Jak w Zombicide nie było kampanii wcale, tak przy drugiej edycji dostajemy już drugą. Fort Hendrix to rozszerzenie, które wprowadza tryb kampanii, który znany nam jest już z Z.C. Waszyngton, o którym pisałem tutaj, a unboxing znajdziecie w tym miejscu. Większość zasad dodatkowych pokrywa się z tymi, które poznaliśmy w poprzednim rozszerzeniu — poza tym, że w Forcie dostaniemy Żołnierzy Zombie — którzy strzelają.
Jak duży dodatek i kampania, to dodatkowe kafle. Rozwalony helikopter zawsze przynosi radość.
Sześciu nowych Ocalałych z nowymi umiejętnościami — to zawsze cieszy. Szczególnie że w końcu dostaliśmy zawodowców — zawsze brakowało mi wojskowych.
6 figurek strzelających zombie, którzy najpewniej przed zagładą również służyli w armii.
No i tak samo jak w przypadku Z.C. Waszyngton — elementy dotyczące samej kampanii — w tym część z kart zostanie rozłożona zakryta na planszy i odkryta w zależności od tego, czy uda nam się (i czy będziemy chcieli) do nich dotrzeć i rozwinąć „fabułę”.
Nowa talia Zombie, która zawiera zombie strzelców — należy nią zastąpić tę z gry podstawowej, jeżeli chcemy ich użyć.
No i cała masa nowych przedmiotów, również tych zaawansowanych.
Poniżej mały (naprawdę mały) dodatek Zombie Soldiers zawierający 6 figurek nowych zombiaków — w środku nie znajdziemy kart, więc konieczny będzie Fort Hendrix, by z nich skorzystać.
Fort Hendrix zapowiada się równie dobrze jak Z.C. Waszyngton. Są one całkowicie niezależne, więc nie musicie posiadać ich obu (ale podstawka jest konieczna). Można wybrać jeden z nich, a nad drugim zastanowić się po przyjemnym zapoznaniu się z pierwszym.
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie egzemplarzy do prezentacji.
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.