, ,

Drako – Smok i Krasnoludy

Za siedmioma wzgórzami, za siedmioma lasami żył sobie smok, który nie wadząc nikomu, terroryzował okolicę. Palił domy, pożerał zwierzynę i chwytał garściami każdy dzień. Żył tak sobie nasz szczęśliwy smok, aż w końcu zapuścił się w „złe sąsiedztwo” krasnoludów. Trzy przebrzydłe krasnoludy napadły biednego smoka. Zraniły go i uwięziły w dolinie, a w okolicy nie było żadnych świadków, aby ktoś mógł zadzwonić po PETA. Dobra, może i historia została przeze mnie zmyślona, ale smok i krasnoludy istnieją naprawdę w grze Drako: Smok i Krasnoludy – zapraszam do recenzji!

Już na samym wstępie muszę się do czegoś przyznać – jestem mega zauroczony insertem do gry. Nie wiem, czy to po prostu mój fetysz, ale uważam, że dobrze zrobiony insert sprawia, że bardziej chce mi się rozkładać dany tytuł – a projektanci insertu Drako spisali się na medal. Wszystko ma swoje miejsce i jest na tyle dobrze rozmieszczone, że to jest chyba pierwsza gra w mojej kolekcji, którą mógłbym trząść, telepać, grać w siatkówkę i nie martwić się, że coś się tam rozsypie.

W samym pudełku z grą znajdziemy dwie talie kart w wersji mini, cztery plastikowe figurki, żetony oraz planszę i instrukcję. Co do planszetek, znaczników oraz figurek krasnoludów nie mogę nic złego powiedzieć. Są wykonane z dobrego jakościowo materiału, a figurki krasnali aż proszą się o pomalowanie, ponieważ są mocno szczegółowe! Niestety euforię studzi figurka smoka, która, mówiąc wprost, dupy nie urywa. Tym bardziej że w okolicach premiery opublikowane zostało porównanie figurek ze starszej wersji i odświeżonej. W odświeżonej wersji na ów porównaniu smok naprawdę robił wrażenie. Niestety podczas druku sporo detali zanikło i może to też wina czerwonego koloru, ale jakoś nie czuję aż takiej potrzeby, aby figurkę smoka malować.

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę i grę, to jest to tytuł przeznaczony dla dwóch osób, a rozgrywka, według informacji zawartych na pudełku, trwa około 30 minut. Po jakichś dziesięciu rozgrywkach muszę potwierdzić, że faktycznie do 30 minut można się wyrobić, ponieważ moje rozgrywki oraz osób, które grały między sobą (a ja byłem obserwatorem), trwały tak przeciętnie około 20 minut. Zasady są na tyle proste i nieskomplikowane, że z czystym sumieniem mogę zaliczyć Drako jako grę lekką i przyjemną. Nie ma nawet problemu z doborem pierwszego gracza, bo jest nim zawsze osoba, która gra smokiem (z tym wyjątkiem, że ma do wykonania na początku jedną akcję, ale o tym za chwilę).

W trakcie swojej tury można wykonać następujące rzeczy: dobrać dwie karty lub zagrać kartę. Czynności te można ze sobą łączyć i powtarzać, czyli można np. dobrać 4 karty lub zagrać dwie karty. I to wszystko. Wystarczy teraz, że zapoznacie się z oznaczeniami znajdującymi się na kartach i jesteście prawie gotowi do gry. Prawie, ponieważ krasnoludy mają swoje zdolności specjalne. Pierwszą z nich jest furia. Gracz może użyć żetonu furii, aby zaznaczyć na swojej planszetce ranę, którą zadaje krasnoludowi z tą umiejętnością i dzięki temu może wykonać dodatkową akcję (użycie furii nie zużywa akcji i można to zrobić raz na grę). Druga postać może strzelać z kuszy po linii prostej i na drodze strzału nie może się znajdować żaden sojusznik (akcja ta znajduje się na kartach). Trzecia i zarazem ostania postać, sieciarz, może użyć karty z nadrukowaną siecią, aby spętać smoka. Dzięki sieci smok nie może ani się ruszać, ani latać. Nie bójcie się, smoczy bracia i siostry, ponieważ z sieci da się rozplątać, ale trzeba na to poświęcić całą turę.

Aby zwyciężyć, każda ze stron musi wykonać pewne „zadanie”. Krasnoludy muszą pokonać smoka, zadając mu jedenaście ran. Ciekawostka – po zadaniu czterech ran, które zawsze uderzają w pancerz, gracz po stronie krasnali może wybrać, gdzie rozlokuje dalsze rany. Dzięki temu może dezaktywować umiejętności smoka w postaci ruchu (rany w nogi), latania (rany w skrzydła) oraz zionięcia ogniem (rany w głowę). Celem smoka jest przeżycie lub zabicie krasnoludów. Pokonanie figurek wydaje się na tyle oczywiste, że nie potrzeba żadnych wyjaśnień, ale co zatem trzeba zrobić, aby przeżyć? W przypadku wygranej poprzez przeżycie, a raczej ucieczkę, gracz po stronie smoka musi obrać odpowiednią taktykę, aby osoba po przeciwnej stronie zużyła wszystkie swoje karty. Są one do użytku jednorazowego, dlatego, gdy ów graczowi skończy się talia oraz karty, które ma na ręku, przegrywa – smokowi udaje się odlecieć z zasadzki.

W ogólnej opinii uważam, że to jest dobra gra. Nie udaje, że chce być grą ciężką, mózgożerną i czasochłonną. Fakt, aby wygrać, trzeba kombinować, ale nie jest to na tyle męczące, żeby czuć się po kilku partyjkach Drako wykończonym. Co więcej, oglądanie jak ktoś gra jest na tyle pasjonujące, że nie da się przy tym znudzić. Gra jest też szybka i dynamiczna, co też według mnie jest dodatkowym plusem. Podsumowując, jest to tytuł dobry, zacnie wykonany i nie udaje czegoś więcej. Jest to średniej wagi gra idealna na jakiś filerek, do rozwiązywania kłótni małżeńskiej, lub do zagrania np. z dzieckiem. Oceniam ją więc pozytywnie i daję okejkę, a spodobała mi się na tyle, że wyczekuję wersji z trollami.

Na koniec dziękuję mojemu tacie, Ani, Michałowi oraz Pawłom za pomoc przy rozgrywkach.

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przesłanie gry do recenzji.

Plusy:

  • Bardzo dobrze wykonana;
  • Genialny insert;
  • Świetnie wykonane figurki krasnoludów;
  • Ładnie się prezentuje na stole;
  • Dynamiczna i krótka;

Minusy:

  • Figurka smoka… Więcej szczegółów!
  • Jak dla mnie odrobinę za prosta.

Więcej na: boardgamegeek.com | Rebel

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments