Seria Detektyw od Portal Games przeżywała już w swojej historii zarówno wzloty, jak i spektakularne upadki. Na szczęście w mojej ocenie lepszych tytułów i dodatków było zdecydowanie więcej od tych słabszych. Nie można zapominać, że zdarzają się kiepskie gry z logo tej serii. Po słabej Diunie straciłem nadzieję, że wrócimy do poziomu porównywalnego z podstawową kampanią Kryminalnej gry planszowej. Gdy Ignacy Trzewiczek na Portalconie zapowiedział kolejną grę opartą na tej mechanice, jednak tym razem z logo DC – Batmana, nie wzbudziło to we mnie jakichś większych emocji. Jak bardzo mogłem się wtedy pomylić?
Mimo że nie jestem wielkim fanem komiksowych superbohaterów, to jako klasyczny geek/nerd znam większość z nich, a nawet kiedyś przeczytałem trochę komiksów, obejrzałem kilka filmów (i tu zdecydowanie wolę Batmana Burtona, Nolana i jego najnowszą odsłonę Matta Reevesa od jakiegokolwiek filmu Marvelowskiego – klimat mi leży zdecydowanie bardziej) i zwyczajnie żyję popkulturą, więc nie mogłem nie poznać chociaż trochę uniwersum DC. I trzeba przyznać, że co jak co, ale ta licencja pasuje do śledztwa, jak mało która.
Batman: Wszyscy Kłamią jest grą autorstwa Weroniki Spyry oraz Ignacego Trzewiczka. Została wydana przez wydawnictwo Portal Games i tak jak wspomniałem, bazuje na mechanizmie karcianej paragrafówki znanym z Detektywa: Kryminalnej gry planszowej. Tytuł jest oparty na czterech scenariuszach detektywistycznych – wprowadzającym Prologu oraz trzech pełnoprawnych połączonych ze sobą sprawach – tworzących małą kampanię. Łącznie powinny nam dać do ok. 8-10 godzin rozgrywki, ale jak się domyślacie, wiele zależy od tempa podejmowania działań w grupie. W Batmana można grać w 1-4 osoby i o ile w innych grach Detektywa można było spokojnie grać solo lub w dwie osoby, tak tutaj zdecydowanie rekomendujemy przynajmniej trzech graczy – o skalowaniu opowiem za chwilę. Jak pewnie się domyślacie, jest to gra jednorazowa i trzeba ją potraktować, jak wyjście do kina – na cały maraton – cenowo wychodzi podobnie, a koszt “biletu” możemy podzielić na wszystkich grających.
Mechanika gry nie różni się wyjątkowo od tego, z czym spotkaliśmy się przy wcześniejszych tytułach serii. Na początku musimy otworzyć kopertę z wprowadzeniem, pierwszymi tropami i celem głównym. Każde śledztwo ma swoją talię kart – jedna karta to jeden “paragraf”. Na większości kart pojawią się dalsze tropy, które pozwolą nam zagłębić się w konkretny wątek i wejść w kolejny paragraf. Zdarzają się ślepe zaułki pełne niepotrzebnych informacji, więc przestrzegałbym w drążeniu sprawy na siłę, bo czas jest ograniczony. Po odczytaniu każdej karty przesuwamy żeton czasu na kolejne pole, aż dojdziemy do sekcji końcowej – zielonej, żółtej lub czerwonej. Jak się pewnie domyślacie, kolor determinuje, jak skutecznie poradziliśmy sobie ze sprawą. W trakcie rozgrywki będziemy otrzymywać żetony wskazówek, żetony postaci lub lokacji – każdy z nich pozwoli nam odblokować dostęp albo do karty, albo do miejsca. Każda karta jest przydzielona do konkretnej postaci, bo to właśnie ona jest zaangażowana w wątek, w który weszliśmy. Naturalne jest więc, że to właśnie gracz wcielający się w tego bohatera powinien przeczytać kartę, co fajnie rozwiązuje problem dzielenia się obowiązkami czytania kart.
Jeżeli jesteśmy już przy postaciach, to w Batmanie wcielamy się w konkretne osoby znane nam ze stron komiksów. Będą to Vicky Vale, Harvey Bullock, Warren Spacey, czy… Catwoman. Nowością we Wszyscy Kłamią jest to, że każda z nich dostaje swoje cele poboczne, które po pierwsze zwiększają immersję, a po drugie dodają wątek semikooperacyjny (bo te cele mogą być tajne i lekko przeszkadzać, lecz nie uniemożliwiać realizację celu głównego). Instrukcja podpowiada, że można, ale nie trzeba dzielić się tymi celami, jak i kartami powiązanymi z celami osobistymi (dostajemy do nich osobną talię). Cały koncept bardzo przypadł mi do gustu, przyjemnie pogłębia klimat i nakreśla osobowości bohaterów. I tu właśnie pojawia się kwestia skalowalności. Wydaje mi się, że grając w mniejszym gronie możemy wiele stracić, właśnie jeżeli chodzi o cele osobiste i wątki z nimi związane. Jestem przekonany, że można grać solo, ale o wiele przyjemniej jest w 3-4 osoby.
Każda karta tropów jest przydzielona do lokalizacji, co czasami determinuje koszt w żetonach (konkretnego typu, np. Batman w Batcave), by móc w ogóle daną kartę przeczytać. Za każdym razem, gdy zdecydujemy się na zapoznanie się z danym tropem w konkretnym miejscu, musimy odwrócić żeton lokalizacji, co powoduje zwiększenie kosztu odczytania kolejnej karty związanej z tym miejscem (najczęściej o żeton wskazówki – ale też nie wszystkie żetony mają dodatkowy koszt).
Kolejną nowością, dość fajnie nawiązującą do komiksowego ducha gry, jest talia scen, która przedstawia okienka wyjęte wprost z komiksów o Batmanie, prezentujące konkretną scenę, z którą się zapoznajemy. Warto się im przyjrzeć, bo czasami mogą coś nam podpowiedzieć. Jak już jesteśmy przy ilustracjach, to powiem wam, że Hanna Kuik oraz Maciej Simiński stanęli na wysokości zadania i grafiki, które wykonali, są na bardzo wysokim poziomie.
Jak zwykle trochę ponarzekam na aplikację, która równie dobrze, poza Raportem Końcowym, mogłaby być wydrukowana – bo składa się praktycznie tylko z wycinków gazet, a korzystanie z nich w apce jest mocno niewygodne – używaliśmy tabletu i o podstawowych funkcjach mobilnych – zbliżanie i oddalanie oraz przesuwanie palcem – możecie zapomnieć. Trzeba korzystać z mocno topornych i często niewidocznych w danym widoku strzałeczek oraz +/-. Została ona zdecydowanie zaprojektowana na komputery.
Do gry dołączona jest mapa Gotham, która oczywiście pomaga, ale spokojnie można sobie poradzić bez niej. Zamiast niej (lub dodatkowo) – autorzy powinni dodać ilustracje postaci, które pojawiają się w śledztwie. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego wciąż – po tylu narzekaniach (praktycznie przy każdej grze z serii) wciąż tego nie wprowadzono. Moim zdaniem, to powinno być standardem, bo zdecydowanie ułatwia poruszanie się w nazwiskach, podejrzanych i wątkach.
Batman: Wszyscy Kłamią to bardzo dobra gra z serii Detektywa. Muszę przyznać, że mimo obaw, bawiłem się zacnie i śmiem twierdzić, że tytuł poziomem rozrywki zbliżył się do podstawowej kampanii Detektywa. Oczywiście sprawy są prostsze, brakuje odcisków palców i DNA, ale pod względem klimatu i jakości jest bardzo dobrze. Po rozegraniu gry, odetchnąłem z ulgą, bo autorzy dowiedli, że nie skupili się jedynie na odcinaniu kuponów i stworzyli bardzo dobry tytuł, który bardzo mocno wam polecam.
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.
Plusy:
- Stary, dobry Detektyw w ciuszkach Batmana
- Świetnie pasująca licencja do mechaniki Detektywa
- Stosunkowo trudne i ambitne sprawy
- Bardzo dobre wykonanie, świetne ilustracje
- Udany mechanizm ukrytych celów
- Talia scen – fajny bajer nawiązujący do rodowodu marki
Minusy:
- Aplikacja mogłaby działać zdecydowanie lepiej – głównie na urządzeniach mobilnych
- Jak zwykle zabrakło fotek świadków/podejrzanych (tak, nawet tu)
Więcej na boardgamegeek.com | GramywPlanszówki | Portal Games
Grę kupicie tutaj:
Założyciel bloga. Z grami planszowymi związany od 2014 roku. Wielki fan gier z klimatem, ale nie pożałuje również czasu na porządne euro. Przed planszówkami jego największą pasją były gry fabularne, z którymi związany był praktycznie od dziecka. Lubi uzasadnioną losowość — gry planszowe mają sprawiać mu przyjemność, a nie wrażenie nadgodzin z Excelem w roli głównej. Czemu „angry” chcielibyście zapytać? Ano, raczej nie szczędzi języka, gdy trzeba. Chociaż i tak ostatnio trochę złagodniał. „Pisze jak jest”. Jeżeli coś mu się nie podoba, to nie boi się o tym mówić.