, ,

Detektyw: Drugie Dno

To, że lubię Detektywa, jeżeli śledzicie moje teksty, dobrze wiecie. Co więcej, uznałem ten tytuł najlepszą grą 2018 roku, a po Portalconie, na którym poznałem pierwszą (niecałą, bo zabrakło czasu) sprawę, byłem tak pochłonięty, że przez bite 4 godziny podczas podróży do domu, gadałem wciąż o tym tytule i praktycznie o niczym innym. Byłem zauroczony. Jarała mnie prostota mechanizmów, ciekawa treść, ale przede wszystkim możliwości, które ta gra dawała twórcom. Tak na dobrą sprawę, ciężko Detektywa nazwać planszówką, bo jest to raczej karciana gra paragrafowa wykorzystująca aplikację, wraz z elementami gry planszowej, ale czy to jest jakikolwiek problem? Żaden. No, bo ten tytuł ma wszystko, czego szukam w grach planszowych – a przede wszystkim treść i ciekawe emocje, które dostarcza podczas rozgrywki – szczególnie w momencie, gdy jesteśmy czegoś pewni, a za chwile okazuje się coś zupełnie innego.

Dotychczas w sklepach pojawiały się kampanie – jedna w podstawce, druga w dodatku Zbrodnie L.A. Sprawy pojedyncze, jeżeli się pojawiały, były najczęściej udostępniane jako demo lub w formie dodatkowej sprawy – niekoniecznie jako osobny produkt, dostępny na półkach sklepowych – a jak już, to tylko na chwilę. Kampanie dają możliwość opowiedzenia czegoś ciekawego rozłożonego na kilka oddzielnych scenariuszy. Dają o wiele więcej możliwości dla twórców, jednak są też o wiele trudniejsze w produkcji. Dla samych graczy są bardziej wymagająca, bo konieczne jest rozegranie ich w całości, najlepiej w niedługim czasie. 

Pojedyncze sprawy dają większą swobodę – daje możliwość pyknięcia sobie pojedynczej sprawy bez większy zobowiązań. Przygotować, rozegrać i… na pewno nie zapomnieć, bo przecież to właśnie historia jest tu najważniejsza.

W moje łapki – trzeba podkreślić, że patronackie, bo wspieramy wszystko, co wychodzi w linii Detektywa – wpadł dodatek Drugie Dno – pojedyncza sprawa z tzw. Serii Sygnowanej autorstwa Roba Daviau. 

Seria Sygnowana, to linia dodatków (pojedynczych spraw) do Detektywa, których autorami są osoby niezwiązane z wydawnictwem Portal Games. Z założenia mają być to osoby mocno rozpoznawalne w świecie gier planszowych, znane z bardzo dobrych tytułów, co potwierdza przykład dotyczący Drugiego Dna – Rob Daviau.

W Drugim Dnie przeniesiemy się pod Boston w Stanach Zjednoczonych w latach 70. Z założenia mamy być policyjnymi kozakami (niczym Stursky i Hutch), którzy nie boją się użyć przemocy, jeżdżą po mieście jak powaleni z gazem wciśniętym w podłogę, a przesłuchania, często kończą się wywiezieniem rozmówcy do Pani Higienistki. Czy rzeczywiście tak jest? Czy klimat jest wyczuwalny?

Niestety zbytnio nie zanotowałem treści, które miałby nas wprowadzić w taki klimat. Albo mocno je omijałem, albo ich po prostu nie ma. Oczywiście podczas rozgrywki nie ma możliwości zapoznania się z każdą kartą, a ja nie mam zwyczaju robienia tego po grze, więc nie mogę potwierdzić tej drugiej teorii – mam więc nadzieję, że grałem grzecznie i taką ścieżkę obrałem.

Pojawiły się nowe mechanizmy, które mają nas wprowadzić w klimat z tamtych realiów. Trochę tak jest, a trochę nie. Gaz do dechy to mechanicznie wywalenie jednego punktu Autorytetu, w zamian za brak utraty godziny przy przemieszczaniu się z pola na pole. Pozostałymi mechanizmami są kontakt z bibliotekarzem oraz przesłuchanie. O ile do tego pierwszego nie mam zbytnio uwag, to jednak na przesłuchaniu można się przejechać. Gra pozwala przesłuchać konkretnego gościa. Pytania będziemy wpisywać oczywiście do aplikacji i tu można łatwo się pomylić – przez co stracimy szansę na porządną rozmowę (bo mamy ograniczoną liczbę pytań) – co zdarzyło mi się na szczęście tylko za pierwszym razem. W Instrukcji jest opisane, by wpisać podczas przesłuchania [słowo], a ja jak debil wpisałem najpierw [imię nazwisko], a następnie [imięnazwisko] i dopiero na końcu [nazwisko], by zapytać o konkretną osobę. Jak pewnie się domyślacie – udało się tylko to ostatnie, a dwa pierwsze oznaczały nietrafione pytania, co przerodziło się na praktyczny koniec przesłuchania. Strasznie mnie to zdenerwowało i wyskoczyłem zdenerwowany na dłuższą chwilę z butów policjanta, przeklinając pod nosem na twórców aplikacji. 

Żeby się uspokoić, musiałem zjeść donuta z różową polewą i popić colą w szklanej butelce. Dopiero to spowodowało, że (oprócz nagłego skoku poziomu cukru we krwi) udało mi się wrócić w klimat lat 70 – zgodnie z założeniami scenariusza.

Na szczęście te małe niedogodności są zasłonięte bardzo dobrą sprawą, która potrafi zaskoczyć i nie jest oczywista. Z jasnych powodów nie mogę wam tu sypać przykładami, by wam nie zaspoilować, ale mam nadzieję, że pomoże wam to, że bawiłem się lepiej niż przy Zbrodniach L.A. Uznałbym ją za standard Detektywowowy, więc dla mnie poziom bardzo wysoki. Oczywiście do genialnej kampanii z pudełka podstawowego jej daleko, ale do takiego sukcesu potrzeba ponownie zatrudnić Przemka Rymera.

W pudełku, które otrzymałem do recenzji (wersja sklepowa), nie ma fotek świadków/podejrzanych, jednak na szczęście nie były one zbytnio potrzebne, bo jest to jednak tylko pojedyncza sprawa. Uważam, że mimo wszystko, do każdej sprawy, a na pewno do każdej kampanii, fotki powinny być dodawane w standardzie (zgadzam się na podniesienie ceny o dychę). Podnosi to poziom immersji, pozwala opatrzeć się z poszczególnymi osobami ważnymi dla sprawy. Dodatkowo powinni wydać wersję limitowaną z prawdziwą ścianą, czerwonymi sznurkami i wycinkami z gazet… no dobra, to żart… chociaż?

Drugie Dno to dodatek, który warty jest tych kilkudziesięciu polskich złotych, bo zwyczajnie jest porządnym produktem z linii zajebistej gry. Uznałbym go za bezpieczny zakup, ale tylko wtedy, gdy lubisz Detektywa. Nie musisz oczywiście być fanem kolorowych lat siedemdziesiątych, a szczególnie kozackich gliniarzy z tego okresu – co więcej, nie musisz ich być przeciwnikiem, bo zbytnio nie wskoczysz w ich portki – mimo tego, co zapewniają twórcy. Ja bawiłem się przednio i tobie też tego życzę.

Podziękowania dla Portal Games za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Plusy:

  • Bardzo przyjemna i angażująca sprawa;
  • Dość ciekawe nowe mechanizmy.

Minusy:

  • Niejasności w użytkowaniu aplikacji “z lat 70’tych”;
  • Nie poczułem się niczym Starsky, a tym bardziej nie jak Hutch…

Więcej na: boardgamegeek.comPortal Games

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments