
Tym razem tytuł, którego w polskiej wersji językowej raczej nie uświadczycie — WAR ROOM (2 ed.). Gra, która już jakiś czas temu została ufundowana na platformie Kickstarter. Osobiście mam bardzo negatywne podejście do crowdfundingu, chyba że jest robiony tak, jak powinien — czyli w formie pomocy w wydaniu gier przez małych wydawców. Niedawno wspieraliśmy Officina Monstrorum z The Hunters A. D. 1492, dziś wspieramy amerykanów z Nightingale Games.

Zacznijmy od pudła, bo jest olbrzymie. Ma ok. 110 cm długości i trzeba wziąć na klatę, że do Kallaxa się nie zmieści. Chyba że na górę. Sama plansza po złożeniu, również mała nie jest, a dowód na to znajduje się poniżej — na fotce z miarą. Potrzebujecie dużego stołu.



Poza olbrzymią planszą znajdziecie 3 plansze do oznaczania morale i innych statusów oraz dwie karty pomocy z nadrukowanymi mniejszymi mapami świata do planowania w ukryciu.






Poniżej pudełeczka na wszystkie armie, którymi można dowodzić w WAR ROOM. Są to Państwa Osi, czyli: Rzesza Niemiecka, Cesarstwo Japońskie, Królestwo Włoch, a po drugiej stronie Alianci, czyli USA, Wielka Brytania, Związek Radziecki i dodatkowo Republika Chińska. W każdym pomieścimy znaczniki armii, początkowe karty i planszetki do zaznaczania zasobów.






W osobnych pojemnikach znajdziemy również plastikowe żetony oddziałów i pozostałe znaczniki. Dostaniemy również zestaw naklejek potrzebny do obklejenia armii, by można było rozróżniać przynależność.
W grze będziemy w tajemnicy wydawać rozkazy — zapisując je w specjalnych notesach.
Gra jest dość mocno losowa, więc nie mogło zabraknąć kości.




Każdy region jest przedstawiony na karcie. Duża część z nich produkuje jakiś zasób lub kilka. Te, które kontrolujemy, będziemy trzymać na specjalnych listwach.





Jeżeli chodzi o liczbę komponentów, to dostajemy ich dużo. Tak — gra jest droga i ciężko mi w chwili obecnej powiedzieć, czy warto — bo jeszcze nie grałem, ale z pewnością nie dostajemy powietrza. Co więcej, to olbrzymie pudełko jest wypełnione po brzegi. No dobrze, przekazuję WAR ROOM do Acida, a ten zabiera się do ogrywania.
Dziękujemy wydawnictwu Nightingale Games za przekazanie egzemplarzy do prezentacji.



Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.
Pamiętajcie że łodzie podwodne nie chronią przed samolotami wojsk lądowych transportowanych na morzu
dzięki!
No to czekamy na recke
będzie, będzie 🙂