, ,

Fort

Nie do końca jestem przekonany, czy Fort powinien nosić polski tytuł Fort. Nie wiem jak wy, ale w moim dziecięctwie budowało się raczej bazy – miejsca, gdzie wrogowie, starsze rodzeństwo, rodzice czy inne personae non gratae wstępu nie miały. Za to były one skarbnicami wszystkiego istotnego, a najbardziej podwórkowych przyjaźni. Pomysł, aby te smarkate zwyczaje i zabawy zamienić na grę uważam za całkiem fajny, i twórcom całkiem się udał. Możemy uruchomić sentyment i wrócić wspomnieniami do wieku pacholęcego, przypomnieć sobie, jak się wtedy bawiliśmy. Współcześnie ten typ aktywności jest mocno wypierany przez wysiadywanie z kumplami na sesjach Fortnite’a, niż na domkach na drzewach. Cóż, skoro tak, to pokażmy młodszemu pokoleniu na przykładzie gry Fort, że można się bawić inaczej.

Czym gra wkurza?:

  • fanatyczna ikonografiaFort jest dość prostą grą rodzinną. Ma jednak pewien bloker, który stanowi barierę nawet dla całkiem ogranych zawodników, mianowicie ikonografię. Twórcy podeszli do tematu ambitnie i dokładnie wszystkie wymyślone przez siebie akcje postanowili wyjaśnić za pomocą obrazków. I choć to pomysł słuszny, w praktyce stworzył spory problem, który rozwiązany został dużymi kartami pomocy, gdzie i tak wszystko zostało opisane. Mnie bawi. Mniej zabawne jest rozkminienie sekwencji kilku różnych ruchów, wynikających z całkiem nieprostych równań. Dobrze jest, jeśli choć jedna osoba przy stole ogarnia kuwetę. Gramy praktycznie w otwarte karty, więc fajnie wykładać przeciwnikom jak co działa. Nie bardzo mi się podoba to podejście, uprzykrza dość prostą zabawę.
  • efekt kuli śniegowej – nie zawsze, ale dość często można uruchomić efekt sekwencji tłukącej punkty bez opamiętania, co prowadzi do szybkiego zwycięstwa. Jest kilka kart punktujących według określonego parametru. Wystarczy krótka ręka i ciągłe użycie tej karty, by dość szybko uzyskać wygraną. Przeciwnicy praktycznie nie mają żadnego sposobu, aby tę lawinę zatrzymać, co może być całkiem zniechęcające, niestety.

Cechy gry (dla jednych zalety, dla innych wady):

  • względna prostotaFort to naprawdę prościutka w zasadach gra, ale ma kilka problematycznych do strawienia zasad, zwłaszcza dla nieogranych osobników. O sekwencjach akcji opisanych, a raczej zamulanych, ikonografią już wspomniałem. Drugim kłopocikiem jest mnożnik. Idzie o to, że jeśli wykonujemy akcję, w której występuje iloczyn, możemy jeden z czynników wzmocnić kartą lub kartami z tą samą ikoną. Nie wiem czemu, ale niemal każdemu z kim grałem ta zasada sprawiała trudność. Być może dlatego, że jest mocno nieintuicyjna.
  • skalowalność – zakres osób przy stole – od dwóch do czterech. Fajność rozgrywki optimum uzyskuje przy trzech osobach. W dwie jest ok, bardziej wyścigowo, siłą rzeczy też interakcji jest znacznie mniej. Dla czterech graczy zaś miałem poczucie chaosu, trudności w planowaniu, bywało też ciężko, gdy regularnie jedna osoba była grabiona z kart. Dla trzech osób wszystkie wymienione wady malały i uwypuklały się zalety.
  • zmyślona zasada – to nic innego niż karty celów. Możemy je zdobyć po pierwszej rozbudowie fortu. Niby wszystko fajnie, ale są one mocno nierówne, tak w punktach, które mogą dać na koniec, jak i w trudności ich wyrobienia. Ich krewnymi są karty bonusowe. Te z kolei trafiają do nas po drugim poziomie fortu. Dają one zazwyczaj jednorazowe dodatki, lekko pomagające – i gdyby ich w grze nie było, to świat nie przestałby się kręcić.
  • negatywna interakcja – gry rodzinne co do zasady powinny unikać negatywnej interakcji, takie mam doświadczenie życiowe. Fort jej nie unika. Ta bezpośrednia to podbieranie kart, ta pośrednia to używanie wspólnych akcji w taki sposób, aby przeciwnicy nie mogli ich wykonać. Choć na papierze nie wygląda to jakoś szczególnie agresywnie, w trakcie rozgrywki regularne ogałacanie z kart może frustrować, a młodszych graczy wręcz zniechęcić do zabawy.

Jednoznaczne zalety gry:

  • zarządzanie kartami – szanuję gry, które coś wnoszą, które mają coś, co je wyróżnia. W deckbuliderach trudno jest operować poza schematem, wpaść na coś interesującego, co nie będzie powielaniem tej samej mechaniki. W Forcie postawiono na swoistą interakcję. Zaczynamy klasycznie – kart dziesięć, pięć idzie do walki. Z nich odpalamy akcję, na którą możemy zużyć od jednej do wszystkich kart (zależnie od symboli), potem dobieramy jedną nową do ręki – i tu jest ciekawie, bo możemy ją wziąć z Parku, czyli po prostu z rynku, ale możemy też wziąć z dowolnego Podwórka, czyli podebrać przeciwnikowi. Bo właśnie te karty, których nie zużyliśmy do przeprowadzenia akcji i jej wzmocnień, dajemy na żer. Broń to obosieczna, z jednej strony możemy się nakarmić kosztem wroga, z drugiej jak w każdym deckbuilderze szczupła talia jest celem nie tylko modelek.
  • angażująca – fajne jest też to, że cały czas uczestniczmy w grze, również w turze przeciwników. Ruch przeciwników nas angażuje, bo każdy z siedzących przy stole może (jeśli ma karty z odpowiednim symbolem) wykonać ruch z akcji publicznej, czyli małpować to, co robi kolega. To nie jest tylko kwestia interakcji, ale również nieustannego współuczestniczenia w rozgrywce, obserwacji kart, kombinowania nad planem i następnym ruchem.
  • różne strategieFort można wygrać na różne sposoby. Karcianych kombinacji, które będą nam przynosić punkty jest bez liku. Trzy warunki zakończenia rozgrywki (jeden z graczy dochodzi do maksymalnego poziomu fortu, ktoś przekracza 25 punktów lub kończy się talia z dzieciakami) wyznaczają zręby taktyk – możemy lżej potraktować rozbudowę swojej bazy, mając w ręku sposoby na trzaskanie punktów. Można też twardo iść w zasoby, a potem fort, co samo w sobie daje 25 punktów (plus cztery za rzeźbę z makaronu). Najlepiej oczywiście maszerować środkiem, wymaga to solidnych kombinacji i ostrożności, ale jest satysfakcjonujące i przyjemne.
  • klimat – to po prostu spójność tematyki z mechaniką, i mimo tego, że jej nie ma, to jest ;). Jakkolwiek brzmi to paradoksalnie, twórcy gry zamarkowali opowieść o dziecięcych grupkach w taki sposób, że kompletnie nie czujemy rozjazdów z mechaniką, w czym jest gigantyczna zasługa nazewnictwa. Operując fortem, czatownią czy podwórkiem, karmiąc dzieciaki pizzą dajemy się skutecznie wkręcić w klimat i to działa.
  • oprawa graficzna – znakomicie oddaje klimat. Mocno wzorowana na sposobie ilustrowania dziecięcych książek, tych dla ośmio-dwunastolatków. Przy okazji jest przyjemnie i sentymentalnie, a jednocześnie żywiołowo i zabawowo, aż się chce przykleić plaster na rozcięte kolano.
  • wykonanie – w grach rodzinnych to szalenie istotny element, w tym segmencie trzeba się bardziej przyłożyć, mniejsze palce bywają bardziej destrukcyjne. Fort spełnia wymagania: grube, dwuwarstwowe planszetki graczy, solidne karty, drewniane pionki i zasoby – jest bardzo ok. Całość sprawia bardzo dobre wrażenie, przyjemny w dotyku i dla oka produkt.

Warto czy nie warto? Jak pewnie zauważyliście, często zahaczam w treści o rodzinność Fortu i to jest właśnie grupa odbiorców tej gry – rodziny z dzieciakami gdzieś tak do trzynastego roku życia. W takim składzie sprawdzi się fantastycznie, trochę sobie właśnie z takimi małolatami pograłem i nie spotkałem się z jej odrzuceniem. Wprost przeciwnie, zawsze się podobała. Niebagatelny wpływ na to ma sprytnie zaimplementowany klimat, ale też duża płynność i przyjemność rozgrywki. Czy jest to gra dla mnie, miłośnika gier raczej bardziej złożonych? Nie, niekoniecznie, chociaż nie raz i nie dwa mam okoliczności do zabawiania młodzieży planszówkami. Czego mi w Forcie brakuje? Głębi – to raczej typowa gra „z wiatrem”, ot, wykładamy, co mamy w kartach, staramy się wziąć do ręki co najlepsze, możliwie przeciwnikowi, i jedziemy dalej, patrząc, czy da się akcję spapugować. Nie ma presji, jest luz, nie ma wielkich strategii, jest trochę obserwacji i taktyki. Fort to też doskonała gra drugiego kroku, szczyptę bardziej złożona od gatewayów. Czy ją lubię? Owszem, ale mam z nią jak z lodami, nie najem się nimi.

Więcej na boardgamegeek.com | GramywPlanszówki | Portal Games

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments