, ,

Stranger Things: Po Drugiej Stronie

Ten rok (2023) jest dość wyjątkowy pod względem gier na licencji. Portal Games rozbił bank i zapewnił nam aż trzy, dość dobrze znane w kręgu nerdów i nerdzic, tytuły. Są to Dead by Daylight, Assassin’s Creed, Marvel Zombies oraz Stranger Things. Ten ostatni jest również bardzo dobrą (pomijając drugi sezon) produkcją streamingowej platformy — głównie ze względu na wciągającą fabułę oraz klimat lat ‘80. Nic więc dziwnego, że CMON, znany z przenoszenia wszelakiej maści tytułów na licencji na planszę, podjął się stworzenia gry planszowej na podstawie historii bohaterów Hawkins. Zapraszam do recenzji gry Stranger Things: Po Drugiej Stronie.

Opis gry

Planszowe Stranger Things to kooperacyjna gra przeznaczona dla 2-4 graczy, a czas rozgrywki według zaleceń pudełka to 60 minut. W grze wcielamy się w znanych z serialu bohaterów, których celem jest, w zależności od rozgrywanego sezonu, uratowanie Willa Byersa z odmętów tytułowej drugiej strony lub uratowanie Willa oraz zamknięcie bramy do mrocznej odsłony Hawkins. Tak czy siak, będziemy musieli spełnić określone z góry przez sezon cele, aby wygrać. Brzmi prosto? A wcale tak różowo tak nie jest.

Rozgrywka

Gra, jak to na kooperację przystało, podzielona jest na turę graczy oraz złych. Jak wyżej wspomniałem, gra podzielona jest na sezony: pierwszy oraz drugi. W obu głównym celem jest uratowania Willa, a dodatkowym celem drugiego sezonu jest zamknięcie bramy w Laboratorium Hawkins. Aby to dokonać gracze, tudzież bohaterowie serialu, będą poruszać się po planszy, wykonywać akcje oraz walczyć z przeciwnikami — a jakże, są potwory!

W ręce graczy oddano najważniejsze postacie: Jima Hoppera, Joyce Byers, Dustina Handersona i innych. Na zapaleńców, którzy już zacierają ręce, muszę wylać kubeł zimnej wody: Jedenastka, lub jak ktoś woli “Nastka”, nie jest grywalną postacią, ale na BGG można znaleźć jej oficjalną kartę, która pozwala włączyć Nastkę do gry, zmieniając trochę mechanikę rozgrywki.

Każda postać, prócz przypisanej lokalizacji startowej znanej fanom serialu, ma również prędkość ruchu wskazującą, o ile pól lokacji może się przesunąć.

Kiedy udamy się do postaci, możemy wykonać powiązaną z tym miejscem akcję. Jest ich wiele — od celu gry, czyli uratowania Willa oraz zamknięcia Bramy, po odsłonięcie żetonów zagrożenia, kończąc na dość śmiesznie nazywającej się „Wyluzuj”.

Akcje podzielone są na dwa typy — bezpieczne oraz ryzykowne. Bezpieczne, jak sama nazwa wskazuje, nie wymagają od nas niczego, poza zagraniem karty akcji. Mają one wartości od 1 do 3 i oprócz tego, że wskazują moc naszej akcji, mogą nam dodatkowo pomóc lub mówiąc wprost — udupić.

Ryzykowne akcje wymagają od nas zdania testu poprzez zagrania odpowiedniej liczbykart (maksymalnie 5 na ręce), których wartość będzie równa lub większa od sumy wartości na żetonach (od 0 do 5 + specjalny znacznik Demogorgona). Jeżeli uda nam się zdać test, będziemy mogli wykonać akcję lub pokonać wroga. Jeżeli nie, urośnie nam wartość na torze strachu, który również jest jednym z parametrów powodujących nieprzyjemny koniec gry.

Skoro o wrogach mowa, w zależności od sezonu występują w trzech wariantach. W pierwszym sezonie mierzymy się z patrolami federalnych oraz Demogorgonem (fani serialu wiedzą, kim jest jegomość), natomiast w sezonie drugim zmierzymy się z Demo-psami. Wszyscy przeciwnicy działają na podobnej zasadzie — kiedy podczas ruchu wejdziesz na ich pole, kończysz swój ruch i rozpoczynasz walkę. Z takiego pola można też uciec w następnej rundzie już bez potrzeby toczenia potyczki. Walka polega na takiej samej zasadzie, co rozpatrywanie akcji ryzykownej – równamy lub przebijamy wartość stosu zagrożenia danego przeciwnika.

Jak wyżej udało mi się napomknąć, w grze istnieje mechanika strachu, kiedy licznik u którejś z postaci dojdzie do końca, to przegrywamy. Strach można obniżyć na dwa sposoby — z mocy Jedenastki (o tym później) oraz właśnie z niefortunnie nazwanej akcji „Wyluzuj”. Najprościej ujmując, odejmujemy tyle strachu, ile wynosi „moc” naszej akcji. O ile mam wrażenie, sami przeciwnicy nie stanowią znaczącego zagrożenia, tak strach może szybko kogoś „uśmiercić”.

Wróćmy jednak do Jedenastki. Tak jak napisałem, nie jest grywalną postacią. Służy ona do wyznaczania rundy oraz pokazania, ile kart scen (wydarzeń) bierzemy na koniec tury aktywnego gracza. Dodatkowo Nastka ma też swoje moce, które w odpowiednich lokalizacjach (lub za pomocą jednej z postaci — serialowcy wiedzą której) można odpalić rozwiązując ryzykowną akcję.

Wrażenia

Stranger Things: Po Drugiej Stronie wywołała u mnie dwie skrajne emocje. Z jednej strony bardzo mi się podoba, z drugiej bardzo mi się nie podoba. Zachowując pełen profesjonalizm, będę oceniać grę z perspektywy odbiorcy do której jednak jest skierowany tytuł – z lekkim przymrużeniem pod kątem znajomości serialu.

Po pierwsze, co mi się bardzo podoba, to klimat gry i zachowanie ducha serialu. Wiemy doskonale, że podczas adaptacji jakiegoś tytułu, twórca który się tego podejmie, może czasem ponieść wodze fantazji i produkt ostateczny może mocno odbiegać od oryginału. Tutaj tego nie ma, Stranger Things jest faktycznie Strangerem. Mamy postacie znane z serialu, przedmioty, które doskonale kojarzymy z ekranu telewizorów. Po prostu wszystko, to co już widzieliśmy, ale w formie kart lub planszetek i jest to jak najbardziej na plus. Przy każdej rozgrywce, w której przynajmniej niektórzy kojarzyli postacie, musiałem czekać ze sztucznym uśmiechem na twarzy, aż skończą pierdzielić o serialu i będę mógł zacząć tłumaczyć grę.

Podoba mi się również dość specyficzna asymetria postaci. Nie spoilując za bardzo, postacie, które robiły coś dobrze w serialu (i tu bez śmieszków proszę), np. jeździły często rowerem albo były w relacji z jakimś bohaterem, tutaj też to robią. Głupia rzecz, a mimo wszystko cieszy.

Również zasady są bardzo łatwe do przyswojenia. Postać najpierw się rusza, potem robi akcje, następnie dobiera do 5 kart na ręce i rozpatrywane są wydarzenia, tu nazwane scenami. Jeżeli ktoś scykorzy lub przekroczymy limit  rund – przegrywamy, jeżeli uda nam się zrealizować cel sezonu — wygrywamy. Nie ma tu nic skomplikowanego, dlatego uważam tę grę za bardzo dobry entry level dla osób, które oglądały serial, ale nie grają w planszówki. Myślę, że to będzie dobry punkt startowy, aby wciągnąć takie gagatki w ten świat.

Nie podoba mi się, paradoksalnie, ta prostota, o której wcześniej pisałem. Gram teraz w gry o różnym stopniu zróżnicowania trudności, ale mimo wszystko doświadczenie mam już spore. Tutaj jest mi zbyt łatwo grać, dlatego nie dziwię się spostrzeżeniom moim bardziej zaawansowanych gracz, którzy mówili wprost, że gra jest nudna.

Duży zarzut mam też do regrywalności. Scen (wydarzeń) jest tyle, co kot napłakał. IJuż po drugim przetastowaniu wiemy, co dana grafika na karcie oznacza, dlatego tekst jest pomijany. Źle to świadczy o grze, ponieważ można było co najmniej dać drugie tyle kart, które w różny sposób pomogą lub zaszkodzą graczom. Nie ratuje regrywalności fakt, że każdy sezon ma swoją własną pulę sojuszników oraz wydarzeń. Jest tego mało. Czyżby potencjał na dodatki?

Podsumowując Stranger Things: Po Drugiej Stronie jest bardzo dobrą grą skierowaną do graczy, którzy zaczynają swoją przygodę z grami planszowymi. Proste do przyswojenia zasady oraz genialnie wybrana tematyka sprawiły, że klimat wylewa się z planszy, a rozmowy na temat serialu towarzyszą całej rozgrywce, a nawet po niej. Niestety zaawansowani gracze raczej będą się przy tym tytule nudzić. Popularne w mojej grupie grających określenie „trzy akcje na krzyż” są tutaj bardzo widoczne i niestety, ci co są ograni, będą się mocno przy tej grze nudzić. Również mam wątpliwości co do regrywalności gry. Szybko wiemy, jakie karty wydarzeń nam się trafią, a z góry narzucone cele wygranej/przegranej sprawiają, że nawet podział na dwa sezony niewiele tu pomoże. Gra finalnie raczej pozostanie w mojej kolekcji, ponieważ nie posiadam żadnych ameri kooperacyjnych, które mogłyby wciągnąć innych graczy w świat gier planszowych.

Tak jak wyżej wspomniałem wystawiam ocenę „Spokojny” ze względu na target gry. Jeżeli miałbym ją ocenić subiektywnie ocena zdecydowanie byłaby odrobinę niższa, ale ilość wad raczej nie przyczyniłaby się do bardzo negatywnej oceny. Po prostu, gra jest dobra, ale ja, jak i moja grupa jest zbyt ograna, żeby czerpać 100% przyjemność z gry. Wierzę jednak, że z graczami mniej ogranymi miałbym większą frajdę z gry.

Zalety

  • Odwzorowany klimat serialu,
  • Proste, nieprzytłaczające zasady,
  • Możliwość rozegrania dwóch sezonów.

Wady

  • Mała regrywalność – mało kart wydarzeń, przedmiotów i sojuszników.

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Więcej na boardgamegeek.com | Portal

Grę kupicie tutaj:

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie image-1.png
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie ceneo.png
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments