe, przypominające te z (nowej) Cywilizacji, ale jednak nie. Wyciskania trochę będzie. Oprócz mapy głównej (złożonej ze wspomnianych kafli) dostajemy dwie plansze walki taktycznej. Oczywiście nie zabraknie żetonów.
.
Niby to Drużyna, ale jednak nie Pierścienia — chociaż pojawiają się postacie znane nam z uniwersum Tolkiena. Oprócz tego twórcy postanowili wypromować bohaterów stworzonych przy okazji innych produkcji — takich jak Władca Pierćieni: Gra Karciana (LCG)
Za dużej ilości przeciwników nie ma, ale wydaje się, że na początek wystarczy. Przecież na czymś trzeba zarabiać i jakieś dodatki trzeba wydawać…
Figurki stoją na wysokim poziomie – na takim, do jakiego zdążyło nas przyzwyczaić FFG. Nie jest to poziom najlepszych, ale i tak jest dobrze. Szczególnie, że ten plastik wydaje się twardszy.
Sporo małych kart.
Wszystko ładnie się mieści — nawet jest trochę przestrzeni na rozszerzenia.
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.