, , ,

Rzut oka na Raven Manor

Miałem przyjemność przetestować Raven Manor, karciankę od Michała Zaczka i jego nowego wydawnictwa, Bear’s Workshop. Kampania rusza dzisiaj, ale pogadajmy najpierw o samej grze.

Jeżeli jesteście dorośli, lubicie klimaty literatury gotyckiej, Edgara Allana Poe czy też Lovecrafta, do tego szukacie ciekawej gry jeden przeciw wszystkim, to Raven Manor będzie grą dla Was. Kruk może zauroczyć, ale może też dziobnąć…już tłumaczę.

Potrzebujemy od czterech do dziesięciu osób, jedna z nich będzie Krukiem, reszta – członkami rodziny, która chce go zgładzić. Jak się domyślacie, Kruk wygrywa, gdy zabije lub opęta całą rodzinę, ta z kolei wygrywa w momencie, gdy wyeliminuje adwersarza. Mechaniki są proste i przejrzyste. Zagrywamy karty – z ręki, bądź ze stołu (jeżeli ktoś trafił na kartę z Pokojem) albo wymieniamy karty (dwie za jedną). Następnie wymieniamy się kartami z kolejnym graczem, swoją kolejkę kończymy zaś uzupełnianiem lub zrzucaniem kart tak, żeby mieć ich cztery w dłoni.

Od razu zaznaczę, że błyskawicznie stałem się fanem stylu grafik ozdabiających karty; rysunki są czarno-białe z pojawiającymi się tu i ówdzie czerwonymi akcentami. Świetne, klimatyczne, spasowane ze sobą obrazy budują niesamowity klimat. Podoba mi się też format kart (French Tarot, 61×112 mm). Zobaczymy, jak z jakością, liczę na dobre wykonanie, bo mam zamiar zabierać tę grę ze sobą na wyjazdy.

Większość kart to atak lub obrona – od rzeczy prostych typu Topór, który po prostu kogoś zabija, przez karty paraliżujące, po Butelkę, która przy pierwszym zagraniu ogłuszy nasz cel, po czym musimy wyszukać w talii i wziąć na rękę Pękniętą butelkę, która w takiej postaci jest już mordercza. Dysponować będziemy sporą liczbą uników (ale Poduszki już nie unikniemy). Kruk może nas opętać kartami Piór. Talię uzupełniają karty umożliwiające dodatkowe wymiany kart między graczami oraz Pokoje. Te ostatnie po zagraniu kładziemy na stole; inni gracze będą mogli z nich korzystać w ramach swoich działań.

Ostatni typ kart wymusza zmianę miejsc przy stole. Jak się okazuje w praktyce, jest to chyba najbardziej kontrowersyjna mechanika, tym bardziej, im więcej osób będzie uczestniczyć w grze. Kilka takich kart powoduje spore zamieszanie. Łatwo byłoby napisać, że ta mechanika jest do poprawki, ale zasadniczo trudno mi powiedzieć, jak – kolejność graczy odgrywa dość ważną rolę przy wyścigu o życie z Krukiem i opanowanymi przez niego graczami. Odpowiednio rzucone ogłuszenie, czy kolejna zamiana miejsc potrafią w ostatniej chwili zmienić wynik starcia.

Warto wspomnieć, że w przeciwieństwie do innych gier tego typu, śmierć danej postaci nie oznacza końca gry; zabity gracz, o ile nie był Krukiem, kontynuuje rozgrywkę. Jedyne ograniczenie to brak możliwości zabijania innych graczy.

Jak się w to gra? Nie licząc zamian miejsc, sprawnie i ciekawie. Zależnie od naszego towarzystwa i nastroju chwili, otrzymamy mniej więcej półgodzinną partię pełną interakcji, albo pełną gry pozorów i dedukcji cięższą wersję Raven Manor. O ile nie udało mi się jeszcze zagrać w pełnym składzie, to nie mam wątpliwości, że gra będzie bardzo, bardzo gęsta. Moment, w którym po partii testowej gracze skupiają się i bezlitośnie, czasem z masą postronnych ofiar, eliminują kolejnych podejrzanych o bycie Krukiem uczestników jest ciekawym przeżyciem. Liczba odpowiednich kart w talii wydaje się być dobrze dobrana, jak na krótkie testy, które byłem w stanie wykonać od otrzymania gry. Zasadniczo jedyne „ale” to to nieszczęsne zamiany miejsc, i, w trochę mniejszym stopniu, oznaczenie kart – mam nadzieję, że wersja docelowa będzie odpowiednio wyróżniać karty np. pomieszczeń, żeby nie było wątpliwości, co jest czym. Mniej zapatrzonym w kruki, studnie i wahadła osobom może lekko nie przypasować klimat (może warto wydać grę w innych stylizacjach?).

Nie zmieni to faktu, że Raven Manor jest ciekawą propozycją, zarówno dla większych grup, jak i dla osób, którym spodoba się klimat, którym przyda się gra z tak intrygującym współzawodnictwem, które jednocześnie nie wymaga kilku godziny gry i jednej na tłumaczenie zasad, jak to przy niektórych grach tego typu bywa. Polecam, czekam na finalne wydanie.

Dziękujemy wydawnictwu Bear’s Workshop za dostarczenie prototypu.

Grę możecie kupić na Kickstarterze:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments