Trudno zaprzeczyć, że każdy z nas korzysta z dobrodziejstw współczesnej technologii. Czy to w domu, czy w drodze do pracy, uczelni, szkoły, no i już w samej pracy, czy szkole. Gdzie nie spojrzeć, tam technologia. Cyfryzacja objęła również nasze ukochane hobby, jakim są planszówki. Czy to wersje cyfrowe samych gier jak chociażby cyfrowa Cywilizacja: Poprzez Wieki, aplikacje wspomagające rozgrywkę jak np. w drugiej edycji Posiadłości Szaleństwa, a nawet specjalne aplikacje, które symulują rozgrywkę w grę planszową. Właśnie przy tych ostatnich chciałbym się zatrzymać i przedstawić Wam, drodzy czytelnicy, czy w ogóle warto się zainteresować taką „profanacją” planszówki – a uważam, że jednak troszkę warto.
Wyobraźcie sobie sytuację, że jest już połowa miesiąca, wydaliście już prawie miesięczny limit na gry i zostało wam zapasu na jeszcze jedną, ostatnią grę. Wasz ulubiony wydawca zapowiada kolejne dwie gry, które dziwnym trafem mają premierę wraz z końcem miesiąca. I teraz powstaje pytanie, co robić dalej? Kupić jedną grę w ciemno kosztem drugiej? A może jednak się wstrzymać i w ogóle żadnej nie kupować? Na całe szczęście na takie pytania może odpowiedzieć Wam Tabletopia – darmowy symulator gier planszowych.
Przede wszystkim, jak już wyżej wspomniałem, Tabletopia ma dużą przewagę nad konkurentem, Tabletop Simulator, tym, że jest darmowa. Jest dostępna zarówno na platformie Steam, jak i poprzez przeglądarkę internetową oraz na obu systemach komórkowych (iOS i Android). Oczywiście program obsługuje subskrypcję Premium, która udostępnia więcej zawartości jak, chociażby większą ilość graczy np. w Scythe lub tryby solo w niektórych grach. Nie ma się jednak co zniechęcać, konto Premium jest dobrowolne, a sam, odkąd korzystam z Tabletopii, nie odczułem żadnego ograniczenia z tego powodu, że nie wydałem na nią ani grosza. Warto jednak wspomnieć, że najwygodniejszym sposobem używania programu, jest pobranie go na Steam, ponieważ wersja przeglądarkowa może miewać dość mocną „czkawkę” i powodować ciekawe zachowania myszki.
Kiedy już włączymy program, naszym oczom ukaże się standardowa strona startowa. Mały banerek z logiem programu, pasek nawigacyjny, miejsce na „reklamę”, gdzie znajdziemy promowane gry, rekomendowane gry (które już od ponad roku się nic nie zmieniły) oraz, oczywiście, newsy z aktualizacjami do gier itp.
Cała „magia” Tabletopii zaczyna się jednak wtedy, gdy wejdziemy z paska nawigacyjnego w menu ze wszystkimi grami. Program zawiera dość pokaźną bibliotekę gier, bo aż 762 tytuły na dzień 21.09.2019 roku i stan ten się stopniowo powiększa. Już na pierwszej stronie dostrzec można takie hity, jak chociażby wcześniej wymieniany Scythe, są również Osadnicy: Narodziny Imperium, Rollplayer, Na Skrzydłach i wiele, wiele innych. Oczywiście niektóre gry są oznaczone złotym symbolem Premium, co oznacza, że nie zagramy w pełną grę, tylko w takie tak jakby demo. Na przykład w grze Scythe będziemy mogli jedynie zagrać w tryb dla dwóch graczy i to z góry narzuconymi frakcjami. Ponownie, nie zniechęcajcie się jeszcze, bo jeszcze sporo przed nami.
Tabletopia pokazuje swój „pazur” dopiero w dziale gier z kickstartera i właśnie tę część uważam za najbardziej użyteczną część programu. Nie ukrywajmy, że KS w głównej mierze to loteria. Nigdy nie wiadomo, na co możemy trafić, ponieważ celem autora jest jednak sprzedać jak największej liczbie osób swoją ideę gry. Na całe szczęście część tytułów można właśnie ograć na Tabletopii lub wcześniej wspomnianym Tabletop Simulator. Daje to pewien komfort psychiczny, kiedy jednak wiemy, że nie kupujemy kota w worku, tylko produkt, który faktycznie może nam się spodobać. No i też nasz portfel nam później podziękuję, że nie wydaliśmy na coś, co na papierze wygląda fajnie, a w rzeczywistości okazuje się totalnym gniotem.
Ostatnią rzeczą jest już sama rozgrywka. Kiedy włączymy dany tytuł, to mamy przed sobą rozłożoną grę gotową do rozgrywki. Nic mniej i nic więcej. Jeśli jest to nasz pierwszy raz z użytkowaniem programu, to otrzymamy też krótki poradnik, jak obsługiwać Tabletopię i jesteśmy gotowi do akcji. Na pewno dużą zaletą jest fakt, że każda gra ma wbudowaną instrukcję, więc nie będziemy musieli nigdzie skakać po stronach, czy pobierać PDF’y, żeby komfortowo przeczytać instrukcję. Uwaga, teraz będzie największy minus, który może dla niektórych przekreślić program – wszystko jest w języku angielskim. Dodatkowo Tabletopia raczy nas strasznie topornym sterowaniem, do którego trzeba po prostu przywyknąć i się go nauczyć.
Przedstawiłem Wam już większość, co można powiedzieć o symulatorze gier planszowych, ale właściwie dla kogo on jest? Czemu typowy planszówkowiec powinien się nim w ogóle zainteresować?
Przede wszystkim uważam, że jest to świetna alternatywa do wypróbowania oraz poznania gier, które miały swoje premiery za oceanem, a w Polsce w ogóle mogą nie doczekać się swojej premiery. W ten właśnie sposób poznałem Paladynów Zachodniego Królestwa, którzy stali się moją obowiązkową pozycją do kupienia oraz Lockup (nazwa angielska), o którym dość niedawno dowiedziałem się, że będzie mieć też premierę w Polsce. Dwie gry zupełnie od siebie różne, które dzięki zagraniu w wirtualny odpowiednik tak mocno mnie zauroczyły, iż chciałem je mieć w swojej kolekcji – i na całe szczęście będę je mieć!
No i jak już wcześniej wspominałem – gry z Kicka. Kickstarter, mimo że sam jestem jego wielkim fanem i uważam go za ogromny nałóg, jest wciąż dla mnie miejscem, gdzie autorzy sprzedają swoją ideę – i to bardzo często okropnie drogą. A co, jeśli zainwestuję w grę, której nawet nikt nie zrecenzował i utopię pieniądze? Może dla zachodniego nabywcy wyłożenie od 60 do 100 dolarów nie jest jakimś dużym problemem, ale polskie realia są trochę inne i taka inwestycja niesie ze sobą spore ryzyko, dlatego sprawdzenie gry, nawet w wersji prototypowej, daje bardzo dużo do myślenia i ułatwia podjęcie decyzji: Czy wesprzeć dany projekt, czy jednak go ominąć. No i zawsze pozostaje ten „uczuć”, kiedy zagramy w coś, co jeszcze nie miało premierę, a jeszcze lepiej, kiedy dana gra trafia w nasze gusta.
Mam nadzieję, że dzięki temu tekstowi, chociaż odrobinę przybliżyłem wam Tabletopię i zachęciło to was do dania jej szansy. Nie uważam, że nagle stanie się to waszym głównym źródłem gier i będziecie grać ze znajomymi przez Internet, ale chociaż niektórym ułatwi podejmowanie pewnych decyzji, a ci ciekawi, którzy szukają coraz to ciekawszych pozycji, znajdą coś dla siebie.
Dodatkowo Tabletopia raczy nas strasznie topornym sterowaniem, do którego trzeba po prostu przywyknąć i się go nauczyć. Co więcej, należy też pamiętać o pilnowaniu się zasad, ponieważ program nie ma wbudowanej sztucznej inteligencji, która robiłaby to za nas.
Plusy:
- Jest za darmo;
- Premium mocno nie ogranicza użytkownika, który nie płaci;
- ogromna biblioteka gier;
- dostęp do gier z kickstartera;
- ciągłe aktualizacje o nowe tytuły;
- wieloplatformowość (PC, Web, iOS, Android);
- nie trzeba sprzątać po grze!
Minusy:
- Może sprawić problemy osobom nieznającym angielskiego;
- toporne sterowanie;
- wersja na przeglądarkę potrafi złapać „czkawkę”;
- ciężko znaleźć losowych graczy do gry.
Werdykt: Naprawdę super program – można odkryć wiele nowych gier i zagrać w gry z KS’a.
Dowiedz się więcej: Tabletopia.com
Spokojny i zazwyczaj cichy, ale nie dajcie cię zmylić pozorom. Wulkan przeróżnych i najbardziej dziwacznych pomysłów. Ogromny miłośnik zwierząt, a szczególnie wilków, skąd pochodzi moja ksywka – Wilczur. Śmiertelnie chory na lenia, ale jak już się za coś biorę, to robię to porządnie. Z grami planszowymi mam do czynienia raptem od 2018 roku, ale zacząłem z ogromnym przytupem – od testów gry Nemesis. Teraz planszówki już stały się moim słodkim nałogiem, dzięki któremu poznałem naprawdę fajnych i wartościowych ludzi. W grach najważniejszy jest dla mnie fun z gry i oryginalne rozwiązania.