Oj dawno nie grałem w żadną implementację cyfrową planszówek. No okej, kilka partii Pax Renaissance na BGA, ale to się nie liczy. Za sprawą Monster Couch i Flatout Games miałem okazję zapoznać się z Calico (właściwie Quilts and Cats of Calico) w wersji na Steam. Co było świetną okazją, by poznać w ogóle tę bardzo docenianą grę familijną, bo (muszę się przyznać) wcześniej nie miałem okazji. Recenzję (autorstwa Piotrka) gry fizycznej wydanej w Polsce przez Lucky Duck Games znajdziecie tutaj.
Zacznijmy od tego, czym Calico jest, chociaż tego możecie dowiedzieć się z recenzji, którą podpiąłem wyżej. Jednak warto o tym krótko napisać również tutaj, skoro piszemy tekst o jej cyfrowej wersji. Jest to rodzinna abstrakcyjna gra kafelkowa, w której będziemy dobierali kafelki, wykładali je na planszy (tu kolor i wzór będzie miał znaczenie) w sąsiedztwie kafelków punktujących, po to, by uzyskać jak najwyższy wynik. A punktuje się za wiele rzeczy: za sąsiedztwo ze wspomnianymi kafelkami punktującymi (ułożenie zbioru określonego zestawu w kolorach i/lub wzorach przez niego zdefinowanych, np. AA-BB-CC każe nam zebrać trzy pary różnych kolorów/wzorów), które wybieramy na początku rozgrywki, za sąsiedztwo kolorów (nagradzane guziczkiem) i za ułożenie konkretnego zestawu kafli ze wzorami, które upodobały sobie koty. Tak, koty, bo te kafle, które będą wykładane na plansze to kołderki dla tych czworonogów, co oczywiście podczas gry w planszówkę nie ma większego znaczenia, natomiast podczas rozgrywki w wersję cyfrową mamy już z nimi więcej do czynienia, bo leżą sobie przy planszy, możemy je pogłaskać, a nawet mogą wleźć nam na planszę. Na szczęście niczego nie rozrzucą i łatwo jest je przegonić, co mocno zmniejsza immersję, bo jak wiemy — w rzeczywistości nie jest to takie proste.
Muszę przyznać, że wykonanie jest bardzo dobre. Gra ma język polski, więc nie powinniście mieć problemów z poruszaniem się po aplikacji. Sam interfejs, czytelność jest na wysokim poziomie. Aplikacja jest również stabilna, nie uświadczyłem żadnego błędu.
Twórcy przygotowali nam też świetny samouczek, który tym, którzy Calico nie znają, pomoże zapoznać się z zasadami. Ten prowadzi nas krok po kroku za rączkę, ale w pewnym momencie lekko puszcza i daje swobodę, byśmy sami zapoznali się z tytułem. I robi to bardzo dobrze, bo po 10 minutach wiedziałem już wszystko na temat tej gry. Łącznie z dobrymi praktykami, z czym nie zawsze zapoznamy się przy lekturze instrukcji.
Mamy trzy tryby rozgrywki: pojedynczą, multi i fabułę. Niestety nie miałem możliwości zagrania w multi, bo przy próbie jej włączenia losowi gracze nie wykonywali swoich ruchów w określonym czasie i gra zastępowała ich botami. Więc grałem tak naprawdę solo. Myślę, że to kwestia popularności gry na tym etapie. Na szczęście jest opcja zaproszenia graczy do stołu, jednak wiadomo — każdy musi mieć swoją kopię. Solo mamy możliwość wyboru liczby graczy SI, ich poziomów trudności i kotów (które, tak jak napisałem powyżej, definiują jeden ze sposobów punktowania). Te ostatnie w specjalnym edytorze możemy sobie tworzyć sami — nie tylko poprzez określenie warunku zdobycia PZ, ale również poprzez zmianę ich wyglądu. A można w tym aspekcie poszaleć.
W ramach pojedynczej rozgrywki można również włączyć wyzwania, które zmuszają nas niejako do wykręcenia konkretnego wyniku i spełnienia warunków, np. zebrania po jednym znaczniku kota lub zaliczenia wymagań z kafelka punktowania. Ogólnie ten tryb mocno uczy gry i skłania do eksperymentowania z jej mechanikami.
Ostatnim trybem jest tryb fabularny, który jest również dość ciekawym pomysłem, bo co prawda sama historia nie ma zbytnio znaczenia i jest ona… dziwna (bo masa ludzi prosi nas o uszycie różnych rzeczy), jednak każda kolejna rozgrywka w tym trybie stawia przed nami ciekawe zadania — np. ułożenie kołderki z konkretnych kafelków w konkretnym wzorze. Zmusza do myślenia i daje lekką odskocznię od standardowej rozgrywki.
Muszę przyznać, że cyfrowa wersja Calico bardzo mi się spodobała i to z kilku powodów. Świetna aplikacja, która bardzo dobrze działa. Samouczek i tryby w postaci fabuły i wyzwań, które pozwalają poznawać grę jeszcze skuteczniej niż w zwykłej rozgrywce. No i możliwość gry online (głównie ze znajomymi). Dla fanów kotów pewnie największym plusem będzie możliwość stworzenia i pogłaskania własnego kota.
Jak widzicie, ta wersja to nie tylko przeniesienie planszówki na komputery, ale coś więcej — przede wszystkim dodatkowe tryby, które są świetne i przy braku możliwości odpalenia multi lub zwykłej planszówki, trochę grę w grupie zastępują. Bardzo polecam.
Dziękujemy wydawnictwu Monster Couch za udostępnienie kodu gry, bym mógł ją zrecenzować.
Grę kupicie tu: Steam
Gra ogrywana na: Samsung Galaxy S8 (Android).
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.