Ach, czym byłaby architektura, gdyby nie piękne zdobienia budowli – ornamenty, portyki, gargulce. To właśnie popis umiejętności przy tworzeniu unikatowych ozdób odróżnia prawdziwych rzemieślników od zwykłych partaczy. Wcielmy się więc w rolę średniowiecznego rzemieślnika i ozdóbmy budowle z dodatkiem do Architektów Zachodniego Królestwa – Wiek Rzemieślników. Zapraszam do recenzji.
Duży mały rzemieślnik
Tak słowem wstępu można nazwać dodatek do pierwszej części gry z serii Zachodnie Królestwa, którą wydaje Portal Games. Pudełko niewielkich rozmiarów na pierwszy rzut oka nie posiada wielkich rozmiarów, ani wbrew pozorom ogromnej zawartości. Co więc otrzymamy w ramach tego rozszerzenia?
Po pierwsze, i dla niektórych może i najważniejsze, dodatek Wiek Rzemieślników zwiększa limit graczy w Architektów do aż 6! Jest to według mnie ogromna zmiana i nieśmiało powiem, że nie znam zbyt wiele gier podobnego kalibru, które umożliwiałoby grę w sześciu graczy. Każda planszetka gracza, ma swojego własnego reprezentanta i odpowiadający mu kolor. W dodatku otrzymujemy pomarańczowe elementy i plansze, na których widnieją Walaryk oraz Gisela. Oboje występują w wersji podstawowej oraz asymetrycznej.
Drugą nowością zmieniającą mocno rozgrywkę podstawowej wersji są sami Rzemieślnicy. Rzemieślnicy są więksi od podstawowych robotników i tyczy się nich specjalna zasada. W instrukcji wyczytać można, że podczas wystawiania Rzemieślnika na pole akcji liczy się on jako dwa meeple. Później, kiedy dokładamy nowych pracowników w ten sam obszar, jest on liczony jako zwykły pionek. Przyznaję się bez bicia, że na początku dość z dystansem podszedłem do tej reguły, ale zdobycie dodatkowej akcji wykorzystując tylko jednego meepla daje spore możliwości do kombinowania i obmyślania nowych strategi.
Kolejnymi nowościami są karty oraz nakładki na planszę. Karty dzielą się na wspomniane słowem wstępu karty ozdób połączone z narzędziami i nowych pracowników oraz budynki, które możemy zdobyć. W przypadku pracowników i budynków sprawa jest raczej oczywista, nie sadzę, że muszę Wam to szczegółowo opisywać, ale chciałbym na chwilę zatrzymać się na kartach ozdób/narzędzi. Wiek Rzemieślników wprowadza również nowy rodzaj „boostowania” kart. Polega on na tym, iż karty z ozdobami/narzędziami można podłączyć pod budynek lub pracownika, dając im jakieś premie. Podając więc przykład, jeśli dołączymy kartę ozdoby do jakiegoś budynku, to otrzymamy w większości przypadku jakąś natychmiastową premię. Może być to przesunięcie się na polu cnót albo dobranie kart. Zawsze, prócz bonusu, otrzymujemy również dodatkowe punkty zwycięstwa. Co więc się dzieje, kiedy taką kartę przypiszemy do robotnika? Zyskuje on pasywną zdolność. Prócz bonusowej punktacji zapewniającej nam punkty za ilość posiadanych kart narzędzi, każdy pracownik otrzymuje pasywną cechę. Za uruchomienie podstawowej zdolności naszego pracownika uruchamiamy również cechę z przypisanego mu narzędzia. Załóżmy więc, że do drwala, który np. pozwala nam zdobyć dodatkowy zasób drewna z lasu, przypiszemy narzędzie, które da nam dodatkowe drewno. Idąc wtedy na pole wyrębu drewna zamiast standardowego przelicznika „tyle zasobów, ile jest tam pracowników”, to otrzymamy jeszcze bonus z drwala (jedno drewno) oraz kolejny bonus z narzędzia, które posiada (drugie drewno). Dzięki odpowiedniemu przypisywaniu kart do budynków i pracowników można stworzyć bardzo ciekawe combosy i mechaniki, na których wykonanie nie pozwalała podstawowa wersja gry.
Karty ozdób/narzędzi można zdobywać dzięki dodanej nowej akcji z Domu Gildii. Tak jak wspomniałem, prócz kart mamy też nakładki na planszę. Nakładkę domu gildyjnego oraz czarnego rynku. Oba rozwinięcia pozwalają nam na pozyskanie nowych kart. Aby to zrobić, w przypadku domu gildyjnego, na już położonego pracownika, musimy położyć kolejnego. Mówiąc kolokwialnie i dla lepszego wyobrażenia – robimy taką kanapkę. Co więcej w zależności od tego, co chcemy pozyskać, czy narzędzie, czy ozdobę, musimy opłacić odpowiedni koszt lub też nie.
Finalną pierdółką jest bloczek z punktacją. Co prawda ja nigdy z niego nie skorzystałem, ale i tak doceniam fakt, że od teraz w łatwy sposób możemy policzyć nasze punkty, a następnie porównywać wyniki z innymi rozgrywkami. Niby nic wielkiego, a cieszy.
Rzemieślnik na planszy
Omówiłem już, jak wygląda sama zawartość pudełka i nowa mechanika. Jak więc sprawdza się sam dodatek w praktyce? Nie będzie to dla Was zaskoczeniem, jak powiem, że bardzo dobrze. Zawsze uważam, że gra, która posiada dodatki, nie jest pełnym produktem. W przypadku Wieku Rzemieślników z czystym sumieniem stwierdzam, że bez niego można grać i mieć taką samą przyjemność z rozgrywki, jak z dodatkiem. Oczywiście broń Boże nie jest to wada. Jest to ogromna zaleta i brawa dla Portalu, że wydał Wiek Rzemieślników.
Nakładki, bez których nie da się grać w rozszerzenie, bardzo dobrze leżą na swoich miejscach. Naprawdę komuś mocno muszą przeszkadzać, żeby przesuwały się po planszy. Jeśli gramy normalnie, to leżą spokojnie na swoich miejscach. Nowe karty wprowadzają wystarczająco świeżości, żeby nie czuć monotonii, ale też nie przytłaczają ilością. Mam wrażenie, że jest zachowany ten upragniony „złoty środek”. Oprócz tego sama idea Rzemieślników jest super. Nowa mechanika otwiera mnóstwo nowych ścieżek do obrania i jeszcze więcej strategii do wymyślenia. A już nie wspomnę o samych kartach ozdób/narzędzi! Dodatkowe bonusy to jest to, co uwielbiam, a zbudowanie pięknie działającego comba jest tak przyjemne, jak nigdy dotąd.
A więc…?
No właśnie, więc jaki jest werdykt? No powiem szczerze, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Kart z dodatku można bez problemu wyciągnąć z podstawowej talii, bo mają swoje oznaczenia. Rozszerzenie nie jest na tyle inwazyjne, żeby przypomniało coś, co zostało już wycięte z podstawowej wersji (patrzę na planszetki z dodatku do Podwodnych Miast) i wrzucone w ramach dodatkowej zawartości, za który trzeba przecież zapłacić.
Niestety, z przykrością muszę powiedzieć, że nie udało mi się rozegrać gry w sześć osób. Nie jest to usprawiedliwienie, ale w dobie panującej epidemii mam mocno ograniczone pole do spotkań ze środowiskiem planszówkowiczów, dlatego dziękuje tym, z którymi udało mi się rozegrać te kilka partyjek, a Was proszę o wyrozumiałość.
Dziękuję Portal Games za dostarczenie kopii do recenzji!
Zalety:
- Nieinwazyjny dodatek,
- Fajna mechanika rzemieślników,
- Karty ozdób/narzędzi, które potrafią stworzyć potężne comba,
- Sprytne nakładki, które kładziemy bezpośrednio na planszę,
- Bloczek z punktacją – mogło by go nie być, a jest 🙂
Wady:
- Na pudełku nie ma wzmianki, że dodatek zwiększa liczbę graczy do 6. Wciąż jest przeznaczona od 1 do 6.
Więcej informacji na: boardgamegeek.com | Portal Games
Grę kupicie tutaj:
Spokojny i zazwyczaj cichy, ale nie dajcie cię zmylić pozorom. Wulkan przeróżnych i najbardziej dziwacznych pomysłów. Ogromny miłośnik zwierząt, a szczególnie wilków, skąd pochodzi moja ksywka – Wilczur. Śmiertelnie chory na lenia, ale jak już się za coś biorę, to robię to porządnie. Z grami planszowymi mam do czynienia raptem od 2018 roku, ale zacząłem z ogromnym przytupem – od testów gry Nemesis. Teraz planszówki już stały się moim słodkim nałogiem, dzięki któremu poznałem naprawdę fajnych i wartościowych ludzi. W grach najważniejszy jest dla mnie fun z gry i oryginalne rozwiązania.