Czekacie na Ankh od Portal, macie swoją wersję od CMON z Kickstartera, czy kompletnie was ten tytuł nie interesuje? Jeżeli jesteście w tej pierwszej grupie, to może was zaciekawić zawartość tego dużego pudła, którego premiera jeszcze w kwietniu. My mieliśmy okazję już je rozpakować i trochę pograć. Moje pierwsze wrażenie powinno ukazać się na socialach na dniach (lub jeżeli to czytasz kilka dni po publikacji, to możliwe, że już jest np. na FB), a Piotrek skleja dla was porządną recenzję.
Jak zobaczycie na fotkach poniżej, to tytuł jakością nie odbiega od tego, do czego przyzwyczaił nas oryginalny wydawca – CMON. Ankh jest bogaty w plastik (figurki), ilustracje na kartach są zacne, a żetony raczej znośne. Kolorowe podstawki (pod Strażników – potwory, które będziemy werbować) jak zwykle czasami nie są spasowane, przez co mogą być luźne, No i insert pozostawia wiele do życzenia – jest problem ze zmieszczeniem wszystkich elementów, a jak się nam to uda, to muszą być one wymieszane, bo w woreczkach strunowych się nie zmieszczą. Plastikową wypraskę, w moim przypadku, najprawdopodobniej czeka ten sam los, co przy Zombicide, Blood Rage, czy Rising Sun – śmietnik.
Jak widzicie, gra prezentuje się genialnie, a zawartości jest dość sporo. Poza elementami wymienionymi wyżej, nie ma się do czego przyczepić – jakość jest bardzo wysoka, a figurki na planszy prezentują się obłędnie.
Nie dostajemy zbyt wielu Strażników (6 rodzajów), jednak nie spełniają oni kluczowej roli podczas rozgrywki, więc nie ma wielkiego żalu.
Plansza na grafikach koncepcyjnych (podczas kampanii KS) prezentowała się o wiele gorzej, niż w rzeczywistości. Powiedziałbym, że wygląda bardzo zacnie.
Bez wątpienia jest to kolejny produkt najwyższej jakości ze stajni CMON, który został ściągnięty przez Portal na nasz rynek.
Więcej na: boardgamegeek.com | Gramywplanszówki.pl | Portal Games
Grę kupisz tu:
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.