W polskim świecie planszówkowym wybuchła spora i myślę, że znacząca afera dotycząca rodzimego wydawnictwa, crowdfundingu i gier planszowych w ogóle. Mowa tutaj oczywiście o kolejnej, tym razem olbrzymiej wtopie wydawnictwa Games Factory. O ile jestem w stanie zrozumieć prawdziwe obsuwy ze względu na problemy logistyczne (drukarnie, transport, celnicy), tak kłamstwa nie ma co tolerować, bo stanie się standardem.
O co chodzi?
W związku z przedłużającą się dostawą dodatków do Najeźców Północy (ufundowanej jeszcze na wspieram.to – gdzie GF została zbanowana za niewypełnianie obietnic kampanijnych – przynajmniej w terminie, przyp. red.), jeden z użytkowników grupy facebookowej – Gry Planszowej, napisał do oryginalnego wydawcy, w celu wyjaśnienia opóźnień po stronie GF. Treść odpowiedzi twórcy gry poniżej:
Jak widzicie, sprawa jest poważna. Co gorsza (dla GF i w sumie całej branży), polskie wydawnictwo potwierdziło doniesienia na wspieram.to:
Nie ma co za dużo komentować. Potępiamy takie sytuacje i oficjalnie ogłaszamy, że zrywamy współpracę z wydawnictwem Games Factory.
Sytuacja jest mocno drażliwa. Do tego stopnia, że jak zwykle przy grubszej akcji, zbyt pozytywnych recenzjach (wg graczy), na recenzentów wylewane są pomyje i oszczerstwa, że siedzą w kieszeni wydawnictw. Chciałbym tylko poinformować, że nie każdy siedzi 24/7 przy komputerze i czasami reakcja na niektóre wieści (szczególnie tak krytyczne i konieczne do zanalizowania) jest dłuższa.
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.