Kto z nas nigdy nie marzył o tym, aby choć na kilka miesięcy przenieść się na bezludną wyspę? A następnie sprawić, aby wyspa ta stała się tą wymarzoną – wedle własnego konceptu.
No, może nie każdy o tym marzył, ale ja marzyłem. To moja recenzja i mogę ją zacząć tak, jak mi się podoba. Także poinformowałem Was już o tym, że czasem chciałbym rzucić wszystko i wyjechać w możliwie najbardziej odizolowany od świata odpowiednik polskich Bieszczad. Czy Samotna Wyspa od Lucky Duck Games jest w stanie choćby w niewielkim stopniu przenieść w podobny klimat?
Samotna nie znaczy bezludna
Dobra, kłamałem. Wyspa w tej grze nie jest taka do końca bezludna. Ale i tak musimy sobie poradzić z jej rozwojem w dość wąskim gronie. Na wyspie bowiem mamy ograniczoną liczbę osób, z którymi możemy nawiązać współpracę i którym możemy pomóc w rozwoju infrastruktury.
Bo gra polega na budowaniu. Możemy budować i rozwijać m.in. chatki dla rybaków, świątynie i kamieniołomy. Wznoszenie, a następnie ulepszanie ich, wiąże się z dwoma korzyściami.
Pierwszą korzyścią jest otrzymywanie surowców, które pozwalają nam na ulepszanie i budowanie obiektów. Te surowce to drewno, ryby i kamienie.
Drugą korzyścią jest otrzymywanie gwiazdek. Gwiazdki to główny czynnik, który pozwoli ocenić nasze poczynania po skończeniu gry. Im więcej masz gwiazdek pod koniec – tym lepiej sobie poradziłeś. W przypadku gry w dwie osoby – ich liczba przesądza, kto wygrał.
Gra bez stołu
Ciekawym wyróżnikiem Samotnej Wyspy jest to, że nie potrzebujemy do jej rozgrywania żadnego podłoża. Wszystko, co trzeba, możemy robić trzymając karty w ręce i przekładając je w niej. Nie jestem do końca przekonany, czy to takie wygodne rozwiązanie, ale może robię coś nie tak – mam stosunkowo niewielkie dłonie i bywam nieporadny w przekładaniu i obracaniu kart.
Grę zaczynamy od zabrania talii 17 kart i potasowania. Po potasowaniu trzymamy na widoku dwie z nich i możemy zacząć rozgrywkę. Opiera się ona na przekładaniu i obracaniu kart tak, aby przynosiły nam surowce, ale i jak największą liczbę gwiazdek – każda karta jest bowiem podzielona na cztery części – po dwie z każdej strony – i dostępne dla nas surowce znajdują się tylko na jej górnej wierzchniej części. Dlatego, aby korzystać z interesujących nas benefitów posiadania kart, musimy je często obracać – ulepszać.
Mamy do wyboru cztery akcje, które możemy wykonać:
- przełożyć kartę na dno stosu kart – oznacza to, że nie jesteśmy zainteresowani ulepszeniem karty lub zabraniem z niej surowców,
- zachować kartę, czyli obrócić ją o 90 stopni – tak, abyśmy pomimo ciągłego przekładania kart na dno stosu, mieli możliwość dysponowania surowcami dostępnymi na tych kartach,
- obrócić kartę o 180 stopni lub na drugą stronę – te dwie opcje oznaczają zawsze upgrade karty, który daje nam większą liczbę gwiazdek, ale i surowców.
Obracanie karty z reguły oznacza, że musimy pozbyć się już posiadanych surowców. Nie jest to reguła, ponieważ część kart daje nam benefity w postaci drewna lub ryb bez ponoszenia kosztów, ale w przypadku, gdy chcemy, by karty ujawniły swój prawdziwy potencjał, musimy liczyć się z tym, że będziemy musieli się pozbyć tego, co już posiadamy.
Po rozpatrzeniu wszystkich kart z talii (czyli dokładnie siedemnastu), kończymy rundę i zaczynamy kolejną – czyli po prostu znowu musimy przewertować i zdecydować co robimy z siedemnastoma kartami. Takich rund jest osiem. Po zakończeniu wszystkich, podliczamy punkty.
Ilość punktów jest obliczana bardzo łatwo – wystarczy policzyć ilość gwiazdek, które udało nam się zebrać na obszarach kart, które pozostały aktywne na końcu gry.
W przypadku gry na dwie osoby, w której zebraliśmy tę samą liczbę punktów, o zwycięstwie decydują inne symbole – strzałki w górę. Z reguły się jednak na nie nie patrzy, bo zebranie dokładnie tej samej ilości gwiazdek nie jest takie proste.
Razem czy jednak osobno?
To jedna z tych gier, w które najwygodniej gra się samodzielnie. Gdy zdecydujemy się na samotną szaradę, możemy odblokowywać osiągnięcia, czyli odhaczać je na specjalnej karcie. Wśród nich są np. osiągnięcie dużej ilości gwiazdek pod koniec gry.
Gra ocenia też to, jak nam poszło, przy czym surowiej ocenia graczy grających solo – ci muszą zdobyć 40 punktów, aby uznać, że rozegrali znakomitą partię. W przypadku gry w dwie osoby – wystarczy 30.
Zdobywanie osiągnięć umożliwia nam odblokowywanie kart przedmiotów specjalnych, które możemy w przyszłych podejściach do Samotnej Wyspy wtasować w talię.
Dla gry dwuosobowej dostępne są dwa warianty – wariant kooperacyjny i rywalizacyjny.
W wariancie kooperacyjnym wspólnie walczymy z kataklizmem. Dobieramy jedną z dostępnych kart kataklizmu, a następnie rozwijamy wioski na własną rękę, aby co rundę mieć możliwość spłacenia karty kataklizmu (aby to zrobić potrzebujemy konkretnych surowców) i obrócenia jej. Jeżeli nie uda nam się w ciągu całej gry obrócić tej karty 4 razy – przegrywamy. Jeśli się uda – wygrywamy.
Wariant rywalizacyjny polega na samodzielnym rozwijaniu wioski, a pod koniec wymaga jedynie zliczeniu punktów każdego gracza i porównania stanu kont każdego z nich. Kto ma wyższy – wygrywa.
Mamy też dostępny wariant gry z mieszkańcami. Są to kolejne karty, które możemy wtasować w swoją talię. Część z kart mieszkańców pomaga nam w trakcie gry, a część powiększa nasz wynik, gdy ta się skończy. Jest to jednak opcjonalne.
Co uważam o Samotnej Wyspie?
Samotna Wyspa to gra przede wszystkim solo. W wariancie na dwie osoby jest też dość przyjemna, ale przez fakt, że nie ma tu praktycznie żadnej interakcji, nie sądzę, że obecność drugiej osoby robi jakąś różnicę.
Ciekawą mechaniką jest to, że grę faktycznie możemy przez cały czas trzymać w ręce – ba, powinniśmy to robić. Jednak w przypadku, gdy ktoś ma niewielkie dłonie, może to być problematyczne. Ze względu na ten zręcznościowy aspekt, warto karty zakoszulkować, bo szybko się zniszczą.
Jak często będę wracał do tej gry? Czasami. Nie jest to coś, co koniecznie muszę mieć w kolekcji, ale też nie mam w planach sprzedawać Wyspy. Wesoły zapychacz czasu, nada się też do grania z dziećmi, poza tym, że muszą nauczyć się obracać karty w rękach.
Graficznie wszystko jest schludne i nie razi w oczy. Po ujrzeniu grafik można mieć skojarzenia okołohawajskie, bo zdaje się, że właśnie w takim tonie miało to wszystko zostać utrzymane.
Konkludując – tak, polecam tę grę. Jest ona tania, niewielka i szybka. Jeśli więc szukasz tu czegoś, co sprawi, że Twój mózg będzie parował – chyba nie znajdziesz. Ale jeśli chcesz czegoś, co możesz zabrać z półki, skończyć w 20 minut, a przy tym całkiem nieźle się bawić – to jest to pozycja dla Ciebie.
Dziękuję wydawnictwu Lucky Duck Games za przesłanie gry do recenzji.
Plusy:
- kompaktowość,
- szybkość rozgrywki,
- można grać bez stołu,
- niezłe grafiki.
Minusy:
- minimalna interakcja pomiędzy graczami,
- grę da się 'skończyć’ poprzez odblokowanie wszystkich osiągnięć. Potem nie ma co robić.
Więcej o nowym systemie oceniania.
Więcej na: boardgamegeek.com | Lucky Duck Games
Grę kupicie tutaj:
Przedsiębiorca, miłośnik rzeczy, które nikogo nie obchodzą. Czasem coś tam pogra, ale z reguły przegra…