Wakacje w tym roku nas rozpieszczają – aż się nie chce siedzieć w domu przy stole i ciupać w nasze ulubione tytuły (często duże – jak u nas). No właśnie, co w takiej sytuacji można zrobić, jak zaradzić tej niemiłej sytuacji? Bo przecież nie odpuścimy planszówkom całkowicie? Aż tak nas nie popieprzyło. A może by tak ciupnąć w lżejsze – mniejsze tytuły? W normalnych warunkach wyśmiałbym tę propozycję w przedbiegach, jednak pogoda, plany wyjazdu w większym (sześcioosobowym) składzie oraz to, że ten skład ciężkich gier nie lubi, zmusiły mnie do sprostaniu wyzwaniu.
Szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo właściciel mojego ulubionego sklepu z grami planszowymi w Internecie – Marcin z Aleplanszówek.pl (artykuł zawiera lokowanie produktu – samego sklepu – nie gier) zapytany, czy wypożyczy mi kilka lżejszych, aczkolwiek wrednych tytułów, zgodził się od razu i przygotował dla mnie małą paczkę takich właśnie gier. Do tego dołożyłem kilka swoich i tak powstało to zestawienie „ciekawych gier wakacyjnych dla średnio-dużych grup przyjaciół, którzy trochę się znają, chociaż znać się nie muszą”.
Poniższe tytuły wrzucę w sposób losowy, bo nie chcę robić z tego topki – aż takim specjalistą w takich grach się nie czuję. Będzie to lista planszówek, a w zasadzie karcianek, które uznałem za bardzo dobre, by zabrać je na wakacje w gronie 4-6 osób.
Rosyjska Ruletka: Mistrzostwa Świata
Anthony Burch, wyd. Black Monk
2 -6 Graczy | 20 – 30 min. | Wiek 12+
Znacie chyba zasady tej popieprzonej gry? Nie, nie mówię, że zasady tej karcianki są chore. Rosyjska Ruletka to gra, która istnieje naprawdę i nic z kartami nie ma wspólnego… no, ale Mistrzostw Świata raczej się jej nie organizuje.. Wiecie na czym polega? Grupa cwaniaków siada przy stole, ładują jeden nabój do magazynku rewolweru i pach w głowę. To zostaje ten wygrywa… Spoko, co?
Ta gra karciana polega mniej, więcej na tym samym, z tą różnicą, że nikt nie ginie – poza fikcyjnymi członkami drużyn, którymi zarządzamy. Jest blef, są emocje, chciało by się rzec i tak właśnie jest. Możemy ściemniać kiedy ładujemy magazynki, możemy ściemniać, że mamy ciekawe karty akcji, ale możemy ten blef próbować zdemaskować – co ma swoje konsekwencje – dla obu stron.
Gorączka Podziemnej Mocy
Rustan i Eli Hakansonn, wyd. Lucrum Games
2 – 5 Graczy | 15 min. | Wiek 8+
Ile jest już gier karcianych dla fanów dungeoncrowlerów, czyli tzw. gier polegających na tym, że grupka bohaterów wpada do podziemi, robi tam łomot, zbiera co wypadło z potworów, expi (zbiera doświadczenie – info dla noobów) i wychodzi w chwale. Była nawet przynajmniej jedna gierka, która się z tego w sposób jawny naśmiewała – Wojownicy Podziemi. W tym przypadku również mamy zabawne podejście do tematu. Gorączka Podziemnej Mocny nie jest do końca o mordowaniu ohydnych potworów w głębokich kryptach pod jakimś zamczyskiem. To jest radosne klepanie potworów, a jeszcze dosłowniej – gra w łapki.
Że co?! No, właśnie, to co czytasz. Masz dwóch bohaterów – lewa ręka symbolizuje tego z lewej, a prawa z prawej. Jednocześnie i znienacka wpada do was banda potworów. Znienacka, bo ich karty są położone rewersem do góry i na raz musicie odsłonić wszystkie karty wrogów. Co teraz?! Równie szybko, jak odsłoniliście musicie określić – poprzez zaklepanie (zasłonięcie ręką) przeciwnika. Pamiętaj, że dany bohater musi mieć umiejętności do zabicia danego potwora! Zaczyna się walka o wroga, która nie należy do najlżejszych – klepanie, odwracanie uwagi itp. Zabawa w sam raz dla dzieci lub dorosłych, którzy akurat znieczulili się jakimś trunkiem.
Do Boju, Towarzysze!
Brian Niro, wyd. Black Monk
2 – 8 Graczy | 20 – 60 min. | Wiek 12+
Na wojnie są dwa typy ludzi – ci, którzy chcą wojnę wygrać i ci, którzy chcą tę wojnę przeżyć. W tej grze wcielacie się w tych drugich, bo wygrywa ten, który zostanie na polu walki jako ostatni.
Na maxa losowa gra karciana, w której będziemy przesuwać, przeciwników, siebie; będziemy korzystać z ekwipunku, zdolności – ogólnie wszystko, by przetrwać… lub by zabić przeciwników.
Jest ostro i dość zabawnie, szczególnie gdy jesteśmy fanami negatywnej interakcji, bo wkopywanie przeciwników na miny (dosłownie) to jedno z najciekawszych rzeczy, które możemy w tej grze zrobić.
Decrypto
Thomas Dagenais-Lespérance, wyd. Portal Games
3 – 8 Graczy | 15-45 min. | Wiek 12+
O tej grze już w sumie napisałem recenzję, więc za wiele nie będę się rozpisywał. Napiszę tylko, że moim zdaniem, jest to jedna z najlepszych gier drużynowych w skojarzenia. I jestem w tej grupie, która uważa, że Decrypto jest killerem Tajniaków. Tak jest i koniec – tako rzekłem ja.
Space Hulk: Anioł Śmierci
Corey Konieczka, wyd. Galakta
1 – 6 Graczy | 30 – 60 min. | Wiek 13+
Licencja się skończyła, dodruków nie będzie, więc śpieszcie się dodawać do koszyka – Space Marines tak szybko odchodzą. Wcielamy się we wspomnianych Space Marines zakonu Aniołów Śmierci. Dostaliśmy misję oczyszczenia pewnego „opuszczonego” okrętu dryfującego w przestrzeni kosmicznej. My jednak wiemy, że coś tam jest – co szybko okazuje się prawdą.
Chciałoby się, jako mężni, zmutowani rzeźnicy w zbrojach wspomaganych, rozszarpać na szybkości parszywych ksenos i wrócić spokojnie do domu. A tu dupa, bo łatwo nie będzie – powiem nawet, że chuj dupa i kamieni kupa, bo będzie cholernie trudno. Trup będzie ścielił się gęsto i to po obu stronach. Mamy kosteczki i talie kart, więc losowości ci u nas dostatek, jak w prawdziwym kooperacyjnym ameritrashu być powinno.
Dziękujemy sklepowi aleplanszówki.pl za udostępnienie gier do stworzenia zestawienia.
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.