,

Talisman: Batman

Lubię Batmana. Choć zawsze preferowałem świat Marvela (zanim został przejęty przez Disneya), filmy Christophera Nolana bardzo pomogły mi docenić ten brudny, unikający przebojowości, świat kreowany przez DC Comics.

Jednocześnie wiele słyszałem o Talismanie. Dotąd nigdy nie grałem w tę kultową grę, ale tak ogromna burza wokół tego tytułu, budziła we mnie niemałą ciekawość – zwłaszcza że opinie są bardzo skrajne – jedni Talisman kochają, inni nie mogą na niego patrzeć. Ja starałem się podejść do opinii na temat gry Talisman: Batman – Edycja Superłotrowska w możliwie najbardziej bezstronny sposób. 

Ale po kolei. Bo jest tu trochę rzeczy do opisania i zrecenzowania.

Po otwarciu pudła.

Pudełko z grą jest dość ciężkie. Nic dziwnego – plansza jest całkiem spora (spokojnie zajmie cały średniej wielkości stół). Poza tym otrzymujemy dużo kart, figurki postaci, kostki i masę różnych żetonów czy znaczników. W kontekście samego wykonania elementów raczej nie ma się do czego doczepić. 13 figurek postaci (12 złoczyńców + Batman) jest wykonanych z plastiku, wyglądają porządnie, ale na początku ciężko jest rozróżnić, który pionek reprezentuje którą postać (lecz to chyba standard w przypadku gier z jakimikolwiek figurkami).

Znaczniki, które otrzymujemy, pozwalają nam m.in. na zaznaczanie parametrów siły, życia czy sprytu postaci (zmieniają się one w trakcie rozgrywki, także to fajny patent, bo nie musimy zapamiętywać naszych statystyk lub zapisywać ich na kartce). Poza tym czekają na nas jeszcze dwa rodzaje monet. Jedna to zwykła moneta, waluta w grze, a druga to żeton losu. I tutaj muszę się trochę przyczepić. O ile moneta jest wykonana schludnie, z plastiku, o tyle żetony losu nie – są po prostu wyciętymi z kartonu okręgami. Trochę psuje to wrażenia z gry. Co do kart – nie są powlekane, wobec tego dobrze jest je zakoszulkować. To żadna wada, raczej bardzo częsta cecha gier planszowych.

Jak w to grać?

Z początku wybieramy jedną z postaci (odbywa się to losowo). Jak można się domyślić po nazwie gry, osobistości, którymi będziemy grać, są tymi złymi. Mamy więc tu takich huncwotów, jak Harley Quinn, Harvey Dent, Joker, a nawet jego córka (o której dowiedziałem się z tej gry). Każda z postaci ma swoje unikalne parametry sprytu, zdrowia i siły, ale też umiejętności, które w jakiś sposób ułatwiają im rozgrywkę.

Plansza obrazuje 3 poziomy więzienia w Arkham. Każdy gracz zaczyna na najniższym z nich, a jego celem jest dostanie się do wieży kontrolnej i oswobodzenie więźniów. Ruch odbywa się następująco – rzucamy kością i decydujemy, w którą stronę chcemy iść. W zależności od pola, na którym stajemy, rzucamy kością, która określa nam, jakie wydarzenie nastąpiło, lub dobieramy kartę spotkań. Dobranie karty spotkań w praktyce oznacza po prostu, że walczymy z kimś (a więc rzucamy kostką, żeby dowiedzieć się, jaką siłą lub jakim sprytem dysponujemy, a następnie ktoś z naszych towarzyszy rzuca kostką, aby dowiedzieć się, jaką siłą lub sprytem odpowie przeciwnik). Zamiast spotkania może okazać się, że musimy rzucić kością, aby, zgodnie z tym, co przedstawia dane pole, dowiedzieć się, co się stało.

Aby przejść na kolejny poziom więzienia, musimy wykonać konkretne zadanie lub posiadać dany przedmiot. W przypadku przejścia z poziomu pierwszego na poziom drugi, jest to pokonanie strażnika. W przypadku przejścia z drugiego na trzeci poziom – posiadanie karty dostępu.

Walki mogą następować także pomiędzy graczami. Odbywają się one w momencie, w którym postacie spotkają się na jednym polu. Ciekawa sytuacja następuje, gdy któryś z graczy straci wszystkie punkty życia. Możemy się w takiej sytuacji umówić, że zamiast opuszczenia rozgrywki, rozpocznie ją od nowa – inną postacią. Łączna liczba postaci to akurat dwukrotność maksymalnej liczby graczy.

Choć dużo tu rzucania kośćmi, to nie wszystko, co oferuje nam gra. Mamy do dyspozycji też karty podstępu. Służą one do wywoływania efektów, które ułatwiają nam grę. Ich wykorzystanie wpływa w nieoczekiwany sposób na rozgrywkę, a niektóre z postaci mogą posiadać ich nieskończoną ilość (po wykorzystaniu swojej ostatniej karty podstępu automatycznie dociągają następną). 

Także wychodzi na to, że pod względem rozgrywki jest to po prostu Talisman. Jest tu dużo rzutów kością, co nie każdemu może się podobać. Jedną z modyfikacji względem podstawowej wersji, jest czas skrócony czas rozgrywki, jak możemy dowiedzieć się z instrukcji. Osoby, z którymi grałem w Talisman: Batman, także to potwierdzają. Faktem jest, że ciężko jest nie skończyć gry po 2 godzinach (przy maksymalnej liczbie graczy).

Co w grze robi Batman?

Podczas rzucania kostką (sic!) może się zdarzyć, że wypadnie nam na niej symbol Batmana. Wtedy następuje ruch naszego nietoperzowatego przeciwnika, który krąży po planszy, aby łapać złoczyńców. O tym, w jaki sposób się porusza, decyduje oczywiście rzut kostką.

Jeśli już natomiast spotka któregoś z antagonistów, następuje walka. Oczywiście może się zdarzyć, że Batman nie będzie zbyt skutecznie deptał nam po piętach, ale konfrontacja z nim i tak jest nieunikniona – stając na ostatnim polu, walczymy z Człowiekiem-Nietoperzem. Tylko jego pokonanie pozwala nam wygrać grę. Oczywiście to, czy wygramy, to w dużej mierze kwestia udanego rzutu kostką.

Rozbudowywanie statystyk.

Powiedzieliśmy już sobie, że każda postać ma swoje specjalne statystyki, dotyczące m.in. sprytu, siły i zdrowia. Nie są to jednak parametry stałe, możemy je stale rozbudowywać. Możemy to robić na kilka sposobów. Jednym z nich jest zdobywanie różnorakich przedmiotów, które na czas posiadania zwiększają nasze umiejętności. Niektóre z nich otrzymujemy na stałe, inne możemy stracić. Jednak samo zdobywanie tych przedmiotów to nie jedyny sposób na zwiększanie siły i sprytu. W przypadku dobierania kart spotkań musimy często podejmować walkę z różnymi przeciwnikami posiadającymi statystykę sprytu lub siły na określonym poziomie. W przypadku wygranej z takim przeciwnikiem zabieramy go do swojej puli kart, a gdy zsumowana wartość statystyk przeciwników, których mamy w puli osiągnie 5, możemy wymienić te karty na podbicie sprytu lub siły o 1. 

Wrażenia estetyczne

Bardzo ważnym elementem tej gry jest jej wygląd. Postacie są rysowane z pełnym mroku, tak charakterystycznym dla DC, zacięciem. Także dobór czcionek i kolorystyki stale przypomina nam, że znajdujemy się w więzieniu dla wybitnie pokręconych psychicznie złoczyńców. Na szczególną uwagę zasługuje plansza. Została specjalnie ucharakteryzowana, przez co w wielu miejscach mamy wrażenie, że ktoś ją podrapał czy pomalował sprayem. Bardzo fajny zabieg, który nadaje klimatu rozgrywce.

Granie z dziećmi.

Jako rodzic muszę pochylić się nad możliwością gry z dziećmi. Choć z nazwy gra wydaje się być przepełniona szaleństwem i brutalnością, nie ma w niej nic przesadnie szkodliwego (może poza grafikami, które mogą poruszyć bardzo wrażliwe dziecko). Walka nie odbywa się na zasadzie mordowania, ale zwykłego rzucania kością, a więc można odpowiednio nagiąć fabułę, aby wprowadzić dziecko. Z pełną odpowiedzialnością mogę uznać, że dla ogarniętego 7-latka gra jest w sam raz. Jedyną niedogodnością może być czas rozgrywki, który może dla niepotrafiącego utrzymać przez dłuższy czas uwagi dziecka być barierą nie do pokonania.

Konkluzja.

Z pewnym bólem serca muszę przyznać, że gra w Talisman nie jest przeznaczona dla mnie. Brakuje tu dużej możliwości kombinowania, za którą przepadam w grach. Niemniej jednak dla fanów Talismana jest to z pewnością tytuł udany, po pewnych ulepszeniach, które pozwalają cieszyć się z rozgrywki na nieco innym poziomie niż podczas rozgrywania podstawki. I tak, wiem, że pisałem, że nie grałem wcześniej w Talisman. Powyższy akapit jest konsolidacją odczuć zarówno moich, jak i moich kompanów gry, którzy są fanami serii. 

Nawet pomimo tego ciągłego rzucania kostką nie można grze odmówić fajnego, komiksowego klimatu, który potrafi wciągnąć choćby na jedną niezobowiązującą rozgrywkę. 

Dziękuję wydawnictwu Galakta za przesłanie gry do recenzji!

Plusy:

  • wykonanie,
  • krótszy czas gry niż w zwykły Talisman,
  • wciągający klimat (jak na grę bez skomplikowanej fabuły),
  • dobry tytuł na grę z nieco starszymi dziećmi.

Minusy:

  • losowość, 
  • nieprzekonujący wygląd więziennej waluty,
  • dla osoby, która nie lubi Talismana, nie ma tu nic, co mogłoby ją do serii przyciągnąć.

Kilka słów na temat nowego systemu ocen.

Więcej na: boardgamegeek.com | Galakta

Grę kupicie tutaj:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments