,

Little Town

Rozmiar ma znaczenie. Kiedy otwieram paczkę, w której jest duże i ciężkie pudło, bezwiednie włącza mi się tryb szacunku i zakładam, że mam do czynienia z dziełem ważnym i topowym. Odwrotnie – pudełko małe musi przebić się przez lekkie rozczarowanie, wzdrygnięcie i lekceważenie. A tu mamy jeszcze większe uniżenie twórców – tytuł: Little Town. Swoją drogą trzeba być uważnym, aby nie pomylić tej gry z niedawno wydaną (w większym pudełku) Tiny Towns, czyli Miasteczka. Po daniu upustu swoim uprzedzeniom otwieramy grę, bo obejrzeć całkiem zacną konfekcję wraz z dwustronną planszą, zapoznajemy się bardzo krótką i jasną instrukcją i gramy. Czy wielkość opakowania wyznacza również jakość rozgrywki? Oceńmy punkt po punkcie.

Czym gra wkurza?:

  • wtórność – Little Town już było. Oczywiście nie sama gra, ale to, co w niej jest. Bywają tytuły, które stanowią patchwork zapożyczeń i są super, ale tutaj jakoś mocno mi to przeszkadzało. Może dlatego, że całość nie tworzyła wartości dodanej, implozji przyjemności bez patrzenia na nieoryginalności zastosowanych rozwiązań?
  • karty celów – dostajemy ich kilka (ile, zależy od liczby graczy) z celami, które dają nam nieduże punkty (zwykle dwa za kartę) za wygenerowanie odpowiedniej sytuacji na planszy. Nie do końca rozumiem, po co to w Little Town jest – ani nie motywuje do modyfikowania strategii, ani jest spójne z pozostałą częścią gry. Cele dodane są na siłę, punktów przysposabiają mało, niektóre z nich są śmiesznie łatwe do wykonania, niektóre nieprzytomnie trudne, czego w punktach za nie otrzymanych nie da się odczuć. Jeśli ktoś lubi home rules i będzie chciał karty celów zostawić w pudełku, niewiele straci.

Cechy gry (dla jednych zalety, dla innych wady):

  • prostota zasad – plansza główna jest upstrzona drzewami, jeziorami i górami, my zaś mamy robotników, których stawiamy na dowolnym, czystym i niezajętym polu (instrukcja mówi, że to łąka, jakoś tego nie widać). Patrzymy na wszystkie pola sąsiadujące i możemy, nie musimy, wykonać akcje, które tam są, w dowolnej kolejności. Na początku zbieramy tylko zasoby, jednak powolne stawianie budynków (druga akcja, którą wykonują robotnicy) daje nam coraz większe możliwości: wymiany zasobów, produkcji czy zdobywania punktów. Gra w zasadach jest tak prosta, że opanował ją mój domowy pięciolatek – limit wieku pudełkowy, wyznaczony na roku dziesiątym życia, to gruba przesada.
  • duża interakcja – Little Town to tytuł familijny, ale jak na ten segment gier ma zaprogramowaną całkiem wredną interakcję. Po pierwsze i najważniejsze – można blokować pola. Kiedy budujemy budynki, staramy się ulokować je tak, aby znaleźć możliwość zdobycia jak największych profitów. Ale przeciwnicy też to widzą i jeśli obliczą, że bardziej będzie się opłacało skorzystać z takiego prezentu, wówczas nasze plany i starania idą w diabły. Mogą z nich nawet nie skorzystać, ale jeśli się zdecydują, koszt nie jest zbyt duży – za użycie akcji budynku nie swojego płaci się ledwie jedną monetę. I tu wchodzi cała na biało skalowalność – jeszcze na dwie osoby wzajemne złośliwości są do opanowania, przy maksymalnym składzie robi się naprawdę ciasno i kąśliwie. Drugi aspekt to wyścig budowniczych. W każdej grze losujemy 12 budynków, i tylko tyle wejdzie do rozgrywki. Niektóre są drogie, niektóre średnio pasują do naszej strategii bądź sytuacji na planszy, więc walka jest zacięta. I znów, im więcej graczy przy stole, tym budynki szybciej znikają. A że ich stawianie to też punkty, całkiem zresztą tłuste, przeciwnicy bezwzględnie nam je podbierają. Bardzo lubię ten typ interakcji, ale wciąż trzeba pamiętać, że to tytuł rodzinny – gra na poważnie z dziećmi może je sfrustrować.
  • filer – Little Town jest zabawą na pół godziny, nawet w maksymalnym składzie. Rozgrywka toczy się bardzo szybko, mimo że jest dość wymagająca i bylejakość w podejmowaniu decyzji łatwo udowodni nam, że nie wygramy, stawiając robotników bez pomysłu. To tytuł, który może być świetną rozgrzewką przed ciężkim graniem, a także dobrą grą na dobicie wieczoru. Również Little Town może być doskonałym wyborem dla towarzystwa, które dopiero wkracza w świat złożoności planszówek – do przedsmak wagi podejmowanych decyzji, a jednocześnie nie przepłoszy poziomem ich trudności.
  • żywienie – jest grupa graczy straumatyzowanych ideą żywienia, czyli opłacania odpowiednim zasobem swoich robotników na koniec rundy. Dla nich mam złą wiadomość: w Little Town mamy z tym do czynienia. Każdy z robotników wart jeden znacznik zboża lub ryby, więc żywienie jest szczyptę bardziej uciążliwe w rozgrywce w składzie minimalnym. Kara za głód wśród naszych ludzi jest dość surowa – aż trzy punkty za każdego głodnego robotnika, więc odpuszczenie sobie żywienia nie ma sensu. Jak łatwo się domyślić pola dające dużo jedzenia cieszą się większym wzięciem, w pierwszej fazie gry budowa właśnie budynków generujących pożywienie jest zauważalnie dominującą strategią. Dopiero zapewnienie sobie bezpiecznego nakarmienia rolników daje możliwość zdobywania innych zasobów, budynków oraz punktów.
  • regrywalność – nie jest może zbyt porywająca. Opiera się na zmienności budynków, których jest 24 (plus pięć zawsze dostępnych pól ze zbożem), a do gry wchodzi losowo tuzin. Kombinacji jest sporo, ale w praktyce nie aż tak znów wiele, głównie dlatego, że akcje wykonywane zwykle nie oszałamiają finezją. Branie lub wymiana surowców na inne bądź punkty – to jest esencja tej gry. Budynków z akcjami ciekawszymi jest bodaj cztery i wszystkie drogie, rzadko wchodzące na planszę. Oczywiście kluczem do zabawy jest odpowiednie zajmowanie pól na planszy, to stanowi głównie o regrywalności, bowiem sytuacje na planszy tworzą się unikalne. Nie da się jednak ukryć, że małe urozmaicenie gatunków akcji na budynkach nieco wyjaławia Little Town.

Jednoznaczne zalety gry: 

  • oprawa graficzna – Little Town to gra ładniutka: kolory, ikonografia, rysunki budynków, elementy gry – wszystko jest urocze i przyjemne. Tak właśnie powinny wyglądać gry rodzinne. Przy bliższym przyjrzeniu się, zaczynamy sobie zadawać właściwie nieistotne pytania: czemu drewniany znacznik robotnika jest taki fantazyjny, a zasoby to zwykłe kolorowe kubiki? Czemu w tej grze ikona wymiany to znak “>”? Ale to trochę czepialstwo – estetyka Little Town prezentuje poziom wysoki, elementy są solidne, przyjemne dla oka i w dotyku. Popuszczałem wodze fantazji, zastanawiając się, czy plansza główna nie powinna być aby w tej grze modularna, ale nie będę krytykować decyzji projektantów: mamy dwustronną z inną mapą startową pól.
  • skalowalność – ogólnie gra zyskuje wraz z liczbą graczy przy stole, ale to nie znaczy, że jako dwuosobówka jest kiepska. Ponieważ istotą jest ostra rywalizacja i interakcja, siłą rzeczy atmosfera zagęszcza się przy większym gronie. Im więcej graczy, tym mniej mamy robotników i możliwości wykonania akcji, więc ruch waży i błąd kosztuje bardziej. Ciekawe jest to, że liczba dostępnych budynków w każdej konfiguracji jest stała, po prostu ich przydział jest, a raczej powinien być mniejszy. Drobna zasada na trzech graczy z przydzieleniem pierwszego gracza osobie, która przed ostatnią rundą ma najmniej punktów, rozwiązuje dobrze jedyny problem skalowania liczby rund.
  • przyjemność z grania – Little Town to planszówka, która sprawia przyjemność, jak deser po dobrym obiedzie albo świąteczne pierniki ukradzione przez wigilijną wieczerzą. Gra się sympatycznie, pomimo dużej interakcji nie ma złych emocji nad stołem, niski próg wejścia daje okazję do wyszalenia się osobom w planszówkach nieobytych. Granie i relaks w jednym, tym jest Little Town.
  • całkiem duża złożoność obliczeń – i chociaż nie jest to tytuł szczególnie wymagający, nie oznacza to, że nie stawia żadnego oporu. Początkowe ruchy, w których głównie zbieramy surowce, są łatwe. Ale pojawienie się na planszy pierwszych budynków wraz z opcjami ich usytuowania wymagają namysłu z pogranicza optymalizacji zarządzania przestrzennego. Dużo zależy, w jaki sposób grają przeciwnicy, czy dążą do kumulacji budynków i jednym ruchem odpalania wielu akcji, czy raczej rozrzucają je po planszy, wówczas decyzje są nieco prostsze, obliczeń znacznie mniej. Trwa też wyścig, kto wcześniej przechwyci budynki z tłustymi punktami, bądź lepiej kombującymi. Możliwości złożenia fajnej akcji jest całkiem sporo, do tego wymaga planowania, które łatwo mogą pokrzyżować przeciwnicy. Wciąż jednak jest to poziom gry familijnej – dla dzieci wymagający, dla starych wyjadaczy raczej odprężający.
  • gra rośnie z każdym ruchem – cecha gier, którą szczególnie lubię i promuję. Naprawdę jest poczucie budowania małego miasteczka, które służy wszystkim, puchnięcia możliwości, powstawania coraz większego silnika. Fajne jest to, że nie budujemy sobie, na własnej planszetce, tylko co grę tworzymy nowe, komplikujące się środowisko do grania. Ostatnie postawienia robotników dzieją się na trudnej, zapełnionej planszy, trzeba się skoncentrować, aby znaleźć najlepsze i najlepiej punktujące posunięcie, bo koniec końców o to chodzi – nie liczą się zasoby, poza monetami. Poczucie tworzenia nieprostych struktur i szukania w nich zależności jest solą planszówek, w Little Town mamy to w bardzo przystępnej formie, która zachęci niedzielnych graczy, a nawet żółtodziobów.

Warto czy nie warto? 

Litte Town jest grą wielu zalet i niewielkich wad. Bardzo przyzwoity tytuł, zdecydowanie na początek podróży w świat planszówkowy, doskonały prezent dla osób, które nie miały zbyt wielu okazji do posmakowania tego hobby. Ładna, funkcjonalna, niegłupia, dająca poczucie rozbudowy i tworzenia, optymalizacji i rywalizacji, w wersji bardzo zwartej, szybkiej i lekkiej. Kapitalnie sprawdza się z dziećmi, nawet młodszymi, Little Town to worker placement dla początkujących, wybór bezpieczny, bez zaskoczeń. Z drugiej strony nie ciągnie mnie do tej gry ze względu na jej wtórność, nie umiałbym wskazać żadnej cechy czy rozwiązania projektowego, która wyróżniałaby ją spośród legionu innych. Przyjemny produkt, który pokochałby inżynier Mamoń – tę grę już znał, zanim do niej zasiadł.

Podziękowania dla Portal Games za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Więcej na: boardgamegeek.comPortal Games

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments