Słyszałem, że Circadianie pojawiają się parami. Jednego już widzieliście, bo zaprezentował się wcześniej. Dziś przyszła pora na Circadians: Ład Chaosu. Tak jak w przypadku poprzedniej gry z tego uniwersum (ostrzegam, są to zupełnie inne tytuły), za wydanie odpowiada Portal Games. Jesteście ciekawi?
Dość spore pudło, z insertem i kilkoma kartonowymi pudełkami do złożenia — trochę problematycznego, ale też bez przesady. Tam wrzucimy elementy poszczególnych frakcji. Większym problemem okazało się wkładanie kartonowych liderów w podstawki (tego na fotkach nie widać), które były zwyczajnie w mojej ocenie za ciasne (albo ja nie potrafiłem tego robić) i się podarły — mimo grubego kartonu.
Pozostałe elementy bez zarzutu. Stylistyka taka sama jak w Nowym Świcie dość techniczna. Mnie najbardziej przeszkadzają postaci, ale da radę się do nich przyzwyczaić, poza tym — świetnie.
Dostajemy bardzo dużo elementów — bo i drewienka (lekko mi się jedno nadłamało), dużo kartonu, no i karty. Gra wydaje się olbrzymia.
Plansza jest dość spora i wykonana na grubym kartonie.
Jest to gra asymetryczna, więc każda frakcja dostała własną kartę pomocy, na której też rozpisano listę elementów. Przed pierwszą rozgrywką nie jest intuicyjne gdzie szukać jakich informacji na temat liczby elementów i przede wszystkim gdzie je schować. Potem jakoś idzie 🙂
Heroldowie — dodatek
W sprzedaży jest dostępny dodatek, tym razem dość mały. Dostajemy nowych liderów, karty cech i karty taktyki. Nowe zasady zostały spisane na dwóch kartach.
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie egzemplarzy do prezentacji.
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.