, , , , ,

Fateforge: Kroniki Kaan

Nie znoszę generycznego fantasy. Męczy mnie bezustanne powielanie niczym nieróżniących się światów i motywów. Przez długi czas gniewałem się na gatunek tak bardzo, że unikałem jak ognia kontaktu z nim. Trwając w tym wieloletnim zacietrzewieniu wzgardziłem, dość niesłusznie zresztą, wieloma produktami z tego gatunku. Z czasem moja niechęć została zastąpiona pokorą obiektywności, ale do dziś mam drgawki na myśl o kolejnej, paradnej wręcz konieczności ratowania fantastycznego świata o numerze 456. Nie będzie zatem tajemnicą, że na myśl o recenzji Fateforge pojawiła się we mnie ani to radość, ani łaskotanie w okolicy pośladków. Usiadłem. Zagrałem. I cholera, bawiłem się całkiem nieźle!

Fateforge: Kroniki Kaan, to kampanijna gra przygodowa autorstwa Gordona Calleja. Za polską dystrybucję tytułu odpowiada wydawnictwo Galakta, które odpowiedzialne jest także za przeniesienie gry na nasz rodzimy język. Warto na wstępie napomknąć, że tytuł wykorzystuje aplikację mobilną przez cały przebieg zabawy. Jeżeli jesteście wrogami tej technologii w planszówkach, to dla własnego komfortu możecie przeskoczyć do następnego tekstu na blogu. Aplikacja nie jest może inwazyjna i dominująca, ale pełni istotną rolę dla przebiegu całej zabawy, instruując nas krok po kroku o dalszych poczynaniach w aktywnej rozgrywce. Pozwala przy tym na dopasowanie poziomu trudności do naszych możliwości, a także uruchomienia do 4 kampanii rozgrywanych jednocześnie. Szczerze powiedziawszy, aplikację Fateforge uważam za jedną z najlepszych w historii gier planszowych. Samo występowanie słowniczka najważniejszych miejsc i pojęć związanych ze światem gry, to bardzo przydatne narzędzie, gdy chcemy rzucić nieco światła na pewne zagadnienia związane z przedstawionym uniwersum. Mam nadzieję, że pozostali twórcy (TAK, na Awaken Realms patrzę!) podążą drogą inspiracji i tego typu aplikacje będą wszechobecnym standardem.

Fabularnie rzecz prezentuje się prosto i dość sztampowo. Porzucając jednak moje widzenie fabuł gier przez pryzmat ich komputerowych odpowiedników, muszę przyznać, że jak na realia świata planszówek jest naprawdę całkiem nieźle. Nasi bohaterowie przybywają do stolicy Imperium Kartacol, miasta o nazwie Easafir. Skierowani do tego miejsca motywacją wypływającą z treści listu od niejakiej Naske, odkrywamy krok po kroku prawdziwe oblicze miasta i poszczególnych frakcji w nim występujących. Przebywając w nieznanym miejscu odczuwamy lekkie zagubienie, a nowo poznane osoby zdają się posiadać wiele ciekawych informacji. Czy jednak ich intencje są szczere? Czy wybrana ścieżka jest odpowiednia? Tytuł w kilku momentach pozwala na odrobinę nieliniowości, ale w ślad komputerowych gier RPG, znacznie częściej możliwości wyboru są zaledwie iluzoryczne. Jeżeli scenarzyści zaplanowali doprowadzić nas w jakieś miejsce, to niezależnie od opcji wyboru trafimy w zastawione przez nich sidła. Nie jest to jednoznaczną wadą, ale osobiście nie odczuwam potrzeby, aby zasiadać ponownie do całości kampanii. Nie mniej nie tyle fabułą, co ciekawymi mechanikami ten tytuł stoi. 

Mechanizmy występujące w grze nie są dostępne w pełnej palecie od początku zabawy. Wraz z postępami w fabule odkrywać będziemy nowe zasady. Działa to na podobieństwo gier z gatunku legacy, w których po kilku-kilkunastu partiach tytuły odkrywały przed nami pełnię swoich możliwości. Ze względu na możliwe spoilery nie mogę niestety wspomnieć o nich wszystkich, nie chcąc psuć naszym czytelnikom ich samodzielnego odkrywania. Skupimy się zatem na najważniejszej z nich, czyli mechanice walki w podstawowym jej wariancie.

Walka w Fateforge cechuje się łatwością przyswojenia zasad przy jednoczesnym zachowaniu taktycznej złożoności. I nie mam tu na myśli prostych strategii rodem z Zombicide czy Death May Die, ale pełnoprawną łamigłówkę, do rozwiązania której trzeba uruchomić znaczną ilość szarych komórek. Każda scena walki cechuje się własnymi celami, które należy wypełnić, aby pomyślnie zakończyć jej przebieg. Nie zawsze będzie to też wybicie w pień wszystkich oponentów. Gra cechuje się różnorodnością w tym zakresie, dlatego też do każdej walki nie podchodziłem z wyrobionymi nawykami. Każdą z nich traktowałem indywidualnie, próbując ukończyć ją w jak najbardziej optymalny sposób, aby moje straty były jak najmniej dotkliwe. Dodatkowym ograniczeniem jest czas. Nie możemy przeciągać naszych pojedynków w nieskończoność, dlatego trzeba niekiedy naprawdę mocno się sprężać, aby zrealizować wszystkie cele w zadanym przez twórców czasie. Jeżeli nie lubicie porażek i ich konsekwencji, to zawsze istnieje możliwość wybrania w aplikacji łatwego poziomu trudności. Osobiście nie skorzystałem z tego ani razu, ale w przypadku większych frustracji przy stole, mógłbym rozważyć taką opcję, aby bawić się całą kampanią w sposób nieskrępowany. 

Zgodnie z powyższym każda walka rozgrywana jest na przestrzeni określonej liczby rund, w oparciu o informacje podane przez aplikację. Pojedyncza runda dzieli się z kolei na trzy następujące fazy:

  • Faza planowania – w odróżnieniu od innych gier przygodowych, w których wykonujemy po kolei akcje, Fateforge dodaje element zarządzania zasobami poprzez rzuty kośćmi walki. Każdy z graczy rzuca w tajemnicy czterema wybranymi przez siebie wielościanami. Wyniki nie są w żaden sposób jawne, dlatego do ich ukrywania wykorzystuje się specjalne zasłonki dla każdej z klas postaci. Zmusza to do zmiany komunikacji z grającymi, pozwalając w bardziej obrazowy i klimatyczny sposób opisywać nasze przyszłe działania innych graczom. Same wyniki w ciekawy sposób determinują nasze możliwości podczas danej rundy. Wkrada się tutaj losowość, ale gra przedstawia grającym wiele narzędzi, które potrafią wpływać na jej kontrolowanie. Mamy więc zamiany wyników z przedmiotów czy umiejętności, przerzuty, a także możliwość tworzenia swego rodzaju kombosów wzmacniających ogólne działanie jednej z akcji. Obok standardowego poruszania się i zadawania ciosów, będziemy mogli także wchodzić w interakcję z licznymi obiektami. Na koniec ustalona zostanie kolejność rozgrywania tur przez graczy. Ma to równie znaczący wpływ przy planowaniu przebiegu rozgrywki, jak określenie akcji, którymi będziemy dysponowali. Możliwości jest naprawdę sporo i biorąc pod uwagę taktyczne zacięcie gry, każdy pojedynek ma swój własny charakter i otwiera przed nami wiele możliwości jego poprawnego rozegrania. 
  • Faza akcji – według ustalonej w fazie planowania kolejności działań, gracze podejmują się wykonania akcji z kości, wydania energii na ruch czy aktywowania umiejętności i przedmiotów. Tura gracza kończy się w momencie, gdy ten nie ma już dostępnych do wykonania akcji, rezygnuje z możliwości wykonania dalszych, tudzież w wyniku efektu gry. Na samym początku rundy walki aplikacja określi również moment, w którym wrogowie podejmą się reakcji na nasze działania. Po wykonaniu wszystkich tur graczy, przechodzimy do wrogów, którzy wykonują swoje akcje w ślad wskaźnika akcji. Jeżeli przeciwnik aktywował się w czasie tury graczy, może ponownie wykonać swoje działania w tej turze. Każdy z nich wykonuje wówczas jedną akcję z tych wskazanych na jego karcie. To właśnie w tej fazie nasze plany przeradzają się w rzeczywistość, a nasze dalsze poczynania uzależnione się tym samym od efektu egzekwowania poczynań podlegających nam bohaterów.
  • Faza porządkowania – wieńczy ona całą rundę walki. Nasi wrogowie mogą posiadać zdolności, które będą uruchamiały się podczas rzeczonej fazy. Następnie zwracamy do puli wszystkie niewykorzystane żetony bloku, usuwamy z przeciwników znaczniki oszołomienia i czerwone znaczniki obrażeń z tych, których nie zdołaliśmy pokonać w bieżącej rundzie. Aplikacja pilnuje z kolei, czy którychś z graczy nie został ogłuszony, co w przypadku całego zespołu oznacza przegraną. 

Cała gra przebiega na podstawie wymienionych faz do momentu, w którym aplikacja wskazuje, że bieżąca runda jest ostatnią. Jeśli spełniliśmy cele naszej misji, wygrywamy ją i topimy się w blasku chwały, odbierając przy tym cenne nagrody. W przypadku przegranej mierzymy się z pewnymi konsekwencjami, ale mamy możliwość przejścia dalej i zachowania zebranych dóbr podczas misji. Mogą zdarzyć się sytuacje, w której podchodzimy do walki z niskim poziomem zdrowia, wiedząc, że z góry jesteśmy skazani na porażkę. Wówczas najlepszym rozwiązaniem jest kompletowanie dostępnych na mapie zapasów, aby w jakikolwiek sposób wyjść ze starcia „obronną ręką”. Lepiej jest przegrać z pełną torbą, aniżeli dostać srogi łomot i wrócić z pustymi rękoma. Zapamiętajcie tę radę, bo może się ona przydać podczas całej kampanii. 

Fateforge każda z dostępnych klas postaci posiada unikalny zestaw umiejętności definiujących jej rolę w drużynie. Biegłości są zróżnicowanie pod względem ich działania, dzieląc się na kilka kategorii. Mamy umiejętności bojowe wpływające na efektywność naszych ataków, mamy karty obronne i wspierające, kontrolujące i zmieniające przestrzeń otaczającą bohatera. Doliczając do tego mnóstwo dostępnych przedmiotów, otrzymujemy niesamowitą ilość kombinacji wzmacniających nasze postaci, pozwalając im zasiać niezły rozpierdziel na polu walki. Nie brakuje pancerzy, mieczy, eliksirów, artefaktów czy innych amuletów, które niejednokrotnie potrafią odmienić oblicze naprawdę trudnego i wymagającego starcia. Umiejętności i przedmioty w Fateforge: Kroniki Kaan wpływają na indywidualny styl gry i mogą decydować o strategii drużyny. Opcji jest mnóstwo, co świetnie zostało oddane w dobrowolnym rozwijaniu naszych podopiecznych w oparciu o talię dostępnych kart dla każdej z nich. Do rozwijania bohaterów potrzebne będzie jednak złoto, dużo złota, które pozyskać możemy w czasie eksploracji, pojedynków i wykonywania aktywności pobocznych. I choć miałem wrażenie, że gra obdarza mnie szczodrze wieloma dobrami, tak w kwestii pieniędzy przy większej ilości graczy zawsze występował lekki problem i dylematy w stylu: czyja umiejętność powinna zostać wykupiona teraz, w jaki sposób przełoży się to na przyszłe potyczki, a może powinniśmy wydać je na pełne wyleczenie bohaterów po ciężkiej misji? Bynajmniej z początku takich rozważań nie brakuje przy stole, co też pozwala graczom w pełni klimatycznie motywować swoje potrzeby i racje, wskazując oczywiście na zwiększenie ich przydatności w trakcie kampanii. Po kilku prostych ameritrashach, miło było usiąść w końcu do gry przygodowej, która posiada taktyczną głębię i pozwala delektować się widokiem plastikowych figurek, które idealnie spełniają wszystkie nasze strategiczne założenia. To właśnie ten czynnik powodował, że chciało mi się zasiadać do kolejnych partii, kończąc całość z uśmiechem na ustach. Ośmielę się powiedzieć, że pod wieloma względami jest to jedna z najlepszych gier przygodowych ostatnich lat.

Wykonanie jest solidne. Mnóstwo znaczników, kości, kart bardzo dobrej jakości. Dodatkowo gra posiada fantastycznie rozwiązany sposób organizowania miejsca i zapisywania postępów. Wraz z grą otrzymujemy bowiem organizery do przetrzymywania wszystkich komponentów. Do gustu przypadły mi także pudełeczka dla każdej z postaci, w której przechowujemy cały nasz dotychczasowy postęp, jak i inne karty z nim związane, które staną się dostępne do nabycia w przyszłości. Uwielbiam, gdy gra planszowa nie jest synonimem bałaganu i pozwala na schludną organizacji przestrzeni jej dedykowanej. Tak jest właśnie w tym przypadku, za co przyznaję ogromny plus temu produktowi. Instrukcja także jest czytelna i przystępna. Poza kilkoma powtórzeniami i drobnymi detalami, nie zwróciłem uwagi na większe błędy. Zastąpienie figurek przeciwników tekturowymi znacznikami, także wychodzi w mojej ocenie grze na dobre. Cena w większości sklepów jest naprawdę akceptowalna w zestawieniu jej wysokości do jakości i długości zabawy. 

Oto cały Fateforge: Kroniki Kaan. Złożona, dająca ogrom satysfakcji, a niekiedy również wymagająca przygodowa gra planszowa, w której aplikacja jest naszym towarzyszem, nie odwracając przy tym uwagi od głównej idei całej zabawy. Może i wybory fabularne bywają iluzoryczne, sama historia to kalka tuzina innych światów fantasy, ale jednocześnie jest to odważna i krótsza alternatywa dla molocha jakim jest Gloomhaven. Aż dziw, że w momencie, w którym postanowiłem zakończyć swoją przygodę z grami planszowymi i ich recenzowaniem, trafiam na twór tak dobry, że z ochotą spoglądam na dodatek do niej. Kupujcie, bo nie pożałujecie. 

Sprawdźcie inne gry ze świetnym dopasowaniem mechaniki z klimatem.

PS: Żegnam wszystkich, którzy dotrwali do końca tego tekstu. To moja ostatnia recenzja na łamach Angry Board Gamera. Dziękuję za te 10 lat z przerwami i składam przy okazji najlepsze życzenia moim redakcyjnym kolegom. Zapewne spotkamy się w innych częściach internetu, ale jak mawia Trx: kupujcie i grajcie w gry planszowe, bo to świetna forma spędzania czasu z bliskimi i znajomymi. A teraz żegnam. Bez odbioru.

Plusy: 

  • Mechanika walki.
  • Aplikacja, która nie jest zbędna.
  • Wykonanie.
  • Stopień trudności dający satysfakcję.

Minusy:

  • Iluzoryczne wybory.
  • Fabuła, która jest bo jest.

Dziękujemy wydawnictwu Galakta za przekazanie gry do recenzji.

Więcej na boardgamegeek.com | Planszeo

Grę możecie kupić:

 

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Otrzymaj 5% w naszym sklepie
Nowości w sklepie
Przejdź do sklepu:
Najnowsze posty
Szukaj