Zastanawialiście się, czemu w światach fantasy Zombie w 90% mają formę chodzących ludzkich trupów? Oczywiście zdarzają się pojedyncze sytuacje, w których pojawiają się jakieś zwierzęta, ale nie jest to reguła. Rzadko jednak pojawiają się zombie-przedstawiciele innych ras – krasnoludów, elfów, niziołków, gnomów, czy orków. Czyżby ludzie byli najbardziej podatni na magię nekromancką? Jakoś mi się to nie do końca widzi. Wydaje mi się, że w związku z wizerunkiem zombiaków z „naszych czasów” taki obraz został przeniesiony do innych uniwersów i zwyczajnie zapomniano o innych gatunkach ożywieńców – co oczywiście nie jest w 100% zasadne do każdego fantastycznego świata.
Zombicide: Zielona Horda jest to kooperacyjna gra przygodowo-taktyczna autorstwa Raphaëla Guitona, Jeana-Baptiste Lulliena oraz Nicolasa Raoulta. W USA za wydanie było wydawnictwo CMON, a do polskich sklepów gra trafiła za sprawą wydawnictwa Portal. Tytuł jest przeznaczony dla 1-6 graczy (najlepiej, mam wrażenie, działa na 2-4 graczy), pojedyncza posiadówka może trwać nawet 3-4h (w zależności od scenariusza), ale większość może zamknąć się w 120 minutach. Zasady gry są banalnie proste, więc do stołu można siadać z dość małymi dziedźmi (8-10 lat), jednak tematyka (zombie, zabijanie, magia) może być w tym przypadku blokerem – wszystko oczywiście zależy od podejścia rodziców.
W tej grze wcielamy się w Ocalałych, którzy budzą się w świecie, który został (z niewiadomych na początku powodów) opanowany przez epidemię zombie. W grze będziemy wykonywać cele określone w danym scenariuszu. Jednak nie bójcie się o regrywalność – fabuła w tej grze nie jest najważniejsza. Spokojnie będziemy mogli kilkukrotnie ogrywać jedną misję i kompletnie zabawa nie straci na jakości.
Zielona Horda jest kolejną częścią z serii gier Zombicide, która dzieje się w świecie fantasy. Pierwszą była Czarna Plaga (którą zrecenzowałem tutaj). Obie gry praktycznie się między sobą nie różnią (poza małymi zmianami) i są ze sobą całkowicie kompatybilne – można dodawać elementy z jednej do drugiej.
Pudło jest wypchane po brzegi. Jak pewnie zdajecie sobie sprawę, Zombicide i ogólnie produkty wydawnictwa CMON znane są z wysokiej jakości figurek – oraz z ich liczebności. Ta sama sytuacja ma miejsce w Zielonej Hordzie. Dostajemy dwie tony figurek Orkowych Zombie, które nie dość, że dzielą się na rodzaje, to modele w tych grupach są zróżnicowane. Dodatkowo – są zielone, więc jeżeli z jakiś chorych powodów będziemy chcieli połączyć talie Zombie z Czarnej Plagi oraz Zielonej Hordy, to nie będzie problemu z rozróżnieniem, które zombie z czego powstało… i jakie ma statystyki – bo orkowie są silniejsi.
Oprócz figurek dostaniemy w większości elementy (oczywiście trochę inne) znane z poprzedniej części. Będą to bohaterowie, karty przedmiotów, karty artefaktów (w końcu jest ich więcej), no i żetony – sporo żetonów.
Mechanika gry oraz budowa rundy praktycznie nie różni się od tej znanej z Czarnej Plagi – mamy fazę bohaterów, w której możemy wykonać akcje takie jak ruch, atak, wyważanie drzwi, robienie hałasu, czy rzucanie zaklęć. Po niej następuje faza zombie, w której aktywują się (czyli ruszają się i/lub biją oraz pojawiają się nowi) zieloni. I w tym momencie pojawia się jedna z ważniejszych zmian – mechanizm Hordy. Za każdym razem, gdy dołożymy zielonych zombiaków na planszy, to dodatkowego dorzucimy poza planszę (w określone miejsce, by nie pomieszał się z innymi). Jak pewnie się domyślacie, to szybko ta dodatkowa paczka rośnie. Dzieje się to do momentu, gdy z talii kart Namnażania Zombie wyciągniemy kartę „Uwolnienie Hordy” – wtedy cała banda wpada na jedno pole i robi srogi rozpierdziel. Cały czas widzimy, jak Horda rośnie poza planszą, więc gdy ekipa staje się naprawdę wielka, sami nie możemy doczekać się, aż pojawi się na planszy.
Żeby poradzić sobie z silniejszymi przeciwnikami, dostajemy kilka narzędzi. Przede wszystkim będą to nowe, ciekawsze przedmioty oraz artefakty. W Czarnej Pladze dostaliśmy tylko dwa artefakty – w tym przypadku mamy ich o wiele więcej. Poza tym będziemy mogli skorzystać z trebusza i wystrzelić głazem (lub całą masą kamieni) w kierunku największego zagrożenia. Ten zacny sprzęcik będzie reprezentowany przez całkiem przyjemną dla oka dedykowaną figurkę.
Gra dzieje się jeszcze bardziej taktyczna za sprawą dodatkowych typów terenu. Pojawiają się żywopłoty (które zasłaniają widoczność), pola z wodą (spowalniające ocalałych, ale również blokujące ruch zombie w niektórych przypadkach) oraz bariery (blokujące ruch). Jest ciekawiej.
W końcu dostaliśmy więcej artefaktów (w Czarnej Pladze były dwa, a w dodatku Wulfsburg nie dostaliśmy żadnego). Przy dobieraniu kart w kryptach nie było zaskoczenia, jaki przedmiot wyciągniemy. Teraz jest ich kilka, więc zwiększa się regrywalność. Przy dołożeniu mocniejszych (i trudniejszych w obsłudze) przedmiotów z wilczego dodatku, dostajemy całkiem przyjemny arsenał do walki z przeważającą siłą wroga.
Zombicide: Zielona Horda jest bardzo dobrą grą kooperacyjną – ciekawszą wersją Czarnej Plagi. Skaluje się zacnie, chociaż mam wrażenie, że najlepiej działa w składzie 2-4-osobowym (samotnie jest nudnawo, ale nie ma tragedii, a w 5-6 jest ryzyko odpadnięcia z gry przy śmierci bohatera). Mimo że prawie o wszystkim decyduje losowość (w walce rzucamy kostkami, a przy namnażaniu zombie dobieramy kartę), to bez porządnego zarządzania akcjami i taktycznego rozeznania nie mamy szans wygrać. Zasady gry są banalnie proste, tematyka stosunkowo przystępna (i popularna) dlatego myślę, że Zombicide: Zielona Horda świetnie nadaje się na wciągnięcie świeżaków w planszówkowy nałóg.
Mam pewną rozterkę przy ocenianiu, czy Zielona Horda jest konieczna przy posiadaniu Czarnej Plagi (odwrotnie na pewno nie). Myślę, że niekoniecznie. Jest wiele ciekawszych dróg do rozwinięcia poprzedniej podstawki (jak Hero Box-1, Abomination Pack, czy większy dodatek Wulfsburg). Jeżeli natomiast nie posiadamy Czarnej Plagi, a lubimy kooperacje, to myślę zakup Zielonej Hordy, jest wręcz niezbędny.
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przesłanie egzemplarza gry do unboxingu oraz recenzji.
Plusy:
- Proste i przystępne zasady;
- Bardzo dobre mechnizmy (Horda);
- ORKOWIE ZOMBIE!
- Wbrew pierwszemu wrażeniu – to jest gra taktyczna, a nie radosny festiwal losowości.
Minusy:
- Niewiele różni się od Czarnej Plagi.
Więcej na: boardgamegeek.com | Portal Games
Wideo instrukcja na kanale Geek Factor.
Grę kupicie tu:
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.