„Wilk jest głodny. Wilk jest zły. Wilk ma bardzo ostre kły.” A czy Wilk może polubić kołderkę i kotki? Na to pytanie najstarsi górale już od lat próbują znaleźć odpowiedź. Dzisiaj ja, z autopsji, rozwiążę tę enigmę za pomocą gry Calico od Lucky Duck Games.
Kotek i kołderka, a głowa pęka
Calico to gra przeznaczona od dwóch do czterech graczy. Jej tematyka jest bardzo zbliżona do pewnego innego tytułu o szyciu kołderki. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że tutaj też ową kołderkę będziemy wyszywać, aby przyciągnąć kotki, które będą się na niej wylegiwać. Jaki jest więc cel gry i jak się w to gra?
Zacznijmy więc od podstaw. Rozgrywkę przygotowuje się niesamowicie błyskawicznie. Do płóciennego woreczka wsypujemy wszystkie kolorowe hexy, z których będziemy szyć naszą kołdrę. Następnie rozdajemy każdemu z graczy po planszy gracza. Kolejny krok, to wybranie kotów – po jednym z każdego z trzech poziomów. Ostatni krok, to ułożenie na planszy naszych celów i możemy prawie zaczynać grę. Trzeba jeszcze tylko rozdać po dwa kolorowe kafelki graczom, trzy wyłożyć na środek, a te bezbarwne przydzielić na specjalne miejsca przy kafelkach kotów. Te ostatnie hexy są czarno-białe, ponieważ podobno koty widzą tylko w tych kolorach.
Mechanika gry jest równie prosta jak jej przygotowanie. W trakcie naszej tury kładziemy jeden z dostępnych na naszej ręce kafelków na naszej planszy. Następnie dobieramy jeden z trzech kafelków znajdujących się na środku obszaru gry i wykładamy na jego miejsce jeden losowy z woreczka. To wszystko, umiecie grać w Calico. Poważnie!
No dobra, dobra, już nie krzyczcie. Wiem, że jeszcze jest punktacja, po prostu was sprawdzam. Jak więc się punktuje? Po pierwsze, w przygotowaniach wspomniałem o przydzieleniu czarno-białych hexów do kafelków kotów. Koty w zależności od ich punktacji posiadają jakiś wzór, który należy ułożyć. Im lepiej punktowany kot, tym trudniejszy do ułożenia wzór. Przyciąganie kotów na naszą kołderkę jest pierwszym źródłem naszych cennych punkcików.
Drugie źródło to spełnienie warunków celów. Podobnie jak w przypadku kota na naszej planszy znajdują się hexy, które nakazują ułożyć w nich jakiś konkretny wzór. Wzory te przedstawione są na przykład w taki sposób: AA-BB-CC. Oznacza to tyle, że do takiego hexa musi przylegać po trzy pary pasujące kolorystycznie lub wzorem hexów. Można też ułożyć je tak, aby zgadzały się zarówno kolorem jak i wzorem. Jest to zadanie dużo bardziej trudniejsze, ale za to nagradzane większą ilością punktów.
Trzecie, i zarazem ostatnie, źródło punktów, to guziczki. Guziczki występują w sześciu kolorach odpowiadającym tym, które występują na kafelkach. Guziczek można zdobyć, układając trzy takie same (kolorystycznie) hexy obok siebie. Jeśli zbierzemy pełen komplet guzików, czyli sześć, wtedy dostajemy bonusowy guzik – tęczowy.
Jak widzicie, gra nie wygląda na skomplikowaną. Czego więc zaawansowany gracz może szukać w takiej „kociej” giereczce? Nie dajcie się zwieźć pozorom. Z ręką na sercu mówię wprost: Calico to bardzo prosta gra z masą kombinowania. Ułożenie wzoru nie jest wcale takie proste. Zwłaszcza wtedy, kiedy gracze reprezentują podobny poziom bagażu doświadczenia w grach planszowych. Podbieranie kafelków, kontrolowanie tego, co układają przeciwnicy, a zarazem dbanie o swój kawałek… kołderki sprawia, że ta prostota jest tylko złudzeniem, które szybko może zniknąć. Oczywiście to też zależy w głównej mierze od nas, czy faktycznie chcemy wykręcić jak najwięcej z Calico, czy je w zupełności spłycić do prostej gry familijnej. My oczywiście wyciskamy siódme poty i powiem szczerze, że jest to fajne!
Nosił kot razy kilka, ponieśli i Wilka
Nim przejdziemy do oceny Calico, muszę wam wyznać, że za kotami nie przepadam. Jeśli jednak chodzi o te z gry Calico, to z niechęcią przyznaję, że takie mruczki mógłbym mieć (pf, ale psy i tak wymiatają).
Gra jest niesamowicie przyjemna i strasznie cieszy oko. Estetyka oraz jakoś wykonania jest istnym pokarmem dla duszy. Atutem jest również skalowanie rozgrywki do poziomu zaawansowania graczy. Przede wszystkim, jeśli macie rodzinkę, która nie gra w planszówki, a chcecie ją zindoktrynować (one of us!), to uważam, że ten tytuł będzie świetnym lepem na przysłowiowe muchy.
Następną zaletą jest prostota zasad. Jak pokazałem w ramach pisania tego tekstu, zasady bardzo łatwo jest wytłumaczyć. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i tutaj tym szczegółem jest fakt, że pod tą prostotą kryje się duża doza kombinowania. Jeśli się naprawdę postaramy, to nasze zwoje mózgowe zaczną szybciej działać, a niekiedy z uszu zaczyna wydobywać się charakterystyczny dymek oznaczający powolne przegrzewanie. Nie jest to oczywiście poziom jakiś mega ciężkich eurasków, ale też nie znaczy, że gracz bardziej zaawansowany będzie się przy Calico nudził.
Jeśli chodzi o wady gry, to ciężko mi stwierdzić, czy jakieś są. A jeśli naprawdę istnieją, to są one mocno ukryte i zalety kociaków mocno zakrywają te niewidoczne przywary. Nie będę też na siłę próbował je znaleźć, dlatego mogę śmiało przejść do podsumowania całej recenzji.
Calico od Lucky Duck Games jest grą solidną. Jest skierowana zarówno do graczy, którzy mają już doświadczenie w grach, jak i tych, którzy nie są obeznani z grami. Co więcej, dzięki temu, że gra doskonale skaluje się z naszymi umiejętnościami, to nawet grając z mniej zaawansowanymi przeciwnikami, nie będziemy się nudzić. Czyli taki tytuł i do tańca, i do różańca. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na rynku jest już Patchwork, ale w moim mniemaniu Calico bierze tematykę szycia kołderki i prezentuje ją dużo lepiej, i ciekawiej.
Na sam koniec powiem wam ciekawostkę. Koty, które występują w grze, są prawdziwe i w instrukcji można znaleźć na ich temat trochę informacji. Więcej szczegółów nie zdradzę, musicie sami je odkryć.
Podziękowania dla Lucky Duck Games za przesłanie gry do recenzji.
Plusy:
- Bardzo estetyczna i dobrze wykonana,
- Przyjemna mechanika, która świetnie dostosowuje się do naszych umiejętności,
- Gracz zaawansowani nie będą się nudzić, a początkowi mogą się wkręcić dzięki niej w planszówki,
- Można grać nawet ze starszymi rodzicami!
Minusy:
- Praktycznie ich nie ma. Zawsze, zamiast kotów mogłyby być jakieś szczeniaki albo młode wilczki 😉
Więcej na: boardgamegeek.com |Lucky Duck Games
Grę kupicie tutaj:
Spokojny i zazwyczaj cichy, ale nie dajcie cię zmylić pozorom. Wulkan przeróżnych i najbardziej dziwacznych pomysłów. Ogromny miłośnik zwierząt, a szczególnie wilków, skąd pochodzi moja ksywka – Wilczur. Śmiertelnie chory na lenia, ale jak już się za coś biorę, to robię to porządnie. Z grami planszowymi mam do czynienia raptem od 2018 roku, ale zacząłem z ogromnym przytupem – od testów gry Nemesis. Teraz planszówki już stały się moim słodkim nałogiem, dzięki któremu poznałem naprawdę fajnych i wartościowych ludzi. W grach najważniejszy jest dla mnie fun z gry i oryginalne rozwiązania.