TOP 50 – najlepsze gry wszech czasów wg. trx’a – CZ. II – FINAŁ

TO NIE JEST AKTUALNA TOP LISTA WG REDAKCJI ANGRY BOARDGAMER. POWSTAŁA NOWSZA WERSJA!

Siemanko! Przed wami druga  i finalna część mojej listy TOP 50 najlepszych gier wszech czasów. Mam nadzieję, że wam się spodoba!

25. FUSE (Nowość)

Kolejny luźniejszy tytuł na liście – a niby takich nie lubię. Widocznie jest tak, że jak gra jest zajebista, to nie robi mi do końca rodzaj/gatunek, do którego należy. Każda rozgrywka w FUSE zawsze trwa 10 min., ale uwierzcie mi – nie ma opcji, żeby na jednej grze się skończyło. Jest to pełna kooperacja karciano-kościana, w której będziemy próbować rozbroić wszystkie bomby (dopasować na konkretne pola na kartach odpowiedni kości) we wspomnianych 10 min. Łatwo nie jest, ale za to jest zabawnie. Presja czasu jak zwykle sprzyja dodatkowym emocjom i wyzwiskom skierowanym niekoniecznie w próżnię. | RECENZJA

24. Scythe (-6)

Mocarne euro, które stara się trochę oszukać odbiorców wyglądając jak porządne ameri. No i te mechy, którymi nie opłaca się walczyć. No okej. Lekko oszukują, ale to nie są przecież wady gry. Scythe jest świetnie wykonane, zilustrowane (przez naszego rodaka – Jakuba Różalskiego), ma bardzo przyjemny mechanizm zarządzania akcjami (bardzo dobrze wykonana planszetka, która różni się między graczami podczas rozgrywki). Scythe jest bardzo dobrą grą, która niestety trochę za szybko się kończy – dodatki podobno mogą to naprawić. | RECENZJA

23. Blood Rage (-14)

Kolejny ukryty strategiczny eurasek (autorstwa Erica Langa), tym razem ze świetnymi figurkami od CMON. Mamy uwielbiamy przeze mnie drafcik, mamy kontrolę terytorium, jest śmierć, Walhalla , liczenie punktów i wieczna chwała. Wszystko to, co wikingowie szanują. Gra w zestawieniu trochę spadła, bo pojawiła się inna – lepsza. | RECENZJA

22. Star Wars: Imperium Atakuje (-8)

Graliście kiedyś w Descent? Lubicie Gwiezdne Wojny? No to ten tytuł jest w sam raz dla was. Jeżeli na któreś pytanie odpowiedzieliście przecząco, to powiem tylko tyle, że Imperium Atakuje jest taktyczną grą figurkową od Fantasy Flight Games. Gra ma dwa tryby rozgrywki – kampanijny – jeden na resztę (Imperium na Rebelię) lub tryb konfrontacyjny (taktyczna pojedyncza mapa), czyli turniejowe pojedynki. | RECENZJA

21. Zimna wojna 1945-1989 (-)

Tytuł legenda. Jedna z najlepszych gier dwuosobowych, mimo że trochę lat już na swoich bakrach dźwiga. Do niedawna Zimna Wojna znajdowała się na pierwszym miejscu rankingu BGG. Jak nietrudno się domyśleć przenosimy się do czasów Zimnej Wojny, a dokładnie rozgrywamy na nowo wydarzenia polityczne z tego okresu z perspektywy dwóch mocarstw – USA i ZSRR. | RECENZJA

20. Alchemicy (+4)

W tej grze gracze wcielają się w tytułowych Alchemików – wielkich naukowcach, którzy próbują dowieść, że to oni są najlepszymi z najlepszych, jeżeli chodzi o tę branżę i o uczelnie, na której pracują… Humorystycznie mocno nawiązująca do książek Terry’ego Pratchetta. W moim odczuciu jest to jedno z niewielu gier euro, w których klimat jest realnie odczuwalny – co bardzo mocno mi pasuje, bo suchych liczb w Excelu mam dość w pracy.

19. Terraformacja Marsa (-)

Karciano-planszowa gra o kolonizacji i modyfikacji powierzchni Czerwonej Planety, w celu uzdatnienia jej do życia. Bardzo przyjemne mechanizmy w tym świetne składanie długoterminowych kombosów. Jest to ta z gier, w których do końca gry nie jesteśmy pewni, czy wygramy (lub przegramy), bo multum punktów liczymy na koniec rozgrywki – no chyba, że potrafimy takie rzeczy obliczyć w trakcie rozgrywki. Kolejne euro w zestawieniu. Jeszcze trochę, a okaże się, że wcale aż tak bardzo nie “nie lubię” tego typu gier. | RECENZJA

18. Zombicide: Czarna Plaga (Nowość)

Jest grupa śmiałków, są kostki, karty i Zombie – jest rozwałka. Tegoroczna nowość na rynku polskim, za sprawą wydawnictwa Portal Games. Miałem przyjemność zagrania pierwszy raz w tę grę na Portalconie – wtedy odszedłem od stołu zmieszany. Scenariusz zaserwowany nam przez wydawcę był zdecydowanie za łatwy, przez co bawiłem się mocno przeciętnie. Na szczęście nie zraziłem się i zdecydowałem się na pozyskanie egzemplarza recenzenckiego, by dać grze drugą szansę. Wtedy zażarło. Z każdym kolejnym scenariuszem i wpierdolem jakim zebraliśmy od Zombiaków bawiłem się coraz lepiej. Co najważniejsze, pojawiły się trudne decyzje taktyczne, mimo, że wydaje się, że olbrzymia losowość na to nie pozwala. | RECENZJA

17. Wojna o Pierścień (Nowość)

Gra – legenda. Jedna z najmocniejszych gier dwuosobowych. Przenosimy się do Śródziemia i rozgrywamy wydarzenia znane ze stronic Władcy Pierścieni (oczywiście autorstwa J.R.R. Tolkiena). Jeden gracz przejmuje dowódctwo nad Wolnymi Ludami (Ludźmi, Elfami oraz Krasnoludami), natomiast jego przeciwnik steruje sługami Saurona i Sarumana. Jest to potężna strategia, która może zniechęcić chyba tylko instrukcją i długością rozgrywki. Na szczęście czas gry nigdy nie stanowił dla mnie problemu, kocham książki napisane przez Tolkiena i lubię kostki w rozsądnych ilościach. Jest to zdecydowanie gra dla mnie.

16. Horror w Arkham: Gra Planszowa (Nowość)

Taki staroć i nowość? No tak. Wcześniej miałem okazję zagrać tylko w Eldrtich Horror – bardzo zafascynowałem się prostotą mechanizmów, ale przede wszystkim historiami i wstawkami fabularnymi. To samo miało miejsce w Arkham Horror, jednak uważam, jest to gra pod kilkoma względami gorsza od EH – o czym poniżej.

15. Eldritch Horror (-3)

Uwielbiam historie oparte na opowiadaniach H.P. Lovecrafta. Ctlhulhu i jego kumple to banda popieprzonych gości, którzy próbują zrobić sałatkę z mózgów ludzi. Eldrtich Horror to w moim mniemaniu poprawiony i usprawniony Arkham Horror. Czuć w nim o wiele bardziej konkretnego Przedwiecznego – ze względu na mechanizmy (działają idealnie), ale również świetne karty Tajemnic. W porównaniu do AH, jest tu z tym o wiele lepiej. | RECENZJA

14. Pandemic Legacy: Sezon 1 & 2 (-6)

Dwa sezony na jednym miejscu, ponieważ uważam, że te gry są jakby kontynuacją. Wiadomo – mechanika trochę się różni, ale nie aż tak bardzo, by je rozdzielać – mamy Pandemię i mamy Legacy. Pierwszy sezon i historia w nim pokazana (mimo, że była sztampowa) podobała mi się o wiele bardziej od tej z sezonu drugiego. Co więcej, drugi sezon nie podobał mi się aż tak bardzo w ogóle i to głównie ze względu na niego, seria spadła o te kilka oczek.

13. Szogun (Nowość)

Kolejna strategiczna legenda lub jak kto woli – staroć. Staroć, który spokojnie miażdży rozwiązaniami większość nowszych produkcji od konkurencji. Przenosimy się do czasów średniowiecznej Japonii i wojny domowej o tytuł Szoguna w tym kraju. Najbardziej rozpoznawczym elementem tej gry jest Wieża Bitew, która powoduje, że bitwy są dość mocno losowe, a jednocześnie pozwala tę losowość kontrolować – jeżeli wrzuciliśmy dużo naszych wojsk do niej, a mimo wszystko przegraliśmy, to prędzej, czy później one wypadną i wtedy zasiejemy zamęt. | RECENZJA

12. Inis (Nowość)

Świeżynka od Portalu, która dość mocno namieszała na rynku gier strategicznych. Jest szybka, prosta pod względem zasad, intuicyjna, dynamiczna i mocno mięsna pod względem przyjemności z gry i podejmowanych decyzji. Wbrew pozorom, jest to przede wszystkim karcianka (z mechanizmem draftu), albo przynajmniej gra planszowa mocno na tych kartach oparta. Niestety nie uświadczymy za dużo klimatu (pewnie przez dynamikę – coś, za coś). | RECENZJA

11. Cywilizacja: Poprzez Wieki (+11)

Sucha kobyłka, w której mimo tego, że nie ma żadnej mapy, to jednak czujemy to, że kierujemy cywilizacją. Kolejna gra, która dość mocno jest oparta na kartach (dobieramy je ze specjalnego dostępnego dla wszystkich toru). Mnogość decyzji, kilka, jeżeli nie kilkanaście kierunków, w których można pójść, by zwyciężyć. Jest to naprawdę miodna gra.

10. Eclipse (+1)

Prawdziwe 4X w kosmosie – mamy eksploatację, mamy eksterminację, ekspansję i przede wszystkich (chociaż bywa niesprawiedliwa) eksplorację – czego w wielu grach tego typu, mimo że starają się nazywać 4X, często nie ma. Jest to bardzo przyjemna hybryda, z bardzo dobrymi eurorozwiązaniami. Takie gry chyba lubię najbardziej – nie próbują nawet na chwilę wskoczyć do jednego z worków – tylko czerpią z najlepszych rozwiązań – zarówno losowych (bitwy i eksploracja) i suchych (zarządzanie zasobami, produkcja, akcje).

9. Chaos w Starym Świecie (+1)

Gra, która została niestety zamordowana przez zerwanie umowy licencyjnej dotyczącej świata Warhammera pomiędzy Fantasy Flight Games oraz Games Workshop. Była to jedna z pierwszych gier planszowych, która zawitała w mojej kolekcji – pewnie dlatego, że jestem wielkim fanem uniwersum. Co zabawne, mimo że trochę się w nią pograło – udało mi się wygrać tylko raz. Jest to świetna gra z mechanizmem kontroli terytorium autorstwa Erica Langa. Świetne asymetryczne frakcje (bogowie chaosu). Gdy dodamy do tego dodatek – Rogaty Szczur – jest to niewątpliwie jedna z najlepszych gier planszowych w swojej kategorii. | RECENZJA

8. Horror w Arkham: Gra Karciana (-1)

Najlepszy LCG, który kiedykolwiek powstał. Przynajmniej dla mnie. Dlaczego? Głównie dlatego, że tak jak wspomniałem, nie jestem graczem turniejowym, a co za tym idzie pojedynkowe karcianki nie są moim pierwszym wyborem – nie mam z kim w nie grać i szkoda mi kasy, żeby składać moje „najlepsze” talie. W tym przypadku jest inaczej. Tutaj z każdym kolejnym dodatkiem, dostajemy też co prawda karty usprawniające nasze talie, ale przede wszystkim dostajemy nowe scenariusze z nowymi mechanizmami – które są genialne. Każdy fan mitologii Cthulhu powinien w to zagrać. | RECENZJA

7. Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie (-4)

Lekki spadek na liście gry, która spowodowała, że zacząłem grać w gry planszowe. Nie ze względu na to, że przestałem ją lubić – głownie dlatego, że na rynku pojawiły się tytuły, które trochę bardziej mi się spodobały. Pełna kooperacja, w której wcielamy się w rozbitków próbujących przetrwać na bezludnej wyspie. Jest ciężko i emocjonująco – to kocham. W tym roku pojawi się dodatek dorzucający motyw horroru i zjawisk nadprzyrodzonych – to kocham jeszcze bardziej. Po prostu czekam i kocham. | RECENZJA

6. Rising Sun (Nowość)

Trochę dużo Erica Langa na tej liście, co? Nic dziwnego, bo gry, które tworzy są zwyczajnie bardzo dobre. To samo ma miejsce w przypadku Rising Sun, w której ponownie przeniesiemy się do średniowiecznej Japonii. Jest kontrola terytorium, jest polityka i blef. Wszystko to, powoduje, że chce się siadać to tej gry raz za razem. A do tego dorzucimy piękne figurki – ehh – cudo. | RECENZJA

5. This War of Mine: Gra planszowa (Nowość)

Graliście w grę komputerową o tym samym tytule? Nie? Nic straconego – zagrajcie w planszówkę, bo jest to świetna adaptacja. I nie przesadzę, pisząc, że jest lepsza od pierwowzoru. Kupując TWOM dostajemy nie tylko świetna survivalową grę kooperacyjną, ale również piękną i jednocześnie smutną historię opowiadającą o tym, jak bezlitosna i okrutna jest wojna. Coś pięknego. | RECENZJA

4. Star Wars: Rebelia (+2)

Strategia, która startuje w jednej lidze z takim tytułem jak Wojna o Pierścień. Jest to pozycja konieczna dla wszystkich fanów strategii – niekoniecznie kochających Gwiezdne Wojny – tak jak ja. Świetny motyw ukrytej bazy Rebelii oraz histerycznego jej poszukiwania przez wojska Imperium. Rebelia jest tytułem dla ludzi, którzy uwielbiają grać w zakryte karty i śmiać się z tego, jak przeciwnik dał się wywieść w pole, przez kolejny blef, który się mu zaserwowało. | RECENZJA

3. Zakazane Gwiazdy (+1)

Kolejny nieszczęsny tytuł, który został zamordowany zakończeniem współpracy przez FFG i GW. Oparta na zmodyfikowanych mechanizmach wziętych z gry planszowej StarCraft. Wskakujemy w zbroje wspomagane Kosmicznych Marines i lecimy na podbój galaktyki – na chwałę Imperatora. Oczywiście to tylko jedna z czterech frakcji, którą możemy grać. Do dyspozycji mamy jeszcze Kosmicznych Marines Chaosu, Eldarów oraz Orków. Każda z ras ma swoje specjalne zasady i jednostki – co za tym idzie – swój styl gry. Mamy rozwój bazy, deckbuilding, kontrolę terytorium i masę klimatu i multum poważnych decyzji, które możemy podjąć podczas rozgrywki. Wielka szkoda, że tytuł nie może być rozbudowywany, ale ja swoją kopię mam… a i tak czekam na inną grę opartą na tych mechanizmach. | RECENZJA

2. Posiadłość Szaleństwa: Druga Edycja (-)

Loffciam Cthulhu bardzo. Posiadłość Szaleństwa (pierwszą edycję) też bardzo loffciałem, chociaż zawsze denerwowało mnie rozkładanie poszczególnych scenariuszy i to, jak łatwo można się było przy tym pomylić. Na szczęście FFG pomyślało i wydało drugą edycję, w której wszystkie bolączki edycji poszły się pieprzyć. Dostajemy co prawda w zamian aplikację, ale ja na szczęście nie jestem ich przeciwnikiem w grach planszowych – co więcej, jeżeli są zrobione dobrze, to jestem ich bardzo wielkim zwolennikiem. | RECENZJA

1. Gra o Tron: Gra Planszowa (druga edycja) (-)

Zdaję sobie sprawę z tego, że ta gra ma wady – główną jest praktyczny brak skalowania. Gra o Tron działa tylko na 6 osób. Tak, wiem o tym. Jednak ja do tej gry siadam tylko w szóstkę. Jest to potężny tytuł – ciężkość decyzji, blef, zdrady – to wszystko powoduje, że odchodzi się od stołu z rozsadzoną głową, ale za to wszyscy jarają się jak córka Stannisa i każda potyczka pamiętana jest miesiącami (powiem szczerze, że większość gier pamiętam do dzisiaj). | RECENZJA

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments