,

SLAV BORG RPG

Orki i gobliny są w RPG już od samego początku.

Pojawiają się w fantasy (DnD), depresyjnym fantasy (WH), cyberpunku (Shadowrun), czy nawet sci-fi (40k). Dawniej występowały jedynie jako antagoniści, dzisiaj nikogo już jednak nie dziwi ork w drużynie poszukiwaczy przygód, czy cała kampania poświęcona „brudnym, brzydkim i zielonym”. 

Z tej fascynacji zielonoskórymi, oraz paru uzasadnionych stereotypów, musiał się w końcu narodzić SLAV BORG – urban fantasy RPG, w którym grupa orków w dresach pyta się ciebie, czy masz jakiś problem.

Świat gry

Już wyjaśniam, jak to wszystko ma działać. 

Akcja gry dzieje się w ZGOLU, typowym, dolnośląskim miasteczku. Są tu blokowiska, rynek, stare przejście graniczne, skażona kopalnia, a nawet nawiedzony zamek na wzgórzu. Kiedyś życie Zgolarzy było nawet przyjemne – kopalnia oferowała stałe zatrudnienie setkom goblinów, z zagranicy przemycane były najróżniejsze luksusy, a w okolicznych lasach oddychało się prawie czystym powietrzem. Niedawno jednak w zamku LANDESKRRRONE zagnieździł się zły NEKROMANTA, który rzucił okropną KLĄTWĘ na całe miasteczko. To właśnie ta Klątwa skaziła kopalnię, wypaczyła przyrodę wokół miasta, a także psuje dusze i umysły mieszkańców – zwłaszcza chciwym Januszexom i podatnej na obce wpływy Psiarni. Nekromanta wciąż wzmacnia swoje przekleństwo i szuka pradawnych artefaktów. Jeśli je zbierze, Zgol będzie już dokumentnie zgubiony.

Podręcznik oferuję graczom, mały, oryginalny sandbox. Każda dzielnica miasteczka jest ciekawie opisana i zawiera różne rodzaju zahaczki. Przedstawionych jest też siedem różnych frakcji i cała brygada należących do nich postaci, wraz z ich motywacjami i krótkimi historiami. Całość jest mocno nacechowana humorem, ale pod prześmiewczą powłoką można znaleźć odrobinę głębi – nawet taka postać jak Pan Pomidor, choć może być odgrywany po prostu jako chciwy byznesmen, ma w opisie wtrącone zdanie sugerujące, że był ofiarą przemocy domowej. Wybór nastroju należy do nas – osobiście polecam grać komediowo i okazjonalnie zaskakiwać graczy ciut poważniejszym wątkiem.

Mechanika

Jednym zdaniem: SLAV BORG to OSR (RPG w starym stylu), z czterema zdolnościami (cechy), sześcioma klasami i zaskakująco rozbudowaną mechaniką wyścigów samochodowych. 

Co do zasad ogólnych to nie ma co się rozpisywać – mieszczą się na ośmiu stronach i zawierają klasyczne testy, walkę i wypoczynek oraz rozwój postaci. Ten ostatni jest o tyle zabawny, że o jego przebiegu decyduje rzut kostkami i przy pechu modyfikatory zdolności mogą się obniżyć. Na wyszczególnienie zasługuje też system punktów cwaniactwa, które pozwalają na m.i. przerzucenie kostki, maksymalizację obrażeń, obniżenie trudności testu. Uśmiechy bąbelków gwarantowane.

Dla kontrastu, zasady związane z furami zajmują dziewiętnaście stron, czyli ponad dwa razy tyle. Dostajemy tu zarówno zasady związane z jeżdżeniem, ściganiem się, taranowaniem etc. ale też system generowania wyścigów, katalog dostępnych fur (np. Gobwageny czy Geepy), możliwości ulepszeń pojazdów czy nawet reguły obstawiania wyścigów w Zgolu. 

Samochody szybko stają się jednym z najważniejszych elementów gry. Prawdę mówiąc, jeśli ktoś chce, to można zupełnie zignorować cały wątek nekromanty i oprzeć całą kampanię na furach – ich zdobywaniu, ulepszeniu, ściganiu się nimi, traceniu ich i kradzeniu lepszych, aż do walki o Puchar Zgola. Nie radzę za to ich pomijać, to rozbudowana, dająca dużo frajdy mechanika i co to byliby za dresiarze bez obsesji na temat fur.

Granie

To jak grać w takiego SLAV BORGa?

W mojej, skromnie mówiąc, eksperckiej opinii nadaje się do jednostrzałów i krótkich kampanii. Postaci tworzy się szybko i przyjemnie – jest to w większości losowanie z tabelek, z którego wynikają takie osobniki jak napakowany szmugler z nosem jak cukinia, albo eks-jumak z fajnymi ciuchami i spluwą z której nie potrafi zbyt dobrze strzelać. Odgrywanie tych postaci również nie powinno być trudne: praktycznie każdy albo był dresiarzem, albo chociaż zna jakichś dresiarzy (choćby z polityki). Łatwo też wzbudzić silne emocje w graczach – wystarczy powiedzieć że Januszex chce wyburzyć ich blok, albo ktoś zarysował im furę i przygoda nakręca się sama. Na jednostrzał też polecam przygodę z tyłu podręcznika. Jest to wartki dungeon-crawl, sprawnie wprowadzający graczy w klimat Zgola. Nic szalonego, ale doskonały na pierwszą sesję.

Co do tych krótkich kampanii – podręcznik zawiera sekcję nazwaną „Tryb Roguelike”. Jest to próba dodatkowego „umechanicznienia” głównej fabuły. Zadaniem graczy jest zwerbowanie różnych frakcji Zgola do powstania przeciwko Nekromancie zanim ten zrealizuje do końca swoją Klątwę. System ten jest dosyć sprytny, a jego główną zaletą jest to, że przyspiesza kampanię, oraz zmusza graczy do podejmowania ważnych decyzji i do ryzykowania. Przygody ze SLAV BORGiem nie ma co rozwlekać – najlepiej zmieścić wszystko w 30-40 godzinach gry, zanim humor się przeje. No i jest tu jeden problem. Ten cały wątek fabularny – Klątwa, Nekromanta itd. są praktycznie jednorazowe. Jeśli już raz gracze pokonają Nekromantę to trzeba będzie wymyślić coś zupełnie innego, a wtedy całe sekcje podręcznika robią się wręcz bezużyteczne.

Podsumowanie

SLAV BORG nie jest grą idealną, ale nie oszukujmy się, DnD 4e zdarza się raz na sto lat.

Granie w orków dresiarzy sprawiło jednak mi i moim graczom większą frajdę niż się spodziewaliśmy. Humor podręcznika trafiał do nas na każdym kroku, losowe tabelki prawie zawsze działały tak jak trzeba, a wyścigi były emocjonujące i pełne zaskoczeń.

Zdarzało się, że brakowało mi jakiejś zasady, albo dokładniejszego opisu. W mojej ekipie też zdolność Łeb biła, he he, na głowę, wszystkie pozostałe, bo wykorzystywało się ją do gadania, rozglądania, czarowania, kminienia i strzelania, wszystko zgodnie z zasadami gry. Żaden z tych problemów, nie odejmował nam za bardzo frajdy z grania.

Podsumowując – polecam SLAV BORGa wszystkim, których zmęczyło umieranie w zimnej wodzie, albo znudziło heroiczne smokobicie i chcieliby się pośmiać przy małym, oryginalnym i zaskakująco wciągającym erpeżku.

 

Plusy:

  • oryginalny i sprawnie opisany setting
  • same konkrety, bez wodolejstwa
  • dużo humoru, ale też czasem drugie dno

Minusy:

  • jednorazowość niektórych elementów książki
  • szata graficzna nie trafia do niektórych graczy
  • czasami brakuje jakiejś reguły, lub tabeli

 

Dziękujemy wydawnictwu Slavdom Studio za przekazanie gry do recenzji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Nowości w sklepie
Przejdź do sklepu:
Najnowsze posty
Szukaj