,

Destinies

Kiedy aplikacja spotyka grę planszową, można się spodziewać jednego… Miksu, który spowoduje rozłam wśród „tradycjonalistów” i tych, którzy najzwyczajniej machną ręką, że mają przy planszówce odpalonego „kompa” (albo inne elektroniczne cudo). Ja wywodzę się z tego pierwszego obozu, dlatego Destinies oceniam bardzo starannie i z dystansem. Przekonajcie się sami, co tym razem zmalowali dla nas Lucky Duck Games.

Gra planszowo-elektroniczna

Destinies to dość nietypowa produkcja, jeśli chodzi o jej gatunek. Po pierwsze, jest to przygodówka osadzona w świecie mrocznego fantasy – coś na wzór Tainted Grail’a. Już po tym, że jest to przygodówka, powinniśmy spodziewać się kooperacji do czterech osób. A tutaj klops. Destinies wyłamuje się z szeregu i wali nas w twarz po pierwsze, rywalizacją, po drugie, nietypową liczbą graczy. Maksymalnie w grę może zagrać do trzech graczy, co w planszówkach liczba ta jest rzadkością, jeśli chodzi o limit grających. Śmiem nawet twierdzić, że jest to moja pierwsza gra w kolekcji z limitem 3 osób.

Do gry niezbędna jest aplikacja, która będzie nieodłącznym towarzyszem zabawy. Można ją pobrać za darmo na androida, steam’a, a nawet na urządzenia z logiem nadgryzionego jabłuszka (Apple), które nie jest u nas popularnym urządzonkiem.

Przy przygotowaniach do rozgrywki można zauważyć, że Destinies nie jest bardzo skomplikowaną grą, a jej mechaniki, niekiedy, tak samo jak w przypadku liczby graczy, wyłamują się od reszty gier. W swojej turze gracz może poruszyć się o dwa kafle i ewentualnie odkryć nowy. Jeśli to zrobi, to jego ruch natychmiast się kończy i może wykonać interakcję z jakimś punktem na kaflu, na którym zakończył ruch. Taką interakcją może być wizyta u kowala, w karczmie, rozmowa z biskupem… Po prostu multum rzeczy, ponieważ świat Destinies i rozgrywane scenariusze kampanii bombardują nas ilością miejsc, które możemy odwiedzić. Zauważyłem, że zazwyczaj minimalnie są dwa miejsca, z którymi możemy wejść w interakcję na kaflu – a bardzo często, nawet więcej.

Bardzo fajnie rozwiązany został limit przedmiotów, które może posiadać nasz bohater. Każdy nadmiarowy przedmiot, który musimy wyrzucić, nie znika magicznie w czeluściach czasu i przestrzeni. Najzwyczajniej w świecie, tak samo jak w rzeczywistości, taki przedmiot wywalamy na ziemię i… Każdy może go podnieść. Po prostu przedmiot leży sobie na kaflu, na którym go upuściliśmy i w zależności od woli współgrających i nas samych, może tak leżeć smutny do końca trwania scenariusza, lub ktoś go sobie później przywłaszczy.

Skoro już wiemy, jak wygląda przebieg rozgrywki, to jak w ogóle rozpocząć grę? Tutaj nie ruszymy ani o krok bez aplikacji. W podstawowej wersji Destinies mamy do dyspozycji scenariusz wprowadzający/treningowy oraz 4 scenariusze kampanii. Kiedy już pobierzemy w aplikacji dany scenariusz, to zostajemy zapoznani z treścią zarysu fabularnego. Tutaj warto wspomnieć, że tekst czyta nam lektor i jest to niesamowicie klimatyczne. Następnie, po zapoznaniu się z ogólną sytuacją w świecie gry, wybieramy jedną z trzech postaci narzuconych przez dany scenariusz. Tak, wiem, co myślicie. Ja też byłem na początku wkurzony, że nie mogłem grać tą postacią, którą chciałem, ale wierzcie mi na słowo, że jest to super rozwiązanie. Dzięki temu, że nie gramy tą samą postacią, nie czujemy monotonności – no przynajmniej nie totalnej, ale o tym za chwilę.

Kiedy już wybierzemy naszych bohaterów, to aplikacja poinstruuje nas, jakie cechy siły, wiedzy oraz zwinności posiada. Zaznaczymy je specjalnymi, drewnianymi „pypciami”, na określonych polach planszetki. Wartości wahają się od 1 do 12 i odzwierciedlają również wynik uzyskany w testach, aby osiągnąć sukcesy.  Po przypisaniu naszych cech, zostaje jedynie dobrać przedmiot startowy i zapoznać się z motywami naszej postaci.

Kiedy już wybierzemy naszych bohaterów, to aplikacja poinstruuje nas, jakie cechy siły, wiedzy oraz zwinności posiada. Zaznaczymy je specjalnymi, drewnianymi „pypciami”, na określonych polach planszetki. Wartości wahają się od 1 do 12 i odzwierciedlają również wynik uzyskany w testach, aby osiągnąć sukcesy.  Po przypisaniu naszych cech, zostaje jedynie dobrać przedmiot startowy i zapoznać się z motywami naszej postaci.

Finalnie, jak już jesteśmy przygotowani, to aplikacja powie nam, jakie kafle mapy należy wyłożyć w pierwszej kolejności oraz jakie ciekawe miejsca będziemy mieć na kaflu startowym. Po wykonaniu tego kroku, jesteśmy gotowi już do gry.

Fabuła i kostki

Jak już wspomniałem, w turze gracz może poruszyć się o dwa pola lub w trakcie tego ruchu odkryć kafel i natychmiast zakończyć na nim ruch, a następnie może wykonać interakcję z miejscami, na kaflu, na którym zakończył ruch. O ile ruch naszej postaci musimy kontrolować na planszy i bardzo, ale to bardzo ciężko można o naszej figurce bohatera zapomnieć, tak miejsca odwiedzamy już z poziomu aplikacji. Jest to całkiem spoko rozwiązanie, bo nie musimy bawić się w szukanie kart lub wertować książkę, żeby wejść z czymś w interakcję, a co za tym idzie, nie wytrąca to nas z immersji rozgrywki.

W trakcie interakcji z miejscem, będziemy mieć do wyboru tak naprawdę 4 akcje. Pierwszą z nich jest handel. Tego nie będę rozwijał, bo niczym się to nie różni od pozostałych gier. Następną akcją jest tajemnicze „zapytanie o swoje przeznaczenie”. Tutaj nie tylko używamy aplikacji, ale również musimy zeskanować jeden z dwóch („dobry” lub „zły”) kodów QR na naszej karcie postaci. W trakcie takiej akcji możemy dostać podpowiedź, co musimy zrobić, aby wykonać powierzone nam zadanie. Podobnie jak pytanie o swój los, następną akcją jest podpytanie o przedmiot. Działa to na takiej samej zasadzie jak przeznaczenie, tylko skanujemy kartę przedmiot z jednym kodem QR.

Na ostatniej akcji chciałbym się na chwilę zatrzymać, gdyż będzie ono dotyczyć wykonywanych testów. Dla przypomnienia, każda z postaci ma trzy cechy – wiedzę, zręczność oraz siłę. Każda ta cecha przedstawiona została za pomocą toru z wartościami od 1 do 12, gdzie leżą drewniane „pypcie” (dyski) określające nasze zdolności. Na jednym torze może leżeć kilka pypciów, także nie jesteśmy ograniczeni jedną wartością. Podczas wykonywania testu zawsze rzucamy dwoma głównymi kośćmi oraz dowolną (maksymalnie trzy) liczbą kości pomocniczych, które pojedynczo odświeżają się wraz z rozpoczęciem naszej tury lub możemy wywołać wydarzenie, które nakaże nam odświeżyć lub wyczerpać taką kostkę. Podczas rzutu na test patrzymy jaki wynik uzyskaliśmy na kościach (pomocnicze mogą nam zapewnić nawet sukces gwarantowany) i sumujemy wynik. Następnie patrzymy, ile dysków leży na wartościach równej i niższej uzyskanego wyniku. Czyli, jakbyśmy wyrzucili wynik 8, to patrzymy, czy leży coś na 8 i wszystkich polach mniejszych od tej liczby.

Prócz sukcesów bardzo, ale to bardzo sprytnym rozwiązaniem jest wykonanie testów poprzez zużycie przedmiotu. Stoisz koło smutnego, znużonego strażnika, a w swoim ekwipunku posiadasz alkohol? Nic nie szkodzi na przeszkodzie przegadać smutasa, lub po starosłowiańsku dać mu butelkę rozweselacza. Muszę tutaj naprawdę pochwalić to rozwiązanie, bo bardzo przypadło mi to do gustu.

Jak więc się ma fabuła w Destinies? Jak wspomniałem gra utrzymana jest w klimatach mrocznego fantasy-średniowiecza. Wprawdzie uświadczymy tutaj wilkołaki, duchy i inne pogańskie stwory, ale również będzie przenikać się wiara chrześcijańska i typowe problemy mrocznych wieków – głód, zarazy, palenie na stosie. Nie chcę za bardzo zdradzać, o czym jest kampania, bo jest jej naprawdę niewiele, ale na pewno mogę zdradzić, że scenariusze się ze sobą zazębiają i byłem ciekaw, co będzie dalej.

Na pewno jestem mocno rozczarowany motywami postaci, bo mam wrażenie, że są one dość powtarzalne. Okej, nie jest to stricte kalka jeden do jednego, ale każda z postaci ma wariacje zadań bohatera typu: „przynieś, sprzątnij, pozamiataj”. W zależności od scenariusza będziemy musieli zdobyć jakieś przedmioty albo zyskać poparcie ludzi. Zdaje sobie sprawę, że stworzenie bardzo dużej różnorodności sprawiłoby, że gra byłaby może zbyt trudna do zaprojektowania, ale brakuje mi jakieś takiej „epickości”. Fakt, bohaterowie nie są jakimiś rycerzami w lśniących zbrojach, tylko zwykłymi postaciami dnia codziennego, ale mam odczucie, że ciągle robię to samo.

Złej baletnicy…

Przeszkadza rąbek od spódnicy. Tak wiem, muszę się czepić kilku rzeczy, żeby nie było, że gra jest taka och i ach. Przede wszystkim, to celem gry jest zrealizowanie swojego przeznaczenia, co powoduje zainicjowanie finału. W instrukcji jest napisane, że, mimo iż ktoś rozpoczął już finał, to jest wciąż szansa go prześcignąć. No niekoniecznie. Trzeba mieć totalnego pecha w rzutach lub nie wiem, co robić, żeby tak długo przeciągać finał. Nie zdarzyło mi się, żeby ktoś, kto już zainicjował finał, miałby go przegrać.

Druga kwestia, to podpowiedzi wprowadzające w błąd. Wprawdzie w większość scenariuszy wygrałem, to nie powinienem był narzekać. Strasznie wkurzył mnie fakt, że w jednym ze scenariuszy poświęciłem mnóstwo czasu wykonując jedno zadanie, które według podpowiedzi miało przybliżyć mnie do zrealizowania celu, a summa summarum okazało się, że podpowiedź była błędna i dotyczyła zupełnie innego zakątka mapy.

Finalną rzeczą, na którą możecie przymknąć oko, to figurki. Są one niesamowicie maciupkie, a co za tym idzie, ciężko jest je odpowiednio dobrać, do postaci. Powiem nawet więcej. Doceniam fakt, że są figurki, bo to zawsze plus do klimatu, ale nie wiem, czy nie wolałbym, żeby w pudełku znalazły się figurki głównych postaci niezależnych i bohaterów.

Co do reszty nie mogę się czepiać. Nie lubię gier z aplikacją, a Destinies mnie mocno przekonało do siebie i bardzo chętnie spróbuję za X czasu znów zagrać i spróbować przejść scenariusze inną postacią.

Jest moc!

Co tu dużo mówić? Destinies jest naprawdę dobrą grą. Jest wciągająca, jest bardzo dobrze wykonana, pudełko jest wypchane po brzegi zawartością, a nie chińskim powietrzem. Nawet insert ma sens, co nie każda gra ma tak przemyślany insert.

Gra mi się świetnie w ten tytuł, mam dużo „funu” z rozgrywki i bardzo bym chciał, żeby na polskim rynku pojawiły się również dodatki. No po prostu chcę więcej, mimo że nawet gra ma swoje czkawki i potknięcia, to daję zasłużone 11 na 10 punktów. Jest to solidny tytuł i naprawdę warto spróbować w niego zagrać.

Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.

Zalety:

  • Wciągająca fabuła,
  • Bardzo klimatyczne mechaniki,
  • Intuicyjna, naprawdę przydatna aplikacja,
  • Dużo zawartości w pudełku,
  • Nietuzinkowi bohaterowie.

Wady:

  • Powtarzające się motywy / zadania główne.

Więcej na: boardgamegeek.coGramywplanszówki.pl | Lucky Duck Games

Grę kupisz tu:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze posty
Szukaj