Unboxing – Wyprawa Darwina

Trzeba przyznać, że coraz więcej można spotkać na rynku gier euro, które pod względem wyglądu są przynajmniej przyjemne dla oka. Na szczęście coraz mniej wychodzi gier spod kreski takich „artystów” jak Klemens Franz, którzy zwyczajnie odstraszali od tytułów ludzi, którym tytuł zwyczajnie mógł się spodobać mechanicznie, ale nie siedli do niego, bo wyglądał jak posiłek w polskim szpitalu. Sam odbiłem się od kilku dobrych gier i po czasie, gdy w końcu się przemogłem — żałowałem, że spotkałem je dopiero po latach — gdy najczęściej nie był już dodrukowywany, a sprzedaż została zakończona — bo gra się nie przyjęła.

Dziś zabiorę was w podróż po komponentach bardzo dobrze wyglądającego euraska — przed wami Wyprawa Darwina, za którą oprawę odpowiada Paolo Voto. Autorami  gry są Simone Luciani (Barrage, Grand Austria Hotel, Tzolk’in: Kalendarz Majów), oraz Nestore Mangone (Newton, Autobahn). W Polsce zostanie wydany przez Portal Games, który wykupił taką możliwość od ThunderGryph Games.

Jak zwykle zacznijmy od Instrukcji, która jest napisana dobrze. Po jej lekturze miałem wrażenie, że gra jest o wiele bardziej skomplikowana, niż jest naprawdę, bo jest rozpisanych dużo opcji i wszystkie akcje — które są modularne i dobierane przed każdą grą — mimo że są one podobne do podstawowych, to czasami różnią się małym szczegółem, co może powodować, że czujemy się zagubieni — bezpodstawnie. Karta pomocy to dość spory skrawek cienkiego papieru, który nie jest zbytnio używany podczas rozgrywki, ale jest pod ręką, gdy byłaby konieczność wyjaśnienia jakiegoś symbolu.

Plansza to jeden z największych problemów tej gry — a raczej jej rozmiar, bo sam wygląd jest bardzo fajny — mamy podział na dzienniki, gdzie wykonujemy akcje, muzeum, gdzie dowozimy eksponaty, czy mapę wysp Galapagos, gdzie podróżujemy, odkrywamy nowe gatunki i zakładamy obozy. Wracając do rozmiaru — jest to duży kwadrat, który mocno nie pasuje do (najpewniej) większości stołów w małych mieszkaniach w Polsce i w Europie. Dziwne, że twórcy nie biorą pod uwagę takich aspektów i coraz częściej produkują tytuły pod olbrzymie blaty w kole lub kwadracie, zapominając o tym, że ludzie jednak najczęściej grają w domowych zaciszach. Mimo tego, że nasz stół do małych nie należy — jest w prostokącie, było ciasnawo. Plansza, tak jak planszetki gracza, została wykonana w bardzo wysokiej jakości (z grubego kartonu), ilustracje są jednocześnie czytelne (po przyzwyczajeniu się do nich), jak i zwyczajnie ładne. 

Wysokiej jakości są również pozostałe komponenty. Dostaniemy całą masę żetonów, które przy wyciskaniu nawet nie pomyślały, by się porwać, co czasami nie jest sprawą oczywistą. Dostajemy dużo komponentów dodawanych losowo przy rozkładaniu rozgrywki, dzięki temu tytuł wygląda na mocno regrywalny. 

W grze mamy również karty — niewiele, ale jednak. Nie mam miernika, ale wydają się na dość grube i porządne. Jedna talia, to karty załogi, które dadzą nam mocną jednorazową akcję, a druga to karty automy pod tryb solo.

Każdy z graczy, poza żetonami soczewek oraz znaczków pocztowych dostanie również zestaw świetnie wykonanych drewienek — pracowników, odkrywców, obozów i kosteczek.

Jak widzicie na zdjęciach, gra prezentuje się świetnie. Jestem już po pierwszej rozgrywce, więc niebawem spodziewajcie się pierwszych wrażeń, a Gekon już pracuje nad recenzją i tytuł jest przez niego mocno ogrywany.

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie egzemplarzy do prezentacji.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie fb_postfoot.jpg
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments