,

X-Wing ed.2

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem graczem figurowym oraz turniejowym. Gry planszowe mnie relaksują, dają dużo pozytywnych emocji i nie potrzebuję wchodzić w to na tyle na poważnie, by rywalizować podczas gry w nie – tak na poważnie, niemalże zawodowo. No i, jako osoba ogrywająca pełno nowych tytułów, nie miałbym na to najzwyczajniej w świecie czasu. Dlatego poniższy tekst jest napisany z punku widzenia laika figurkowego – ot, gram od czasu do czasu dla czystej przyjemności, a przesunięcie o 2 mm. figurki nie zdyskwalifikuje ani mnie, ani mojego przeciwnika.

Po przejęciu Rebela przez Asmodee pojawiło się wiele plotek, jak to firma z Gdańska nagle zacznie wydawać wszystkie tytuły od Fantasy Flight Games, zabierając tym samym dojną krowę od Galakty. Mijają kolejne tygodnie, a tak się nie dzieje. Nie licząc jakiegoś małego planktonu, jedynym poważnym tytułem FFG, które wydał Rebel, jest druga edycja gry figurkowej X-Wing. Miałem przyjemność w zagranie w pierwszą edycję – miałem nawet całe dwie podstawki – dawały mi dużo frajdy. Doszły mnie słuchy, że wraz z kolejnymi dodatkami i zasadami, które z nimi dochodziły, powstawał coraz to większy bałagan, gra traciła na balansie i ogólnie grało się coraz mniej przyjemnie. FFG zauważyło to – pewnie po kolejnych uwagach od fanów – i postanowiło uporządkować grę, poprzez wyczyszczenie zasad, ustandaryzowanie ich, odnowienie kart i dodaniu kilku nowości. Czy im się udało? Zapraszam do recenzji!

X-Wing (ed.2) jest grą figurkową stworzoną przez Jasona Little pod szyldem Fantasy Flight Games (w Polsce przez wydawnictwo Rebel). Jest to tytuł przeznaczony do pojedynków turniejowych, więc zagramy w niego jedynie w dwie osoby, jednak po zakupieniu dodatkowych zestawów (z różnych frakcji), wydaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, by w domowym zaciszu rozegrać potyczkę np. w 3 osoby. Gra ma bardzo wiele możliwości taktycznych (mimo, że sama w sobie nie jest skomplikowana), dlatego zaleca się, by najmłodszy odbiorca miał przynajmniej 14 lat.

Nie wiem, czy muszę komukolwiek mówić, że X-Wing dzieje się w uniwersum Gwiezdnych Wojen. W grze, spotkamy więc postaci znane nam z filmów, czyli Luke’a Skywalkera, Dartha Vadera i spółkę. Będziemy strzelać do siebie z laserowych dział, używać mocy, by zyskiwać przewagę, a gdy będzie potrzeba pomoże nam znany droid – R2D2.

ZAWARTOŚĆ.

Jak pewnie wiecie, hobby figurkowe tanie nie jest. Plastik kosztuje dużo, szczególnie ten dobrej jakości. Fani bitewniaków, przyzwyczajeni są do tego, że oprócz złożenia/sklejenia swoich jednostek, zmuszeni są je pomalować. Wszystko okej, gdy lubimy to robić i wychodzi nam to przynajmniej dobrze – możemy się pochwalić naszymi tworami przed znajomymi lub (co jest o wiele trudniejsze) przed ludźmi, którzy dzielą z nami te samo zainteresowanie i co ważniejsze – również malują. Jeżeli jest odwrotnie – czyli nie chcemy lub nie lubimy malować – to mamy ciężką sytuację. Na szczęście (dla takich ludzi, czyli również dla mnie) X-Wing ma już pomalowane swoje plastikowe okręty. Niestety z tego powodu cena, w stosunku do zawartości (główne zestawów małych dodatkowych), jest dość wysoka. Trzeba się z tym liczyć.

W podstawowym pudle dostaniemy trzy jednostki – tytułowego rebelianckiego X-Wing T-65 (klasyczna jednostka, którą śmigał wspomniany już Luke) oraz dwa imperialne Myśliwce TIE. Niby dwa na jednego, ale X-Wing jest jednostką lepszą, wytrzymalszą i skuteczniejszą w swoim działaniu, dlatego mocno się to balansuje (chociaż słyszałem opinie, że balansu w grze brakuje – w naszym przypadku, rzeczywiście X-Wing wygrywał częściej, ale nie rozegraliśmy tylu gier, by mówić tu o statystyce i o jakimkolwiek braku balansu.

Poza figurkami, dostaniemy tonę żetonów, bardzo dobrze wyczyszczoną, posegmentowaną i czytelną – np. na koniec tury zdejmujemy z niej wszystkie okrągłe żetony. Jak to w grach figurkowych bywa, dostajemy również, różnego rodzaju miarki, wskaźniki manewrów itp.

Każda jednostka dostaje kilka kart, oznaczających różnych pilotów, którymi można zagrać. Składając swoją eskadrę, możemy w różny sposób dobierać sobie różne umiejętności i wartość punktową (bo mamy ograniczoną ich liczbę), by najdogodniej do naszej strategii – pasowały. Poza kartami pilotów, dostajemy również karty dodatków i usprawnień, które mają wzbogacić nasze okręty o dodatkowe możliwości.

Jeżeli chcemy poważnie zająć się grą, powinniśmy zainstalować sobie na telefonie aplikację. Nie jest ona niezbędna, ale jeżeli chcemy być na bieżąco z kosztami jednostek (i innych kart), to musimy ją mieć. Dzięki niej wydawca przy wykryciu ew. braku balansu, nie będzie musiał przedrukowywać kart lub ich blokować, a wystarczy, że zmieni jej koszt w apce.

ROZGRYWKA

X-Wing ma bardzo prostą i intuicyjną mechanikę, a narzędzia (np. miarki) dodane do pudełka, które zmniejszają próg wejścia (zawsze miarka calowa/cm mnie odstraszała). Co jest oczywiście bardzo dobre, dla tej gry i dla portfeli wydawców. Bo jak wiemy – więcej sprzedanych kopii gry, równa się więcej dodatków i większe dbanie o tytuł oraz o to co się dalej z nim będzie działo.

Jak to w grach tego typu bywa, naszym celem jest pokonanie przeciwnika, czyli zestrzelenie mu wszystkich jednostek. Gdy to się stanie, automatycznie wygrywamy grę, a nasi piloci okrywają się chwałą (szczególnie ci, którzy stracili podczas tej bitwy życie).

Runda gry dzieli się klasycznie na szereg faz. Na początku, każdy z gracz do każdego ze swoich okrętów w tajemnicy wybierze manewr (czyli jak jego jednostka poleci, gdzie skręci i być może zrobi jakąś beczkę, czy nawrotkę). Następnie zaczynając od najgorszego pilota (z najmniejszą inicjatywą), te manewry są wykonywane (ten lepszy może zareagować odpowiednią akcją na ruch przeciwnika – każdy pilot ma zestaw akcji, które może wykonać po ruchu). Do odmierzania manewrów używamy wspomnianych miarek, które nie dość, że określają odległość, ale również kierunek ruchu naszej jednostki. Kolejnym krokiem będzie wykonanie ataku – tym razem w kolejności od najlepszego pilota, do najgorszego. Po ataku czyścimy zbędne żetony i jedziemy od nowa.

Bardzo ważną rzeczą jest odpowiednie wykorzystywanie akcji, umiejętności pilotów oraz kart rozszerzeń, ponieważ to one robią nam różnicę w jakości – i możliwości dostosowania się do sytuacji. Niektóre z nich będą wymagały użycia ładunków (a mamy ich ograniczoną liczbę), a tacy kozacy jak Luke, potrafi jebnąć z czara, czy jak to w nomenklaturze Star Warsowej się mówi – skorzystać z mocy – w tym przypadku, z tej jasnej strony.

Ataki (i obrona) w grze wygląda bardzo prosto i jak to w grach ameritashowych (i bitewnych) bywa – jest losowa, gdyż używamy kostek. Wiadomo, że trochę tę losowość możemy kontrolować – poprzez używania akcji (skupienia, celowania) oraz przebywaniu w odpowiednim zasięgu (przy bliskim bonus dla atakującego, przy dalekim bonus dla obrońcy), ale dalej dosyć sporą rolę odgrywa los. Co w moim mniemaniu nie jest wadą, bo jest ona na odpowiednim poziomie i dodaje odpowiednią dawkę emocji.

PODSUMOWANIE

Zabawa w X-Winga jest kosztowna. Jeżeli już w to wejdziecie, to możecie być pewni, że popłyniecie – rzadko kiedy kończy się na zestawie podstawowym (wiem coś o tym, bo mnie to już spotkało). Jeżeli jednak, zatrzymacie się na graniu domowym, to najpewniej ograniczycie się tylko do kilku – a nie jak to bywa na scenie turniejowej, do kilkunastu lub kilkudziesięciu dodatków. Jako gracz niedzielny, jeżeli chodzi o takie tytuły, bardzo tę grę polecam. Nie trzeba malować figurek, zasady są przystępne, a w dodatku mechanizmy są bardzo proste i zwyczajnie dobre. Próg wejścia (poza ceną) jest niski, co tylko zachęca do zainwestowania (przynajmniej na początku) w egzemplarz podstawowego pudełka z grą. Jak dla mnie, jest to brakujące ogniwo pomiędzy grą dla zwykłych graczy, a dla hardcorowców figurkowych. Biedny mój portfel…

Jeżeli macie jakieś pytania co do samej rozgrywki, to zapraszam do kontaktu mailowego lub w formie komentarza pod wpisem.

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Plusy:

  • Klimat bitew myśliwców w Gwiezdnych Wojnach;
  • Świetne i proste mechanizmy;
  • Niski próg wejścia (w tym pomalowane figurki);
  • Wszystko jest wyczyszczone i uporządkowane;
Minusy:

  • Jakby to wszystko zsumować, to wychodzi dość drogo…

Więcej na: boardgamegeek.com | Rebel

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze posty
Szukaj