, ,

Rezerwat

Rezerwat – gra z linii Ark Nova. Ten podtytuł musi nieść za sobą pewne oczekiwania. Można nie lubić Ark Novy, ale nikt nie odbierze jej tytułu gry popularnej – obecne drugie miejsce w rankingu BGG (na dzień pisania tej recenzji) nie wzięło się z niczego. Osobiście bardzo sobie cenię tę szczególną zabawę kartami w rozbudowę ogrodu zoologicznego i utrzymanie pewnego rodzaju balansu między przychodem z biletów, a dbaniem o punkty ochrony przyrody. Nie jest to projekt pozbawiony wad, ale trzeba przyznać, że autor gry Mathias Wigge sprytnie to wszystko połączył. Nie jest to jednak tekst o Ark Novie. Ten sam autor pokusił się o nową odsłonę swojego hitu. No właśnie, czy jest to nowa odsłona, nowa gra, a może zupełnie coś innego? Trudno będzie nie odnosić się do pierwowzoru i traktować Rezerwat jako oddzielny byt, ale spróbuję ograniczyć porównania.

Trzeba zacząć od tego, że wydawca, na naszym rynku Portal Games, we wszelkich informacjach medialnych, podkreślał, że jest to lżejsza wersja Ark Novy. Jakby w obawie, że konotacje z bardzo dobrze przyjętą poprzedniczką mogą negatywnie wpłynąć na pierwsze oceny po zetknięciu się z tym tytułem. Bardzo dobry ruch, pozwolił zmienić nastawienie do prostszego poziomu rozgrywki. Faktycznie jest to dużo lżejsza pozycja, sceptycy powiedzieliby dużo bardziej okrojona, ale ostatecznie to zupełnie inna gra, choć w wielu miejscach mocno do pierwowzoru nawiązująca.

Na pierwszy rzut oka widać ten sam design i rozwiązania graficzne. Ikonografia została zachowana, ale trzeba będzie oswoić się z kilkoma nowymi obrazkami. W tym względzie próg wejścia jest mocno wyśrubowany, jeżeli założymy, że tytuł miałby z powodzeniem trafiać na familijne stoły. Potrzeba będzie kilku partii i sięgania do instrukcji, aby swobodnie rozszyfrowywać czasami dość skomplikowane hieroglify. Zapewniam jednak, że wszystko jest do ogarnięcia, chociaż zdarza się w kilku przypadkach, że niefortunne rozwiązania kolorystyczne zmniejszają czytelność. Wszystko z powodu wykorzystania naturalnych zdjęć zwierząt i pozostałych obiektów, osób, itp., które utrudniają odczytanie lub zauważenie ikon. Dzieje się tak szczególnie przy konieczności zastosowania tak zwanych Otwartych Przestrzeni. Niektóre zwierzęta wymagają większych wybiegów, które trzeba rozbudować dowolnym kafelkiem na stronie rewersu. Oznaczenie tego wymogu w postaci strzałek na krawędzi kafelka w niektórych przypadkach jest słabo widoczne.

To, co również łączy obie gry to tematyka, będziemy rozbudowywać własne zoo. Tym razem nie będziemy posługiwać się kartami, a wykorzystamy do tego heksagonalne kafelki, które  będą wypełniać przestrzeń planszy gracza. Każdy grać będzie na takim samym startowym układzie, do wyboru są dwie strony z nieco innym układem pól bonusowych. Jedna ze stron jest co prawda sugerowana jako podstawowa, ale druga strona nie wydaje się szczególnie trudniejsza. 

Z planszy Ekspozycji będziemy mogli, a nawet musieli, dobierać kafelki na swoją rękę, przygotowano do tego specjalne podstawki. Wypatrywać tam będziemy w szczególności zwierząt, ale pojawią się też projekty i budynki – tylko trzy rodzaje kafelków. A na nich kilka istotnych informacji. Poza zdjęciem i jego opisem, które choć atrakcyjne, stanowi tylko tło dla ważnych w trakcie rozgrywki ikon. W górnej części znajdziemy informacje z jakim typem kafelka mamy do czynienia, a jeśli jest to zwierzę, do jakiej kategorii jest zaliczane: drapieżnicy, roślinożercy, naczelne, ptaki, gady, zwierzęta mini zoo. W większości przypadków dopatrzymy się również oznaczeń jednego z pięciu kontynentów, a także tak zwanych siedlisk, naturalnych terenów, dla występowania konkretnych gatunków zwierząt: woda, las, skały lub siedliska “nieokreślone”. Co ciekawe przeprowadzenie akcji będzie w głównej mierze opierać się właśnie na typach siedlisk. To one będą szczególnym  wyznacznikiem wykonania ruchu. Drugim aspektem branym pod uwagę będzie wartość kafelka wyrażona siłą akcji, powiązana także z wielkością zwierzęcia – 2/3 małe, 4/5 duże zwierzęta. Na kafelkach budynków pojawią się szczególne wymogi ograniczające zagranie ich do naszego ogrodu – budynki nie będą umieszczane w ramach akcji głównej. 

Pewne uproszczenie w stosunku do starszej siostry odnajdujemy również w sposobie zagrywania akcji. Zachowano oryginalny mechanizm rotowania kart akcji, gdzie po skorzystaniu z efektu karty, zmieniamy jej pozycję, tym samym niejako resetując dostępną siłę przeprowadzenia akcji, wzmacniając z kolei potencjał pozostałych kart. Dysponujemy czterema kartami, jedna pozwalająca wystawić kafelek projektu, jednocześnie jest wyznacznikiem zasięgu na torze Ekspozycji, pozostałe służą do zagrania kafelków zwierząt pod względem rodzaju siedliska, do którego są przypisane. W przypadku niemożliwości przeprowadzenia pełnej akcji, zawsze zostaje opcja dociągu dwóch kafelków ze stosu dobierania lub jednego z ekspozycji, to również w ramach zagrania jednej z kart akcji. Karty akcji podobnie jak w pierwowzorze są dwustronne. Mamy możliwość awansowania karty na drugi poziom, po spełnieniu jednego z czterech osiągnięć: wsparcie co najmniej jednego celu Ochrony Przyrody, posiadanie w zoo przynajmniej dwóch Projektów, połączenie minimum trzech kafelków tego samego siedliska, posiadanie w zoo ikon czterech różnych zwierząt. Wymagania spełnia się niejako przy okazji, choć warto zwrócić na to uwagę przy zarządzaniu i budowaniu zoo. To, co przynoszą nam ulepszone karty, to przede wszystkim wskaźnik siły dostępnej akcji zwiększa się, co pozwala nam nieco wcześniej zagrywać konkretne kafelki, a przy najbardziej zaawansowanej akcji nawet te o wartości 5. 

Po akcji głównej możemy dołożyć kafelek z budynkiem, o ile spełniamy jego wymogi. Zazwyczaj będzie to konkretne sąsiedztwo lub posiadanie w swoim ogrodzie określonych ikon. W kolejnym etapie awansować kartę akcji na drugi poziom, wesprzeć cel Ochrony Przyrody, czyli wykazać, że mamy odpowiednią liczbę ikon, ewentualnie dopłacić odpowiednimi żetonami, które mamy okazję pozyskać w trakcie rozgrywki. Na koniec odrzucamy nadwyżkę kafelków z ręki, zostawiamy maksymalnie sześć i kolejka przechodzi na następnego gracza. Zazwyczaj akcje przeprowadzane są bardzo płynnie. Czas oczekiwania na swój ruch pozwala względnie zaplanować swoją akcję. Kafelki dostępne na ekspozycji co do zasady przesuwają się z dość przewidywalnym rytmem, ale nierzadko zdarzają się sytuacje podebrania wcześniej tego przez nas upatrzonego. Na pewno wprowadza to zgrzyt w strategii, kilka niewybrednych komentarzy pod nosem i pewien poziom frustracji. Zmiana decyzji może spowodować spowolnienie procesu myślowego i zdarzają się przestoje, ale przy partiach do trzech graczy nie powinno to stanowić problemu. Od czterech mogą wkraść się niepotrzebne dłużyzny. Zasadniczo krócej wykonujemy ruch, niż oczekujemy na swoją kolej. Występuje też większa ingerencja w tor ekspozycji. Nie przyszło mi rozegrać partii przy maksymalnym pięcioosobowym składzie, ale wydaje się, że doświadczenie z gry na czterech będzie spotęgowane.

Grę kończy zazwyczaj wypełnienie czterech z pięciu celów Ochrony Przyrody. To punkty same w sobie, więc nic dziwnego, że gracze chętnie wykazują ich realizację. Jednocześnie dobrze dobierane i budowane kafelki będące w korelacji z wymaganiami celów, naturalnie zbliżają nas do szybszego zakończenia gry. Czasami może nam zależeć, by przyspieszyć lub lekko opóźnić rozgrywkę, trzeba jednocześnie obserwować stopień rozwoju plansz współgraczy. Z pewnością nie będziemy w stanie oszacować liczby potencjalnych punktów pozostałych graczy, bo i z własnymi możemy mieć niemały problem, tyle jest składowych ostatecznego wyniku. Gra kończy się niemal automatycznie, pozostałym graczom zostaje ostatni ruch. Partię może skończyć jeszcze całkowita zabudowa jednej z plansz, czasami ma to miejsce, zazwyczaj w połączeniu z pierwszym warunkiem, a także brak kafelków w stosie dobierania, prawdopodobnie przy pięciu graczach może dojść do takiej sytuacji, ja nie zaobserwowałem. 

Zliczanie punktów to wyjątkowo skomplikowany proces, zwłaszcza w teoretycznie przystępnej grze. Ma nam pomóc przygotowany notes, ale to tylko częściowe rozwiązanie. Nasza plansza jest niemal kompletnie zabudowana. Trzeba uważnie wyłapać zwierzęta, następnie projekty i budynki. Każdy punktuje inaczej, często za ikony na innych kafelkach, odpowiednie ich układy, sąsiadujące ze sobą, połączone w jedna grupę i inne. Jest tego sporo i wymaga wzmożonej uwagi, a nieraz zdarzy się czegoś przeoczyć lub, o zgrozo, zaliczyć coś czego nie powinno się brać pod uwagę. Skorzystanie z kalkulatora lub osobnej karteczki do sumowania naprawdę nie będzie wstydem. Zazwyczaj punktujący stoi nad planszą, a wszyscy patrzą mu na ręce, skrzętnie weryfikując jego poczynania. A jeżeli tak jest, oznacza to, że partia była zaangażowana i każdemu przy stole zależy na jak najlepszym wyniku.

Czy można zatem nazwać Rezerwat lżejszą wersją Ark Novy? Pozornie tak, gramy w rozbudowę zoo, akcje niby podobne, ale uproszczone, sporo elementów wspólnych, niektóre mechanizmy wprost zaczerpnięte z oryginału. Nie ma jednak tutaj tylu rozwiązań, które znamy z Ark Novy, że z drugiej strony ciężko nawet zestawiać oba tytuły ze sobą. W porównaniu Ark Nova jest wydaniem wręcz barokowym. Prawda jest jednak taka, że to zupełnie inne gry, które naturalnie do siebie się odnoszą, ale sednem rozgrywki jest zupełnie co innego. Rezerwat to w sumie logiczna łamigłówka, jak optymalnie rozmieścić odpowiednie kafelki, myśląc, żeby ikony wzajemnie na siebie oddziaływały ostatecznie przynosząc punkty zwycięstwa. Tym w szczególności będziemy się bawić i nie jest to wcale łatwa zabawa. Nie jest to gateway, bo skomplikowana ikonografia może skutecznie odstraszyć początkujących graczy. Natomiast ograna rodzina z powodzeniem usiądzie do rozgrywki i jeśli nie ma oczekiwań związanych ze znajomością Ark Novy, powinna czerpać sporą satysfakcję z gry. Nie ma czego nawet ukrywać, że w moim odczuciu, który ma słabość do dużego wydania, Rezerwat jest okrojoną, żeby nie powiedzieć okradzioną wersją lubianej przeze mnie gry. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że siadam do Rezerwatu z przymusu. Rzadko się zdarza, że ogrywany tytuł ląduje na rodzinnym stole niemal każdego dnia. To zdaje się recenzja sama w sobie. 

Plusy

  • to nie jest Ark Nova
  • jakość wydania na dobrym poziomie
  • stojak na kafelki
  • angażująca rozgrywka w jak najlepszy układ kafli na planszy

Minusy

  • to nie jest Ark Nova 
  • nieczytelność niektórych kafelków
  • rozbudowana ikonografia, z którą trzeba się oswoić
  • dość skomplikowane punktowanie
  • stojak na kafelki – drugi rząd mało czytelny
  • odczuwalny downtime przy grze powyżej trzech graczy

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Więcej na boardgamegeek.com | Planszeo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Nowości w sklepie
Przejdź do sklepu:
Najnowsze posty
Szukaj