Nie wiem, jak wy, ale ja jestem wielkim fanem Iron Maiden. Teraz oczywiście słucham ich już o wiele rzadziej, niż kiedyś, ale jak wpadnie mi jakiś ich kawałek na playlistę, to nóżka sama lata to znanej i lubianej melodii. Jeżeli do tego dojdzie szeroka kolekcja pozycji od CMON, tj. Rising Sun, Ankh, Cthulhu: Death May Die, Massive Darknes 2, a przede wszystkim pozycje z serii Zombicide, to poważnie należy zastanowić się nad zakupem zestawów, które zawierają różne inkarnacje kultowej maskotki zespołu — Eddiego, często pojawiającego się na koncertach. Zapraszam do prezentacji.
Zestaw #1
Największy i najszerszy zestaw. Tu dostajemy sześć figurek i całą maskę kart do wszystkich z wymienionych wcześniej tytułów. Jedna figurka (z resztą podobnie jest w pozostałych zestawach) może być wrzucona do innej gry, a nawet w innej roli — np. jako Abominacja, Nekromanta lub jako Ocalały.
Zestaw #2
Też dość pokaźny zestaw, chociaż tym razem bez karty do Rising Sun. Również sześć figurek. Trzeba przyznać, że Ironi (lub ich managerowie) mieli dużo pomysłów na Eddiego.
Zestaw #3
Trzeci najmniejszy, ale z największymi figurkami. W tym przypadki bez kart do Zombicide: Najeźdźcy, Ankha i Rising Sun.
Muszę przyznać, że zestaw bardzo ciekawy. Jakość figurek stoi na standardowym poziomie z gier wydawcy — jest spoko, a projekty są bardzo przyjemne dla oka. Martwi mnie jednak jedna rzecz. Co zrobić z kartami lub nawet figurką, które pasują do gier, których nie mamy. Oczywiście Twórcy spróbowali zrobić to tak, by pojedyncza figurka pasowała do większości tytułów, ale nie zawsze tak jest, więc może się zdarzyć, że jakaś będzie leżeć i gnić. Problem nie dotyczy fanów gier od CMON, którzy mają wszystkie ich gry.
Jesteście fanami Iron Maiden?
Tu znajdziecie teksty traktujące o grach od CMON.
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie egzemplarzy do prezentacji.
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.