Zapis z sesji RPG – Zew Cthulhu – Nawiedzony Dom

Cześć wszystkim!

Dwa tygodnie temu miałem niezmierną przyjemność rozegrania prostego – wprowadzającego scenariusza do gry Zew Cthulhu 7 edycja. Można go znaleźć w starterze do tego systemu, który w formie fizycznej można kupić na stronie wydawnictwa lub w mniej materialnej formie pobrać, chociażby stąd.

Scenariusz ten nie jest może fabularnym majstersztykiem, ale takim nigdy miał nie być. On ma nauczyć mechaniki i wprowadzić do świata horroru i mitologii Cthulhu.

UWAGA! W tekście znajdują się spoilery dotyczące scenariusza NAWIEDZONY DOM, który znajduje się w Starterze! Jeżeli będziesz uczestniczył w sesji, jako gracz – nie czytaj tego!

Przyznam się, że pierwszy raz prowadziłem ten system. Powiem więcej, nigdy nie czytałem (wcześniej, bo po sesji zacząłem) opowiadać Howarda Philipsa Lovecrafta. Jestem jedynie wielkim fanem gier planszowych o tematyce Cthulhu, takich jak Eldritch Horror, Horror w Arkham (LCG oraz planszowa wersja), Posiadłość Szaleństwa. Czułem klimat, ale nie byłem jego znawcą.

Do stołu siadłem z wyjadaczami RPG’owymi, którzy grają od lat. Nikt jednak, nigdy wcześniej nie grał w ten tytuł. Mieli podejścia, ale się nie udało.

No nic. Nie mieliśmy za wiele czasu. Jednego wieczora chciałem zrobić na szybkości postaci i poprowadzić sesję.

DRUŻYNA BADACZY

Frank Macnamara, były policjant z wydziału śledczego pochodzenia irlandzkiego – obecnie prywatny detektyw.

Jeremy Bell, asystent Macnamary, cichy lecz niezwykle zdroworozsądkowy – co miało się szybko zmienić.

Abelard Smith, ekscentryczny uznany angielski antropolog i archeolog;

Joshua Kovač, reporter New York Times chorwackiego pochodzenia – niezwykle bystry i ambitny – co czasami nie jest zestawieniem dwóch zalet.

Po stworzeniu drużyny czym prędzej rozpocząłem grę…

RELACJA Z SESJI

Listopad 1920, Boston

Echa Wielkiej Wojny nie ucichły. Wydarzenia, które miały miejsce tak niedawno ciągle trwały w umysłach  ludzi. Morze emigrantów wylało się na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych – w tym na Boston.

Szybko stało się jasne, że rodziny gangsterskie, które funkcjonowały w Europie wdrożą swoje działania również tutaj. Prohibicja tylko temu pomogła, bo rynek przemytniczy w końcu mógł się rozwinąć. Dwie rodziny mafijne – włoska oraz irlandzka rządziły miastem – ze wskazaniem na tą pierwszą. Pieniądz i siła znaczyły władzę.

Rząd nie reagował zbytnio na rynek, który w tych czasach radził sobie wyjątkowo dobrze. Handel bronią zawsze się opłaca. Fala imigrantów ciągle rosła.

Nieświadomi ludzie żyli obok i wraz z wszechogarniającym złem.

Rezydencja Stevena Knotta, 12 Listopada 1920, Boston

Drużyna badaczy została zaproszona do swojego wspólnego znajomego – Stevena Knotta w celu wyjaśnienia pewnego delikatnego, dziwnego i niewiarygodnego problemu – rozwiązania zagadki Corbitt House – rezydencji, o której niektórzy mówili, że jest nawiedzona; rezydencji, z której ostatni lokatorzy (rodzina Macario) uciekli z krzykiem po serii nieszczęśliwych wypadków.

Pieniądz, to pieniądz – nie śmierdzi. Drużyna na początku nie wierzyła w ani jedno słowo dotyczące sił nadprzyrodzonych nawiedzających domostwo. Przez całe (prawie) śledztwo tłumaczyli sobie sytuacje nachalnymi sąsiadami – biurowcami, chcącymi zaniżyć cenę działki, po czym ją za bezcen wykupić.

Na wstępie drużyna postanowiła zapoznać się z historią tego miejsca – czy wcześniej zdarzały się podobne sytuacje? Odwiedzili – rozdzielając się – Bibliotekę Główną, Archiwum Miejskie oraz Redakcję miejscowej gazety Boston Globe. Chociaż nie było to proste, po dniu ciężkiego szukania w archiwalnych numerach gazet, namawianiu pracowników wydawnictwa oraz przeczesywaniu nieopublikowanych artukułów, udało im się znaleźć pewne informacje dotyczące Corbitt House.

Przypadek rodziny Macario nie był odosobniony. Już wcześniej zdarzały się różne dziwne sytuacje z mieszkańcami tego domostwa. Jednak najwięcej udało się dowiedzieć o pierwszym właścicielu – Walterze Corbicie, Esq. – człowiek ten był wielokrotnie sądzony za zakłócanie porządku publicznego, za złe obycie w społeczeństwie i za zachowania uznane za obsceniczne. Po krótkim śledztwie badacze dowiedzieli się, że wykonawcą testamentu Pana Corbitta, był niejaki Michael Thomas – pastor Kaplicy Kontemplacji oraz Kościoła Pana Naszego Dawcy Tajemnic. Kaplica została zamknięta osiem lat temu, a z Thomasem i członkami kościoła łączyła się inna – dość kontrowersyjna historia: doszło do strzelaniny między policją, a pracownikami Kaplicy Kontemplacji, aresztowano 54 z nich, jednak tylko 8 zatrzymano. Artykuł, który opisywał całą sytuację wskazywał na interwencję kogoś mającego wpływy. Michael Thomas został skazany na 40 lat więzienia, jednak w 1917 roku uciekł z więzienia i opuścił stan Massachusetts.

Biuro Detektywa Macnamara, 13 Listopada 1920, Boston

Badacze postanowili odwiedzić rezydencję. Przed domem spotkali lokalnego sprzedawcę cygar i gazet. Dowiedzieli się od niego co nieco o rodzinie Macario – którzy podobno zostali zamknięci w oddalonym o kilkanaście mil szpitalu psychiatrycznym w Roxbury. Bohaterowie skierowali swoje kroki do drzwi Corbitt House. Jednak przed otworzeniem drzwi Joshua, który niegdyś mieszkał w okolicy przypomniał sobie o ruinach kościoła – skojarzył to szybko z zamkniętą Kaplicą Kontemplacji.

Odłożyli odwiedziny rezydencji i postanowili najpierw zbadać ruiny, które były oddalone jedyne o 200 metrów. Gdy pojawili się na miejscu szybko okazało się miejsce jest opuszczone od dawna – do tego stopnia, że porządnie już zarosło. Na jednym z murów odnaleźli symbol kaplicy, przy którym wszyscy czuli się mocno nieswojo. Gdy przeczesywali budynek Jeremy nieuważnie nadepnął na jedną ze spróchniałych desek i ta załamała się pod jego stopą. Na szczęście udało mu się odskoczyć. Pod deskami ukrywało się pomieszczenie, którego wejście zostało zasypane przez ścianę ruin. W środku znaleźli dwa ciała, dziennik i księgę. Ciała musiały znajdować się tu od dawna, więc badacze zbytnio się nimi nie zainteresowali. Co innego, jeżeli chodzi o dziennik i księgę. Dziennik ledwo trzymał się w całości, jednak udało się ustalić, że Corbitta pochowano w jego własnej piwnicy. Księga okazała się spisaną w łacinie stary okultystycznym dziełem, którym szybko zainteresował się Abelard.

Tym razem wiedzieli, że czas odwiedzić domniemany Nawiedzony Dom. To, czego się dowiedzieli wskazywało na to, że coś jednak jest nie tak z tym miejscem. Ale zanim odwiedzili piwnicę – miejsce domniemanego pochówku pierwszego właściciela, postanowili przeczesać całe mieszkanie – a nuż znajdą coś jeszcze? Przeszukali schowki, pokoje, kuchnie. Cały czas czuli się nieswojo, jakby coś ich obserwowało. Nagle usłyszeli hałas – jakby okiennica obijała się o framugę – nic takiego. Drużyna postanowiła jednak zajrzeć również na piętro – do sypialni. Pierwszy pokój wydawał się dawno opuszczony i nigdy potem niezamieszkany, wskazywała na to stojąca na środku samotna rama łóżka. To właśnie z tego pomieszczenia dobiegał hałas. Joshua minął ramę z zamiarem zamknięcia okna. Gdy podszedł do parapetu, łóżko nagle uniosło się i przechylone poleciało na dziennikarza, który wyleciał przez okno prawie przypłacając całą tę sytuację życiem. Wszyscy pozostali nie wiedzieli co się wydarzyło. Frank stanął jak wryty, Abelard w panice uciekł do sąsiedniego pokoju i zabarykadował się znajdującymi się w środku meblami. Tylko Jeremy zachował spokój. Zignorował atak paniki swoich towarzyszy i pobiegł sprawdzić, czy dziennikarzowi nic poważnego się nie stało.

Na szczęście skończyło się tylko na poturbowaniu i rozcięciu głowy – tylko, bo mogło być o wiele gorzej. Gdy archeolog i detektyw odzyskali zmysły dołączyli do pozostałem dwójki i postanowili zawieźć Joshua do szpitala.

Gdy go zszyto i opatrzono, badacze udali się do znanemu dobrze lokalu Jane & James – wszystkim należał się odpoczynek i szklanka wshisky – a tam przecież spod lady można go dostać. Panowie podsumowali swoją sytuację. Wiedzieli, że to co się stało nie mogło się stać. Nie wiedzieli jak to wytłumaczyć, jednak wiedzieli, że kasa, którą obiecał im Knott jest zdecydowanie za mała. Zgodnie jednak stwierdzili, że muszą doprowadzić całą tę sprawę do końca.

Biuro Detektywa Macnamara, 14 Listopada 1920, Boston

Z samego rana badacze udali się do szpitala w Roxbury – mając na celu wyciągnąć coś od byłych właścicieli. Niestety wiele z tych rozmów  nie wynieśli. Vittario jedynie coś bełkotał, natomiast Gabriele opowiadała niestworzone historie od pewnej obecności i człowieku z płomieniami w oczach. Nic dziwnego, że Knott ma problem ze sprzedażą tego domu, skoro takie rzeczy opowiadają jego ostatni lokatorzy. Coś jest nie tak, ale duchy? Co to za akcja z tym łóżkiem?

Mimo wszystko, mieli dziwne przeczucie, że nie powinni udawać się na miejsce po zmroku. Gdy dojechali na pod dom, szybko skierowali swoje kroki do środka. Przypomnieli sobie, że ostatnim razem, gdy odwiedzali to miejsce nie zdołali dokładnie przeczesać jednego z pokojów – składzik z zabitą deskami szafką. Gdy zabrali się do odsłonięcia jej zawartości, na suficie, a następnie na ścianie pojawiła się plama krwi! Co znowu?! Ale jak?! Nie pomogła broń, którą dzierżyli w dłoniach, nie było fizycznego zagrożenia, to wszystko działo się w ich głowach. Po dłuższej chwili opanowali strach, a krew zniknęła. Dobrali się do szafki i znaleźli w niej dziennik Corbitta, którym postanowili zająć się później – teraz piwnica.

Wiedzieli, że to nie będzie spacerek po plaży. Przygotowali broń – tak na wszelki wypadek i zaczęli schodzić po schodach. Było ciemno, jednak również asekuracyjnie wzięli ze sobą lampę. Przezorny zawsze ubezpieczony – mawiają. Nie pomogło. Jeremy zwalił się na dół mocno się obijając. Nic poważnego na szczęście się nie stało. Młody śledczy wstał, otrzepał się z kurzu i zaczął przeczesywać pomieszczenie – reszta dołączyła.

W pewnym momencie, wśród gruzu, natknęli się na sztylet. Przedmiot przy próbie złapania szybko wyrwał się i uniósł w powietrzu i skierował swe ostrze w kierunku badaczy. To nie mogło się stać!

Zanim zdołali unieszkodliwić ten przedmiot, nóż mocno ich poranił. Na szczęście znaleźli solidne, ciężkie pudło, które zabili gwoździami, wcześniej oczywiście wrzucając ostrze do środka. Podczas potyczki z nożem przez przypadek odkryli, że za jedną ze ścian jest drugie pomieszczenie. Przebili się więc do niego.

Na środku ukrytego pokoju znajdował się barłóg, na którym leżał trup – jak się potem okazało Pan Corbitt. Na widok napastników, ciało ożyło i zaatakowało ich. Badacze nie mieli pojęcia co się dzieje, kim, a raczej czym jest ten potwór? Strzelali, atakowali imporizowaną bronią – to była masakra. Dopiero po pewnym czasie zauważalne były rany, które stwór zaczął otrzymywać. Tak jakby wcześniej chroniła go tarcza.

W końcu padł, a raczej rozpadł się w pył. Nie było żadnego dowodu na jego obecność w tym miejscu. Czy on tam był? Czy im się tylko zdawało? Może zwariowali?

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze posty
Szukaj